W wypadku brały udział dwa auta osobowe, audi i opel zafira. Podróżowały nimi rodziny z dziećmi. W audi mieszkańcy Strzeszyna, a w oplu Polacy z okolic Sanoka, na stale zamieszkali we Włoszech.
W wyniku zderzenia śmierć na miejscu poniósł 49-letni mężczyzna kierujący audi. By wydostać z auta jego 41-letnią żonę, strażacy rozcięli karoserię. Akcja reanimacyjna zakończyła się niestety niepowodzeniem. Kobieta kilka minut później także zmarła.
Ich 19-letnia córka, z wielonarządowymi obrażeniami wewnętrznymi i podejrzeniem złamania kręgosłupa, została zabrana przez śmigłowiec do szpitala w Krośnie. W samochodzie znajdował się również jej czternastoletni brat. Jego obrażenia nie zagrażały życiu. Doznał kilku złamań i potłuczeń. Karetka pogotowia ratunkowego przewiozła go do gorlickiego szpitala.
- W oplu również jechały cztery osoby i dodatkowo pies - mówi Grzegorz Szczepanek. - 44-letni mężczyzna, jego 42-letnia żona i dwoje dzieci - szesnastolatek i czteroletnia dziewczynka - dodaje Szczepanek.
Wszyscy oni trafili do szpitala w Gorlicach, a wypadku nie przeżył jedynie podróżujący z nimi zwierzak.
Droga w miejscu zdarzenia zablokowana była przez kilka godzin. Na miejscu pracowała pod nadzorem prokuratora grupa dochodzeniowo-śledcza z KPP w Gorlicach.
- Prokuratora zdecydowała o zabezpieczeniu ciał zabitych do badań sekcyjnych - dodaje policjant. - Zabezpieczono również do dokładnych badań biegłych obydwa samochody.
W opinii policjanta, ciężko w tej chwili jednoznacznie przesądzać o tym, kto tak naprawdę jest winien tej tragedii.
- Na podstawie informacji, jakie otrzymaliśmy od naocznych świadków, jak również na bazie pierwszych rozmów z poszkodowanymi, możemy postawić tezę, że winnym czołowego zdarzenia jest kierujący oplem - stwierdził Grzegorz Szczepanek. - Mężczyzna w chwili wypadku był trzeźwy, nie był jednak w stanie przypomnieć sobie, jak znalazł się na przeciwnym pasie ruchu - kończy.