Jan Tobiasz miał cztery i pół roku, gdy jego rodzina została wysiedlona przez Niemców z Brzezinki. Mimo że był małym chłopcem, w pamięci pozostało mu wiele dramatycznych scen z tamtego okresu.
O losie rodziny Tobiaszów, Kasperczyków, Rydzoniów, Czarników i setek innych osób z Brzezinki, które z dnia na dzień zostały wypędzone ze swoich domów, przypomina tablica ufundowana przez Stowarzyszenie Pamięć i Przyszłość XXI, która kilka dni temu stanęła przy drodze do byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego.
– Chcemy, żeby świat się dowiedział, co spotkało mieszkańców Brzezinki, aby przestały pojawiać się pytania, dlaczego nie pomagali więźniom – mówi Zbigniew Szczerbik, jeden z członków stowarzyszenia.
Wiosną powiało chłodem
To było w kwietniu 1941 roku. – W dniu, w którym nas wysiedlano, spadł jeszcze śnieg – przypomina sobie Jan Tobiasz. Jego dom rodzinny stał przy dzisiejszej ul. Czarnej. O tym, że Niemcy coś planują, wiadomo było kilka miesięcy wcześniej, gdy we wsi pojawili się esesmani z komandem więźniów i znaczyli domy, malując na nich znaki przypominające „X”.
– Jednocześnie spisywali, co było w domach, szczególnie wszystkie żelazne sprzęty, nawet kuchenne moździerze – opowiada Jan Tobiasz.
Wtedy też zaczęli rekwirować mieszkańcom dobytek.
– Zabrali nam dwie krowy i jałówkę – wspomina z kolei Jan Kasperczyk, wówczas siedmioletni chłopiec.
Brzezinkę wysiedlano od 7 do 9 kwietnia 1941 roku.
– Rano pod nasz dom zajechał wóz, na który mieliśmy się spakować. Rodzicom udało się zabrać łóżko, kufer, pościel. Na opuszczenie domu mieliśmy niewiele ponad godzinę – opowiada Jan Kasperczyk, którego rodzinny dom znajdował się przy obecnej ul. Strażackiej.
Wraz z rodzicami i trojgiem rodzeństwa został wysiedlony do Dworów z drugiej strony Oświęcimia. Stało się tak, bo Niemcy chcieli mieć blisko robotników, którzy pracowali w istniejących zakładach. Ojciec pana Jana wcześniej był palaczem w papowni w Brzezince.
Rodziny kolejarskie, których było tutaj wiele, przesiedlono do Oświęcimia, górnicze do Brzeszcz, a rolników z rodzinami do miejscowości na wschód od miasta.
Część mieszkańców, którzy nie byli zatrudnieni na kolei, górnictwie lub w innych zakładach, spędzono z tobołkami do starej fabryki samochodów „Praga”, a stamtąd wywieziono ich do Generalnej Guberni, jak również w głąb III Rzeszy.
Stracili dorobek życia
– Początkowo jeszcze rodzice łudzili się, że za jakiś czas będą mogli wrócić do swojego domu. Mama nawet wysyłała nas z ojcem, aby go przewietrzyć – mówi Jan Tobiasz. Wkrótce jednak do mieszkańców Brzezinki zaczęły docierać wieści o rozpoczętych przez Niemców wyburzeniach ich domów.
– Dla moich rodziców, ale także dla innych wysiedlonych to była prawdziwa trauma – podkreśla Jan Tobiasz. Stracili cały dorobek życia.
– W Brzezince wyburzono niemal 100 proc. domów – zwraca uwagę dr Jacek Lachendro, kierownik Centrum Badań w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Z końcem 1939 r. Brzezinka liczyła 3984 mieszkańców. Według niemieckiego spisu urzędowego, we wsi znajdowało się 537 gospodarstw i 45 zakładów pracy. Z ponad pół tysiąca domów mieszkalnych ostatecznie zostało tam jedynie sześć.
Po Brzezince rozpoczęły się wysiedlenia w kolejnych okolicznych miejscowościach – w Babicach, Broszkowicach.
Wcześniej podobny los dotknął mieszkańców Osady Barakowej w Oświęcimiu, gdzie wysiedlenia rozpoczęły się już w czerwcu 1940 r. Potem w marcu 1941 r. przyszła kolej na ludność Harmęż, Pław, Rajska, części Brzeszcz – wsi Bór.
W listopadzie 1940 r. podjęto decyzję o utworzeniu na wysiedlonych terenach obozowego gospodarstwa rolnego i hodowlanego, w którym mieli pracować więźniowie. Jesienią 1941 r. Niemcy rozpoczęli budowę KL Birkenau.
Dlaczego nie pomagali?
– Kiedyś jeden ze znajomych przewodników słowackich zapytał mnie, co ma mówić zagranicznym turystom, którzy przyjeżdżają zwiedzić obóz i zastanawiają się, dlaczego mieszkańcy okolicy nie pomagali więźniom – mówi Zbigniew Szczerbik.
To, jak podkreśla, stało się inspiracją do postawienia tablicy, na której jest informacja i zdjęcia tego, co stało się w Brzezince i okolicznych miejscowościach w czasie niemieckiej okupacji. Po wojnie, mimo wszystko ludzie wracali do nieistniejących wsi, żeby zacząć wszystko od nowa.
Wysiedlenia w Oświęcimiu
A W sumie w efekcie masowych wysiedleń z Oświęcimia i okolic usunięto ok. 17 tys. ludności, całkowicie niszcząc osiem wsi.
W samym Oświęcimiu pod koniec kwietnia 1941 r. mieszkało 7600 ludzi, z czego około 9 proc. stanowili Polacy. Do gett deportowano całą żydowską ludność Oświęcimia – łącznie około 7 tysięcy osób.
A Wysiedlenia w Oświęcimiu odbyły się w kilku etapach.
Rozpoczęły się już w czerwcu 1940 r. W pierwszej turze od 19 czerwca zostało wysiedlonych 2000 mieszkańców tak zwanej Osady Barakowej znajdującej się obok przedwojennych koszar Wojska Polskiego oraz budynków Polskiego Monopolu Tytoniowego. Większość budynków, w których zamieszkiwali wysiedleńcy została rozebrana, a pozyskany materiał wykorzystany do rozbudowy obozu Auschwitz. W bezpośrednim sąsiedztwie obozu rozebrano wówczas ponad sto budynków. Druga fala wysiedleń z Oświęcimia miała miejsce w lipcu 1940, objęła mieszkańców ulic Legionów, Krótkiej oraz Polnej. W listopadzie tego samego roku miało miejsce trzecie wysiedlenie z Oświęcimia, podczas którego usunięto ludność zamieszkałą na lewobrzeżnej dzielnicy – Zasolu. Akcję kontynuowano w marcu oraz kwietniu 1941 i również w tym przypadku po deportacjach wyburzano zabudowania mieszkalne zajmowane przez wysiedleńców, a część z nich oddawano personelowi SS oraz volksdeutschom.