Na ogrodzonej łące pasło się 250 owiec. Gdy zobaczyły wilki, które przedzierały się przez ogrodzenie zaczęły w panice uciekać, niszcząc resztki zabezpieczenia. - Sądząc po tym, co się stało, to samica wilka, czyli wadera, uczyła młode sztuki polowania - mówi Czesław Bogacz z Nadleśnictwa Limanowa. - Drapieżniki wydarły wnętrzności i szynki z czterech owiec. Pozostałe zabiły lub poważnie raniły.
Właściciel stada Ryszard Piaskowy nie po raz pierwszy liczy straty po wizycie dzikiej zwierzyny. W maju 2012 r. rzezi jego owiec dokonała samica rysia z młodymi. Drapieżniki zjadły szynki z jednej owcy, drugiej wyżarły wnętrzności. 36 zadusiły. W ubiegłym roku wilki zabiły 14 owiec z jego hodowli. Są cenne, bo dziennie dają ponad 200 litrów mleka. Powstaje z tego 40 kg cenionego sera, sprzedawanego stałym odbiorcom.
- Każda z owiec była warta półtora tysiąca złotych - szacuje Ryszard Piaskowy. - Odszkodowanie będzie jednak niższe. Za poniesione wcześniej straty dano mi po 350 złotych od sztuki.
Pieniądze wypłaca Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie, opierając się na średniej cenie rynkowej zwierząt. Zwykle nie jest zbieżna z wyceną hodowców. W 2012 r. RDOŚ przekazała za darmo Ryszardowi Piaskowemu pastucha elektrycznego, którego jednak teraz wilki bez trudu sforsowały.
W 2014 r. w Małopolsce zgłoszono 265 przypadków ataków wilków na zwierzęta hodowlane. Wypłacono ćwierć miliona złotych odszkodowań. Od początku 2015 r. ataków było 165. Wartość odszkodowań wyniosła 115 tys. zł.
Źródło: Gazeta Krakowska