Ktoś powie: Dlaczego? Jak tak można? Zwłaszcza w Polsce przywołuje to Katyń. Wojna religijna? Czystki etniczne? Tak, i jeszcze wiele innych przyczyn, by wyeliminować z życia publicznego osoby, które z tych czy innych względów mogą być niewygodne i niepożądane.
W Syrii rozpętała się wojna domowa, religijna i etniczna, a może także, a chyba zwłaszcza, wojna o wpływy polityczne i gospodarcze państw, dla których Syria stanowi ważny punkt odniesienia ze względów strategicznych i politycznych. Tak czy owak, element tożsamości religijnej odgrywa w tym sporze zasadniczą rolę. Państwa Bliskiego Wschodu, takie jak Arabia Saudyjska i Iran, są tym konfliktem głęboko zainteresowane. Z drugiej strony, nie mniejsze zainteresowanie istnieje po stronie Izraela. Obydwie strony konfliktu wspierają światowe mocarstwa, z jednej strony Rosja i Chiny, z drugiej Stany Zjednoczone, jako najwyższe piętro interesów, oczywiście nie Syrii, tylko własnych.
Tragedia w Syrii jest wyrzutem sumienia ludzkości. Kraj, który przez wieki potrafił zachować szacunek i stworzyć godne warunki bytu ludziom wyznającym różne religie, zdaje się padać łupem ekstremistów religijnych, którzy chcą zachwiać tę podziwianą przez świat równowagę i tolerancję, a nawet dążą do całkowitej zmiany istniejącego tam porządku. Wojna domowa w Syrii jest tragedią, nie tylko ze względu na straty w ludziach, w gospodarce i w dobrach kultury, ale przede wszystkim z powodu prób zniszczenia tego śladowego wprawdzie, ale ważnego i pięknego jądra kultury chrześcijańskiej na Bliskim Wschodzie, jakim jest Syria. Tam przecież mają swe korzenie trzy monoteistyczne religie: judaizm, chrześcijaństwo i islam. Syrię trzeba wyrwać z kleszczy wojny. Syrię trzeba ocalić. Ale jak to zrobić?
Tragedia, jaką przeżywa naród syryjski, w tym również tamtejsi chrześcijanie, porusza serca, mobilizuje do modlitwy, ale domaga się też działania. A więc na obecnym etapie wojny zapewnienia uchodźcom żywności, leków, odzieży i poczucia minimum bezpieczeństwa. Polskie MSZ i katolicki "Caritas Polska" od 2 lat we współpracy z Caritas Jordanii niesie pomoc uchodźcom, zwłaszcza dzieciom, realizując projekt edukacyjno-rehabilitacyjny w Jordanii, w pobliżu granicy syryjskiej. Przekazuje też wsparcie finansowe.
Skoro dotąd tak długo można było względnie spokojnie żyć w Syrii jako państwie religijnie i etnicznie pluralistycznym, to dlaczego dziś miałoby to być niemożliwe? Wojna niczego nie rozstrzygnie. Sytuacja w Syrii, a właściwie na całym Bliskim Wschodzie, stwarza poważne problemy w wielu dziedzinach życia, a ich przezwyciężenie wymaga szczerego i otwartego dialogu. Także międzyreligijnego, bo to właśnie religia, odwołująca się do ostatecznych racji, pozwala dostrzec człowieczą godność w sobie i uszanować ją w innym człowieku. Szacunek dla drugiego człowieka jest niezbędnym warunkiem pokoju między ludźmi i między państwami. Nie może być pokoju między narodami, jeżeli go nie ma między religiami, a ten można osiągnąć tylko w dialogu. Pokój to problem etyczny, a nie tylko sprawa polityki i negocjacji.
Czy dla zapewnienia ludziom bezpieczeństwa, godnych warunków życia, pokoju i sprawiedliwości wystarczy dialog? Zapewne nie! Ale jest on niezbędnym warunkiem osiągnięcia tych podstawowych wartości.
Wojna domowa w Syrii, obok wielu innych celów politycznych i gospodarczych, chce rękami ekstremistów islamskich wyczyścić Syrię z chrześcijaństwa. O tym, czym ma być Syria, niech zadecydują sami Syryjczycy, bo tylko oni mają do tego suwerenne prawo, a nie jakiekolwiek zewnętrzne siły. Po wielowiekowych doświadczeniach, zdobytych w zgodnym współżyciu różnych religii, wyznań i grup etnicznych, zrobią to lepiej, niż eksperci z zewnątrz, pilnujący tyko własnych interesów.
Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie, którzy czczą jedynego Boga, potrafili żyć ze sobą w zgodzie, nie naruszając swojej tożsamości religijnej. Historia daje nam wiele przykładów takiego współżycia, które chociażby w Libanie pozwalało na ich pokojową kohabitację i na przenikanie się tych trzech wielkich cywilizacji. I to przez wieki. Do tego potrzebny był wzajemny szacunek i tolerancja. Jeżeli ta metoda zdawała egzamin w przeszłości, sprawdzi się i dzisiaj.