Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedana centrala IPN. Zbiory przeniosą do Wieliczki?

Maria Mazurek
Instytut Pamięci Narodowej będzie musiał opuścić swoją warszawską siedzibę. Spółka Ruch, właściciel nieruchomości, zdecydowała o sprzedaży budynku firmie deweloperskiej.

To oznacza kompletny paraliż IPN-u- alarmują jego przedstawiciele. A Marek Lasota, szef krakowskiego oddziału Instytutu, wskazuje na teoretyczną możliwość przeniesienia części zbiorów do Wieliczki.

- Ale jest to mało prawdopodobne - dodaje jednak. Centrala IPN przy Towarowej 28 w Warszawie mieści się od 2000 r. Budynek należał do państwowej, a potem prywatnej spółki Ruch. Jej nowi szefowie zaczęli mówić o sprzedaży budynku. W styczniu odkupienie nieruchomości zaproponowali właśnie IPN-owi za 30 mln zł. Kwota mogła być rozłożona na raty. IPN poprosił o wsparcie Ministerstwo Finansów. To jednak odmówiło.

- Dziwimy się tej decyzji, bo wszyscy jesteśmy urzędnikami i jako urzędnicy powinniśmy myśleć przede wszystkim o dobru państwa - nie kryje Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN. Dodaje, że ministerstwo przez pierwsze kilka miesięcy w ogóle nie reagowało na wniosek IPN.

Resort odpiera zarzuty, nazywając je "bezpodstawnymi". W wydanym wczoraj komunikacie podkreśla, że w marcu Łukasz Kamiński, prezes IPN, spotkał się podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów. Miał na nim zostać poinformowany, że w budżecie nie ma rezerw na sfinansowanie tego wydatku. Przedstawiciele MF wskazują też, że IPN powinien przygotować plan naprawczy, który pozwoliłby na zabezpieczenie wydatków Instytutu. Budżet IPN na przestrzeni ostatniej dekady wzrósł bowiem o 170 proc. i na ten rok wynosi ponad 220 mln zł. Za wynajem budynku IPN płaci preferencyjny czynsz, 102 tys. zł miesięcznie (wcześniej płacił jeszcze mniej, bo 30 tys.).

Po odmowie ministra finansów IPN odrzucił propozycję Ruchu. Spółka zaczęła szukać innego kupca. Znalazła go w grupie GHN blisko powiązanej ze znaną firmą deweloperską Skanska Property. Inwestorzy nie chcą na razie zdradzić, co zamierzają zrobić z zakupioną nieruchomością. Ale członkowie IPN nie mają złudzeń: skoro deweloper kupuje budynek w tak atrakcyjnej lokalizacji, to raczej nie po to, aby wynajmować go państwowej instytucji. - Będziemy rozmawiać na temat przedłużenia umowy najmu z nowym właścicielem, ale mamy obawy, że budynek zostanie po prostu wyburzony, a na jego miejscu stanie coś innego - mówi Arseniuk.

I dodaje, że tony akt znajdujących się przy Towarowej, w tym tych ściśle tajnych, wymagających specjalistycznych zabezpieczeń, czeka długa i skomplikowana przeprowadzka. Pytanie tylko: dokąd? Bo na razie Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało, że nie ma dla IPN miejsca na nową siedzibę. Nowa centrala wymagałaby m.in. specjalnych zabezpieczeń. Są one w krakowskim oddziale Instytutu.

- Teoretycznie więc ściśle tajne akta mogłyby zostać przeniesione do Krakowa, ale w praktyce jest to mało prawdopodobne - mówi Marek Lasota, szef krakowskiego IPN. I tłumaczy, że do zastrzeżonego zbioru archiwalnego dostęp ma tylko prezes IPN i szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Akta muszą więc znajdować się w stolicy. Rzecznik Arseniuk wskazuje, że nawet jeśli IPN-owi uda się szybko znaleźć nową siedzibę, przeprowadzka będzie bardzo kosztowana i skomplikowana. - Powiem wprost: taka sytuacja oznacza paraliż w funkcjonowaniu IPN na wiele miesięcy. A przecież z naszych archiwów korzystają też inne organy państwa- kwituje Arseniuk.

Niektórzy politycy i publicyści prawicowi uważają, że do tej sytuacji celowo dopuścił rząd. Mariusz Błaszczak, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że to próba likwidacji IPN. Podobne zdanie ma ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

- To nie jest kwestia tylko rażących zaniedbań popełnionych przez państwo - mówi. - Myślę, że ktoś ma interes w tym, żeby IPN pozbawić możliwości działania. Historycy nie kryją, że sprzedanie centrali IPN może oznaczać wstrzymanie spraw lustracyjnych w sądach, które opierają się na kwerendach w archiwach Instytutu. Może też częściowo sparaliżować pracę tajnych służb, które w procesie wydawania poświadczeń uprawniających do dostępu do informacji niejawnych dokonują wielu sprawdzeń w archiwum IPN.
Ponadto, po sprzedaży budynku siedziby IPN, pracę może też stracić blisko połowa z 500 zatrudnionych tam osób.

Instytut ma 90 km tajnych akt
Ze sprawozdania IPN za ub. rok wynika, że zasoby archiwalne wynoszą dziś 90 km bieżących akt. W ub. roku kontynuowano informatyzację i digitalizację zbiorów. Wpłynęło w 2011 r. 58 tys. wniosków o dostęp do akt - zrealizowano ich (łącznie z wcześniejszymi) ok. 60 tys. Aktualnie Instytut miał do sprawdzenia 292 970 oświadczeń lustracyjnych osób publicznych. Pion lustracyjny IPN złożył w ub. roku do sądów 87 wniosków o stwierdzenie "kłamstwa lustracyjnego" osób publicznych - za kłamców uznano 38. Pion śledczy wysłał sądom siedem aktów oskarżenia wobec zbrodni z przeszłości (skazano 12 osób). Dorobek IPN to realizacja 60 tys. wniosków o dostęp do archiwów PRL oraz liczne publikacje, sesje, konferencje i wystawy. Na koniec 2011 r. zatrudniał 2244 osoby, w pionie śledczym było 104 prokuratorów. Miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło 5325 zł.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska