Prochu nie odkryli, ale pomysłowości i tak można im pozazdrościć. Pomysłowości i sprytu, choć chwalić ich za to nie można. Część naszych rodaków, którzy na chleb i wędlinę zarabiają w funtach, a nie w złotówkach, doszła do wniosku, że skoro jest okazja zgrzeszyć, to grzechem byłoby takiej sytuacji nie wykorzystać. Kradną, oszukują, wyłudzają. Anglikom takie wybiegi po prostu nie mieszczą się w głowach. Market, dom, samochód: oszukiwać można wszędzie. Czasami potrzebna jest międzynarodowa współpraca: Pakistańczycy też chętnie znajdują furtkę w przepisach. Oczywiście, też nie wszyscy. Pomysłowością wykazuje się niewielka część Polaków i Pakistańczyków, ale za to potrafią działać z rozmachem...
My english is poor...
... lub w popularniejszej i prostszej formie: noł inglisz (pisownia fonetyczna). Tym najczęściej można usprawiedliwić "przypadkową" oczywiście pomyłkę w supermarkecie, którego szefowie chcieli rozładować kolejki i ułatwić życie klientom, więc zainstalowali kasy samoobsługowe. Wystarczy wziąć towar, podejść do kasy i po kolei skanować kody. Trzeba też zważyć warzywa i owoce. Tak przynajmniej wygląda teoria. A w praktyce? - Kolega potrafił zeskanować jedynie co czwarty, piąty kod kreskowy, pozostałe produkty "kupował" w promocji - wyjaśnia Marek45-letni mężczyzna, który na południu Anglii spędził dwa lata. - Co prawda w pobliżu znajdował się pracownik sklepu. Ale on nie pilnował, tak jak u nas, czy klienci kradną, ale miał służyć pomocą, gdy kupujący sobie nie radzi. Kolega sobie radził, potrzeby interwencji nie było. Ziemniaki są tańsze niż pomarańcze, dlaczego więc nie zamienić kodów i zrobić sobie "promocji". A gdy podejdzie obsługa, można rozłożyć ręce, uśmiechnąć się przepraszająco i dać do zrozumienia, że znajomość angielskiego nie pozwoliła na prawidłowe zrobienie zakupów. Ryzyko nie jest duże, w najgorszym razie trzeba będzie zapłacić za zakupy pełną kwotę.
Czytaj także: Gdy mamusią zostaje mała dziewczynka
Szefie jestem chory
Albo zwolnienie lekarskie, albo nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy, ewentualnie urlop: lista możliwości wykorzystywania dni wolnych dla pracujących w Polsce nie jest imponująca. W Anglii te obowiązki są ograniczone do minimum: przy krótkiej nieobecności w pracy nie trzeba dostarczyć zwolnienia, wystarczy powiadomić szefa SMS-em lub telefonem, że jest się niedysponowanym. Szef odpisze: "OK", i rzeczywiście jest OK. Gdyby jednak wiedział, co robi jego chora załoga... - Byliśmy w Anglii ponad rok, moja dziewczyna stęskniła się za rodzicami, chciała też odwiedzić dentystę - wspomina Piotrek, który na północy Anglii spędził trzy lata. - Bilety były akurat w promocji, zanim wsiadła do samolotu, wysłała wiadomość o chorobie i informację, że wróci za kilka dni. Nie było problemu, wróciła po czterech dniach ze zdrowym zębem. Szef tylko się spytał, czy już dobrze się czuje.
Kolega Piotra także miał powód, by nie iść do pracy: umówił się na nocne Polaków rozmowy. Wysłał wiadomość do szefa: "Jestem chory, jutro mnie nie będzie w pracy". Impreza była w toku, z przyzwyczajenia zrobił to po polsku. Gdy już obudził go kac gigant odebrał wiadomość od szefa (po angielsku): "Nie rozumiem, co piszesz, ale domyślam się, że dziś nie będzie cię w pracy. Daj znać, czy dotrzesz jutro". - Ale Polacy w Anglii cieszą się dobrą opinią, uchodzą za pracowitych - broni nas Robert Szaniawski, radca prasowy polskiej ambasady w Londynie. - Rzeczywiście nie trzeba mieć zwolnienia, gdy choroba nie jest poważna, ale nie znaczy to, że można bezkarnie regularnie nie przychodzić do pracy. Tak się nie da. Poza tym nie wszyscy rodacy tak robią, to margines.
Nowak już tu nie mieszka
Jak wydać mało na życie w Anglii? Skąd wziąć darmowy prąd i wodę za free? Polak potrafi, zwłaszcza gdy wynajmuje dom lub mieszkanie. Jak to robi? Właściciel lokalu zgłasza w wodociągach lub zakładzie energetycznym, że teraz mieszka tu Jan Nowak i to na niego proszę wystawiać rachunki. Anglik śpi spokojnie, a co robi Nowak? - Dzwoni do tej samej instytucji i informuje, że nie mieszka tu Nowak, tylko Malinowski i rachunki to właśnie na Malinowskiego trzeba wystawić - zdradza Małgosia, która z Anglii wróciła pół roku temu, po blisko czterech latach. - Instytucja dokonuje zmiany, rachunki nie są regulowane, więc najpierw zmienia się dostawcę, a gdy już nikt nas nie chce, zmienia się lokal. Właściciel domu czy mieszkania nie ma problemu, rachunki lokatorów go nie obciążają. Wystarczy kilka telefonów, by zafundować sobie taką "promocję". Jak to możliwe? Wyjaśnienie jest dość proste: - W Anglii załatwianie formalności jest znacznie prostsze niż u nas, wystarczy mail lub telefon - tłumaczy Robert Szaniawski. - System jest znacznie bardziej oparty na zaufaniu społecznym niż u nas. Wystarczy np. złożyć zamówienie telefoniczne na dany towar, a płaci się dopiero przy odbiorze. Firma go wyśle, gdyż jest przekonana, że odzyska pieniądze.
Ta stłuczka to moja wina
Duże pole do popisu mają zmotoryzowani, zwłaszcza gdy dysponują starym i mało wartym samochodem. Drugi warunek to sąsiedzi lub znajomi z Pakistanu. Zadanie: wyłudzenie odszkodowania. Formalnie wygląda to tak: polski kierowca starego rzęcha nie zachowuje ostrożności i uderza w elegancką brykę, która należy do Pakistańczyka. Oba auta są uszkodzone, Polak przyznaje się do winy. Właściciel drugiego pojazdu dostaje odszkodowanie, naprawia auto. W praktyce: - Za 100 funtów kupiłem rozwalającego się golfa - opowiada Darek, od trzech lat w Anglii. - Skontaktował się ze mną pośrednik, który zaproponował mi układ: rozbicie auta w zamian za kasę na nowsze plus odszkodowanie dla dziewczyny za uraz kręgosłupa. Wystarczyło, bym dał mu kluczyki. Jeszcze przed akcją wzbogacił się o 1.000 funtów, a jego dziewczyna o kolejne 350. Darek poszedł spać, a gdy się obudził, przed domem znalazł mocno uszkodzonego golfa. Zadzwonił do ubezpieczyciela, zgłosił, że w nocy spowodował wypadek, ucierpiała dziewczyna. Ten obejrzał auto, nie zrobił zdjęć. Przyznanie się do winy go usatysfakcjonowało, właściciel drugiego auta otrzymał kilkanaście tysięcy funtów odszkodowania, a naprawa jego pojazdu była znacznie tańsza. Darek jeździ teraz passatem.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy