Koniec stania w kolejkach do wykładowców po wpis do indeksu. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przygotowało projekt rozporządzenia, które umożliwi uczelniom rezygnację z papierowej książeczki. A oceny z egzaminów będą umieszczane w systemie komputerowym.
Są studenci, którzy darzą sentymentem swój indeks. - To symbol studiowania - mówi Alicja Makowiecka, studentka III roku biologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. - Nie przeszkadza mi,
że jest papierowy i nienowoczesny.
Michał , student IV roku politologii UJ, właśnie wrócił z półrocznego stypendium w Budapeszcie. Papierowego indeksu tam nie potrzebował. - Wyniki z egzaminów były zamieszczane na stronie internetowej - mówi Michał.
- To bardzo wygodne. Nie trzeba stać w kolejkach po wpisy.
Tak ma być również w Polsce. Oceny z egzaminów i zaliczeń będą wpisywane w uczelniany system komputerowy.
Po wydrukowaniu wyników egzaminów dziekan wpisze studentów na kolejny semestr lub rok studiów. Projekt ministerstwa nie nakazuje szkołom wyższym rezygnacji z indeksów. Jeśli władze dojadą do wniosku, że "zielone książeczki" są nadal potrzebne, mogą je zachować.
Przedstawiciele krakowskich uczelni zapewniają, że nie będzie problemów z likwidacją indeksów.
- Uniwersytet Jagielloński jest przygotowany na prowadzenie dokumentacji w formie elektronicznej
- informuje rzeczniczka Katarzyna Pilitowska.
Zniesienie indeksów to jedna z wielu zmian proponowanych przez ministerstwo. Szykuje się też rewolucja w studenckich stypendiach. Znikną przyznawane za wyniki w nauce stypendia naukowe. Zastąpi je nagroda rektora: wyższa niż dotychczasowe stypendia, ale przyznawana tylko najwybitniejszym studentom. Nagrody dostanie najwyżej 10 osób.
Obrona pracy magisterskiej, na wzór doktoratów, będzie jawna. Każdy będzie mógł wejść do sali
i zadać egzaminowanemu pytanie.
Jest też zła wiadomość. Ministerstwo chce wpisać w ustawie, jak długo i na jakich warunkach można studiować na koszt podatników. To może sprawić, że za drugi dzienny kierunek trzeba będzie zapłacić.
Współpraca Magdalena Kula