https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa zgonu ojca Ziobry

Marek Bartosik
Zbigniew Ziobro robi wszystko, by udowodnić, że jego ojciec padł ofiarą błędu lekarskiego. Jeździ po świecie i zamawia ekspertyzy lekarzy. Dziś sąd w Krakowie ma orzec, czy decyzja prokuratury o umorzeniu trwającego 1,5 roku śledztwa dotyczącego śmierci Jerzego Ziobry, wydana na podstawie opinii polskich biegłych, była słuszna. Kim był ojciec byłego ministra, a dziś jednego z najbardziej prominentnych posłów PiS? Nasz reporter udał się do Krynicy.

- Kiedy dziś oglądam Zbyszka w telewizji, to tak jakbym widział i słyszał jego ojca, Jerzego Ziobrę. Są bardzo podobni w sposobie wysławiania się, gestykulacji - taką opinię można bardzo często usłyszeć w Krynicy-Zdroju. Jerzy Ziobro, z zawodu lekarz, był tam człowiekiem bardzo znanym
i ważnym na długo przed tym, jak jego pierworodny zrobił ogólnopolską karierę po pracy w komisji śledczej do wyjaśniania Rywingate. Od 1961 roku, kiedy Jerzy Ziobro przeniósł się do Krynicy
z Dolnego Śląska, pracował w firmie, która nosi dziś nazwę Uzdrowisko Krynica - Żegiestów SA. Długo kierował m.in. słynnym Starym Domem Zdrojowym, który uchodził wtedy za przykład uzdrowiskowego luksusu.

Był też ordynatorem, zastępcą naczelnego lekarza, a w ostatnich latach zastępcą dyrektora naczelnego uzdrowiska ds. lecznictwa. W szczytowym okresie było ono największym pracodawcą
w okolicy. Zatrudniało nawet 900 osób. Jerzy Ziobro jako jego wiceszef nadzorował pracę ok. 70 proc. załogi. Odszedł z pracy w 1997 roku. Na rentę, jak pamięta jego ówczesny szef. Nie był człowiek wylewnym, otwartym. Wśród jego dawnych bliskich współpracowników nie udało się nam znaleźć osób, które pamiętałyby, jak opowiada o rodzinie, swoich radościach, ambicjach czy rozczarowaniach związanych ze Zbyszkiem czy młodszym synem Witoldem.

Razem z żoną mieli wąskie grono znajomych, z którymi się spotykali,a w ostatnich latach życia Jerzego Ziobry wyjeżdżali w odległe podróże zagraniczne, np. do Brazylii czy Meksyku. Należała do tego grona także kardiolog, która leczyła Jerzego Ziobrę. W uzdrowisku wspominany jest jako szef dobrze zorganizowany i kompetentny, ale oschły, apodyktyczny. Gdy brakowało mu argumentów, podnosił głos. Wagę swych słów lubił podkreślać formułami "My, lekarze..." albo "My, dyrektorzy...".

Członkiem PZPR był do chwili wyprowadzenia jej sztandaru. Kariery partyjnej nie zrobił, bo trudno za nią uznać członkostwo w egzekutywie komitetu zakładowego uzdrowiska. - Na partyjnym forum nie był nigdy specjalnie aktywny. Na zebraniach zabierał głos, ale głównie w sprawach związanych z uzdrowiskiem - wspomina jeden z dawnych krynickich funkcjonariuszy partyjnych. W latach 80., tuż po formalnym zniesieniu stanu wojennego, przyjął wysokie państwowe odznaczenie. Prowadził higieniczny tryb życia. Podobno bardzo dobrze tańczył. Lubił spacery po okolicznych górach.
Ze względu na aktywność zawodową żony to raczej on zajmował się prowadzeniem domu. Z Krystyną, absolwentką Śląskiej Akademii Medycznej, ożenił się w 1969 roku. W Krynicy uchodziła za najlepszego dentystę, zwłaszcza że praktykę zdobywała też za granicą. Jako jedna z pierwszych stomatologów w okolicy uzyskała też uprawnienia protetyczne. Zaraz po ślubie również rozpoczęła pracę w uzdrowisku. Miała też prywatny, cieszący się wzięciem gabinet. Niektórzy uważali, że w państwowym gabinecie leczy prywatnych pacjentów. W latach 90., po anonimie, kierownictwo uzdrowiska poprosiło Krystynę Ziobro o wyjaśnienia. Miała powiedzieć, że przyjmuje tak tylko lekarzy. Kolejnych anonimów w tej sprawie nie było. Krystyna Ziobro uważana jest za kobietę ciepłą, pogodną.

Taka też okazuje się w osobistym kontakcie. Jeszcze niedawno, jak powiedziała nam jedna z osób bliskich Ziobrom, woziła synowi do Krakowa pierożki. To ona namawiała Zbigniewa, by poszedł w ślady rodziców i wybrał studia medyczne. On wybrał prawo. Ziobrowie mieszkali w spółdzielczym bloku. Potem przeprowadzili się do domu wybudowanego na działce, którą otrzymali jako fachowcy potrzebni uzdrowisku. W komponowany w zbocze budynek leży w centrum. Rozpościera się z niego z widok na Górę Parkową i deptak. Krystyna Ziobro nadal przyjmuje pacjentów w gabinecie na pierwszej kondygnacji. Z tego domu Jerzy wyjeżdżał do Krakowa na kardiologiczny zabieg, który 2 lipca 2006 roku skończył się jego śmiercią. Miał 72 lata.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Lilka
Czy gdyby to był zwykly czlowiek, ziobto tez zwolalby ekipe publicznych prokuratorow, policjantow itp zeby szczuc ludzi zarzucajac mu morderstwo? Arogancki bezczelny typ ktiry do swoich prywatnych celow wykorzystuje aparat publiczny oraz nasze jajo podatnikow pieniadze.
M
MP
No cóż nie wszystkie zabiegi się udają. 72 lata to jednak spore ryzyko związane z wiekiem. Gdyby to był "zwykły obywatel" to może byłoby coś na rzeczy. Ale to był lekarz, ojciec ministra, wszyscy zapewne zajmowali się nim tak dobrze jak tylko mogli. Takie były i są w PL realia. Lekarze sobie z zasady pomagają, taka solidarność zawodowa, a Vipy maja lepsza opiekę niż szaraki. Realia są takie, że takie osoby są super obstawiane w "opiece zdrowotnej", ale realia są brutalne i czasami się nie udaje i tyle. Każdy ostatecznie wcześniej lub póżniej odchodzi.
L
Lupus
Artykuł w stylu obsrywalis-ile-wlezis. Co kogo obchodzą pierożki (jeśli to prawda)? Ważne jest meritum - zmarł człowiek po dość powszechnym i rutynowym zabiegu. Liczy się jedynie, czy lekarze popełnili błąd, bo to ważne dla wielu innych pacjentów z podobnymi schorzeniami. Ponadto ważne, czy polscy biegli próbowali tuszować sprawę. Rzeczywiście musi budzić wątpliwość, że za pierwszą opinię biegli wystawili rachunek na kwotę blisko 300.000 zł, a za drugą blisko 400.000 zł (ta druga o objętości 23 stron). Tłumacz przysięgły musiałby pracować (bez dnia przerwy!) ok. 12,5 roku na taką kwotę. Czy Marek Bartosik, autor artykułu, nadal widzi sedno sprawy w pierożkach i czy zmarły pokrzykiwał na podwładnych? Również chciałbym wiedzieć, czy śmierć tego pacjenta mogła mieć związek z faktem, że jego syn, jako aktywny polityk, zwalczał korupcję i łapówkarstwo wśród lekarzy i prawników.
g
gość
jak wyżej..
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska