Pachut może być całkiem zadowolony po tegorocznym starcie. Ostatecznie wywalczył 22. miejsce, a rok temu był 26. we włoskim Fonte Cerreto. Poprawił zatem swój wynik o cztery lokaty mimo kilku problemów zdrowotnych, jakie dopadły go w trakcie tego okresu przygotowawczego. Niedzielny bieg Skyrace (długi dystans) mierzył 18 km długości.
- Wraz z kolegami z reprezentacji wróciliśmy z Andory wzbogaceni nowymi doświadczeniami, jakie dała nam rywalizacja na najwyższym światowym poziomie – cieszy się na wstępie słopnicki biegacz w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.
Jerzy Pachut dodaje, że swój start na andorskiej ziemi uważa za udany.
- Udało mi się poprawić swój wynik względem zeszłego roku i to pomimo tego że obecnie konkurencja była zdecydowanie większa niż w 2021 roku. Trasa, jaką biegły mistrzostwa świata była bardzo wymagająca i miejscami naprawdę ekstremalna, ale tego można było się spodziewać biegając w Pirenejach – trzeźwo zauważa sportowiec.
Podsumowując nasz rozmówca dodaje, że najtrudniejszym elementem trasy wiodącej przez andorskie góry był fakt, iż okazała się ona niezwykle wymagająca technicznie.
- Trasa w większości prowadziła po agresywnych skałach, które wymagały pełnej uwagi dosłownie na każdym kroku – nie ukrywa.
Drugi z reprezentantów Ziemi Limanowskiej Michał Kurzeja mimo tego, że bardzo dobrze pobiegł piątkowy Vertical (biegi, w których suma przewyższeń wynosi co najmniej 1000 m na dystansie do 5 km)- finiszując na 25. miejscu, w niedzielnym biegu Skyrace doznał kontuzji i niestety nie zdołał ukończyć rywalizacji.
