Zobacz Kraków oczami seryjnego mordercy (ZDJĘCIA)
Wtorek, kilka minut przed godz. 21. Pod Alchemią, pubem na krakowskim Kazimierzu, stoi gromada młodych ludzi, w ogródku siedzą goście lokalu. Stoję przed wejściem z butelką piwa w ręce. Nikt nie wie, że w środku jest woda zamiast alkoholu. Śmiało pociągam z butelki, głośno krzyczę i intensywnie gestykuluję.
Potem próbuję wsiąść do auta, ale mam problem z otwarciem drzwi. Wciąż wypadają mi kluczyki na ziemię. Pomaga mi Michał Horodyski, dziennikarz wtajemniczony w akcję. Ludzie spokojnie przyglądają się, jak próbujemy wsiąść do samochodu przez drzwi pasażera. Dostaję się wreszcie do środka, ostentacyjnie pociągam z butelki i pozdrawiam stojących. Ludzie odwracają wzrok. Nikt nie reaguje na to, że chociaż ewidentnie jestem pijana, to zabieram się za prowadzenie auta.
Godz. 21.15. Powoli okrążamy plac Nowy. Z rąk nie wypuszczam piwa. - Za bezpieczny weekend! - krzyczę do przechodniów, wymachując do nich butelką przez otwarte okno. Żadnej reakcji.
Po kilku minutach docieramy na ul. Szeroką, pod komisariat policji. Wolno przejeżdżam koło radiowozu, w którym siedzą policjanci. - Na zdrowie, panie władzo! - krzyczę do nich, ale mnie nie zauważają.
Wreszcie zatrzymuję się zaraz za komisariatem, koło zaparkowanych taksówek. Wysiadam z auta, w ręce mam piwo i donośnym głosem obwieszczam wszystkim, że jestem pijana. Zaczynamy z Michałem odgrywać pijacką kłótnię. Walczymy o kluczyki do auta. Jesteśmy bardzo głośni i wulgarni. Z pobliskich pubów wychodzą klienci, żeby zobaczyć, co się dzieje. Wreszcie wsiadam do auta i chcę odjechać.
Wtedy drogę zagradza mi dwóch policjantów w cywilu. Jak się okazuje, wezwał ich jeden z taksówkarzy.
- Proszę wyłączyć silnik i przygotować dokumenty do kontroli - mówi funkcjonariusz. Uwagę policjantów zwraca moje piwo. Czas odkryć karty.
- Jestem dziennikarką i tylko udaję pijaną. Chcę sprawdzić, jak ludzie reagują na nietrzeźwego kierowcę - tłumaczę. Nie ratuje mnie to jednak przed szczegółową kontrolą. Policjanci sprawdzają stan auta, moje dokumenty i - oczywiście - trzeźwość. Alkomat pokazuje 0,00, więc po spisaniu notatki mogę spokojnie odjechać.
Dochodzi godz. 22, kiedy docieramy pod Halę Targową. Parkuję nieco z boku, koło przystanku busa, który zaraz zabierze klientów do Skawiny. Ludzie patrzą obojętnie, jak wychodzę zza kierownicy z piwem.
Reakcja pojawia się dopiero, gdy zaczepiam przypadkowego przechodnia. - Może mi pan otworzyć auto, bo jestem strasznie pijana? - bełkoczę do mężczyzny próbując dać mu kluczyki do samochodu. - Co pani robi? - krzyczy na mnie starszy pan. - To jest bandytyzm. Pani jest mordercą! Nie można jeździć po pijanemu. Dzwonię na policję - grozi.
Wtedy informuję go o naszej akcji. - Trzeba pokazywać ludziom, że pijani to mordercy - przyznaje mężczyzna. Nazywa się Marek Wnuk. Kilka lat temu stracił matkę w wypadku spowodowanym przez nietrzeźwego kierowcę. - Do dziś nie mogę się otrząsnąć i zawsze reaguję w takich sytuacjach - tłumaczy pan Marek.
Przenoszę się w okolice słynnej nyski z kiełbaskami. Stoi tam około 30 spragnionych grillowanego przysmaku. Parkuję tuż obok nich i sama ustawiam się w kolejce. - Chce mi się żreć! - krzyczę głośno do ludzi. Zachowuję się wulgarnie. Ludzie pokazują mnie sobie palcami, a ja wciąż stoję z piwem. Wreszcie gramolę się do auta. Znów mam problem z otwarciem pojazdu. Nikt mnie nie zatrzymuje, więc po chwili spokojnie odjeżdżam.
Podsumowując: Świadkami mojego "pijaństwa" było kilkaset osób. Zareagowały dwie.
Sprawdź aktualny rozkład jazdy PKP Kraków
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**