Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Soczi 2014. Stoch już jest legendą. I może wskoczyć na sam szczyt

Przemysław Franczak
Kamil Stoch w poprzednim sezonie w Predazzo został mistrzem świata. Teraz na igrzyskach w Soczi potwierdził, że jest najlepszy
Kamil Stoch w poprzednim sezonie w Predazzo został mistrzem świata. Teraz na igrzyskach w Soczi potwierdził, że jest najlepszy Paweł Relikowski
Kiedy karierę kończył Adam Małysz, powtarzaliśmy sobie tak: nie będzie po nim spalonej ziemi, ale na zawodnika takiego formatu prędko się nie doczekamy. Pomyliliśmy się. Stoch właśnie wskoczył na półkę, na której do tej pory siedziały tylko dwie legendy: Fin Matti Nykaenen i Szwajcar Simon Ammann. Nikomu innemu nie udało się wygrać dwóch konkursów na jednych igrzyskach.

- Przez chwilę myślałem: to sen. Ale to nie jest sen - śmiał się w sobotę Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Lubimy porządkować rzeczywistość, układać ją w rankingi, więc zapewne zacznie się teraz w Polsce dyskusja - albo nawet już się zaczęła - czy Stoch swoimi osiągnięciami właśnie przeskoczył Małysza. Można ich porównywać, przykładać miarę to z tej, to z tamtej strony, ale to chyba niepotrzebna licytacja. Wybitni są obaj, Kamil pisze inną historię, na inne czasy. Również dzięki wielkiemu poprzednikowi.

Jego występ w Soczi stanie się dla polskiego sportu, ba, całej naszej popkultury, kolejną ikoną. Znajdzie sobie miejsce gdzieś między skokiem Fortuny, Wembley, gestem Kozakiewicza, biegami Szewińskiej. Tyle siły na skoczniach w kompleksie Russkije Gorki wykrzesał z siebie drobny chłopak z Zębu. Z dwoma złotymi medalami na szyi ważący niewiele ponad 53 kg.

- Łza poleciała, ale pewnie nie tylko mnie. Jak się pierwszy raz zdobywa tytuł mistrza olimpijskiego, jest fajnie, ale drugie złoto to jest coś niewiarygodnego - mówił trener Łukasz Kruczek. - To dopiero trzeci zawodnik na świecie, któremu się to udało!
I trzeci trener, któremu udało się do tego doprowadzić.

- Kamil to duma narodu. Wiedziałem, że wygra. To, co zrobił, to coś niesamowitego. Moje skoki są bardzo dobre, ale jego niesamowite. Nie ma tutaj na niego gościa, chyba że znajdzie się jakiś z innej planety, ale nie sądzę - żartował Jan Ziobro (15. miejsce), przyjaciel Stocha.

Znów, tak jak po konkursie na normalnej skoczni, razem z Maciejem Kotem (12.) wzięli go po drugim skoku na ramiona. Znów w polskiej ekipie była szalona radość.

Kruczek: - Nie mam takiej myśli, że zrobiliśmy już prawie wszystko. Zrobiliśmy już wiele, ale jeszcze dużo przed nami. Idziemy do historii, ale jeszcze do niej nie przeszliśmy. Oj, chyba jednak przeszliście.

Dla Kamila sobota zaczęła się od niezwykłej niespodzianki. Do Krasnej Polany w tajemnicy - wiedział o tym tylko trener Kruczek - przyjechała jego żona Ewa. W wiosce olimpijskiej na oczach zaskoczonego męża wyskoczyła z wielkiej skrzyni. - Szczękę zbierałem z podłogi. Przed konkursem bardzo się denerwowałem, a to odciągnęło moje myśli od startu - opowiadał potem skoczek.

Wojna nerwów zaczęła się w trakcie zawodów. Pogoda nie była najlepsza, wiatr kręcił się po skoczni jak zagubieni kierowcy autobusów po olimpijskim parku. - Wiatr był dramatyczny. Mogło wydarzyć się coś, czego nie chcieliśmy, czyli jakiś pech, przypadek - przyznawał Kruczek.

Z walki o medale wywiało starych mistrzów. Ammann zajął dopiero 17. miejsce i z igrzyskami żegnał się ze łzami w oczach. Thomas Morgenstern w ogóle nie zakwalifikował się do drugiej serii, słabo skoczyli Anders Bardal i Gregor Schlierenzauer. Za to Stoch zrobił swoje - na półmetku prowadził. W finałowym skoku zatroszczył się o dramaturgię widowiska. Skoczył, jak mówił potem, źle. Długo nie wiadomo było, czy wygrał.

- Szybko liczyliśmy to wszystko i gdy wyskoczyły współczynniki wiatru, to mniej więcej wiedzieliśmy, że powinien być pierwszy. Pewności jednak nie było - mówił trener naszej kadry.

Na skoczni cisza. Organizatorzy nie spieszyli się z wyświetleniem rezultatów, jakby celowo chcieli intrygować publiczność. - Dłużyło się to strasznie, bałem się, że mi serce nie wytrzyma - śmiał się Tajner.

Na telebimie pokazano Ewę Bilan-Stoch. Trzymała zaciśnięte pięści i szeptała: "Proszę, proszę, proszę". Wyprosiła. Stoch wyprzedził Japończyka Noriakiego Kasaiego - 41 lat, siódme igrzyska i pierwszy medal w konkursie indywidualnym- o zaledwie 1,3 punktu. No i się zaczęło. Wariacka radość na trybunach, pod skocznią.

- Czy jadąc tu myślałem o medalach? Czasem pojawiały się myśli, na krótko, że może coś zdobędziemy, ale szybko je trzeba było uciąć. To dekoncentruje. Trzeba się skupiać nie na nagrodzie, ale na pracy. Nie można przejść od razu z czwartej do szóstej klasy, coś jest po drodze. Wiadomo, że każdy marzy o sukcesach. Ale nie wolno stracić z pola widzenia drogi, która do nich prowadzi - wykładał swoją filozofię trener Kruczek.

Może nas ona zaprowadzić do jeszcze jednego medalu. Dziś konkurs drużynowy (początek o godz. 18.15 polskiego czasu). W ekipie jest Piotr Żyła, nie ma Dawida Kubackiego.

- Są bardzo poważne szanse, w zasięgu jest nawet złoto- uważa Tajner. - Nie ma ani jednej reprezentacji, która miałaby czterech świetnie skaczących zawodników. A my mamy w miarę równą czwórkę, z takim "fighterem" na końcu, który to może rozstrzygnąć.

Ziobro: - Jesteśmy mocni, ale nie zapeszajmy. Tanio skóry nie sprzedamy, będziemy walczyć. A jak Bóg da, to będziemy się cieszyć.

W niedzielę wieczorem były treningi, nie wszyscy mogli uczestniczyć w ceremonii medalowej z udziałem Stocha. - Może całym teamem pojedziemy na dekorację we wtorek - stwierdził z nadzieją Maciej Kot.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska