Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta tatrzański: nie jestem kłamcą lustracyjnym

Sławomir Wrona
Na sądowym korytarzu Andrzej Makowski zapewniał, że liczy na odzyskanie dobrego imienia
Na sądowym korytarzu Andrzej Makowski zapewniał, że liczy na odzyskanie dobrego imienia Sławomir Wrona
- Moje oświadczenie lustracyjne jest zgodne z prawdą, swoimi działaniami nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy - zapewniał wczoraj przed sądem w Nowym Sączu starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski. Krakowski IPN zarzuca mu, że w lutym 2008 roku skłamał w oświadczeniu lustracyjnym, nie przyznając się do świadomej współpracy z SB.

Z ujawnionych na pierwszej rozprawie akt IPN wynika, że 23 grudnia 1981 roku Makowski, podczas przesłuchania w Komendzie Miejskiej Milicji Obywatelskiej w Zakopanem, podpisał dwa dokumenty. W jednym zobowiązywał się do podporządkowania dekretom o stanie wojennym. W drugim, zdaniem IPN, zobowiązał się do współpracy z SB.

- Byliśmy wtedy bardzo zdenerwowani - mówił starosta tatrzański, wspominając wydarzenia sprzed 29 lat. - Byliśmy na komendzie w czterech albo pięciu. Ja miałem wejść ostatni. Jednego z kolegów, który wychodził z przesłuchania, zapytałem "i co?". Odpowiedział, że trzeba tylko coś podpisać i puszczają.

W tym czasie Andrzej Gąsienica Makowski pracował w Przedsiębiorstwie Budownictwa Ogólnego "Podhale". Mocno zaangażował się w ruch opozycyjny, tworząc struktury NSZZ Solidarność w swoim zakładzie. Odpowiadając na późniejsze pytania sądu starosta tatrzański zapewniał, że choć podpisał dwa dokumenty, to jednak nie miał pojęcia o tym, iż po spotkaniu został zarejestrowany jako tajny współpracownik
"Andrzej".

W kolejnych miesiącach z funkcjonariuszami SB spotkał się pięć razy i zawsze były to spotkania w zakładzie pracy albo w komendzie MO. Z tych spotkań zachowały się notatki, sporządzane przez agentów SB, ale o ich istnieniu Makowski miał się dowiedzieć dopiero w 1992 roku, kiedy w polskim Sejmie po raz pierwszy podjęto próbę otwarcia archiwów służb specjalnych PRL.

Nazwisko starosty znalazło się wówczas na słynnej "liście Macierewicza". Wtedy Makowski był posłem. - Kiedy jednak koledzy z klubu sejmowego zapoznali się z dokumentami, powiedzieli mi, że się wybroniłem - zapewniał wczoraj przed sądem.

Ostatnie spotkanie, którego ślad jest w aktach IPN, odbyło się pod koniec 1982 roku, a w marcu 1983 TW "Andrzej" został wyrejestrowany jako nieprzydatny. Wyjaśnienia starosty Makowskiego przed sądem trwały ponad dwie godziny. Przez cały czas przysłuchiwało im się kilkudziesięciu mieszkańców Zakopanego i kilku innych miejscowości Podhala.

Chcieli też zaprotestować przeciwko nadużywaniu przez niego symboli religijnych. Dla nich starosta jest kłamcą lustracyjnym, o jego współpracy z SB przekonani są od dawna.

- Ludzie, którzy zrobili źle, powinni przeprosić - mówiła do dziennikarzy Maria Gruszkowa, szefowa Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego. Na sali sądowej obecni byli także zwolennicy Makowskiego - m.in. wiceburmistrz Zakopanego Jan Gąsienica Walczak, przekonany o niewinności Makowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska