Piotr Gicala, dyrektor szpitala, pozbawił też pracowników premii. Zapowiada wprowadzenie nowego regulaminu wynagrodzenia i redukcję etatów. Pracę może stracić ok.100 osób z 950-osobowej obsługi i personelu medycznego.
- Balansujemy na granicy utraty płynności finansowej i nie zbankrutowaliśmy tylko dzięki życzliwości kontrahentów, którzy godzą się na późniejsze terminy zapłaty za świadczone przez nich usługi - wyjaśnia Gicala. Dodaje, że dyżury nocne i świąteczne pełnią lekarze z zewnętrznych placówek. M.in. im szpital jest winien 4 mln zł.
- Od dłuższego czasu nie możemy liczyć na MON. Sami musimy rozwiązywać kłopoty finansowe - dodaje dyrektor. Dlatego rozważa m.in. zamknięcie oddziału chorób zakaźnych. - Ale decyzję o tym podejmuje MON, jako żołnierz czekam na rozkaz - podkreśla.
Pracownicy nie ukrywają, że sytuacja szpitala jest z roku na rok gorsza. Odbija się to na pacjentach. - Placówki nie stać na kosztowne, skomplikowane zabiegi, leki, bo nie możemy przekraczać wyznaczonych limitów - tłumaczy jeden z lekarzy (chce zachować anonimowość). - Ponadto od marca nie dostawaliśmy wypłat za dyżury - dodaje.
Związki zawodowe wystosowały pismo do dyrekcji, w którym krytykują proponowany przez nią nowy regulamin wynagradzania. "Nie został zaakceptowany przez związki, m.in. z tego powodu, że sprawia wrażenie przygotowanego w pośpiechu i chaotycznie, a jedynym celem jego wprowadzenia wydaje się być próba zmniejszenia zarobków pracowników i zabrania im premii" - czytamy w piśmie.
Michał Wojtkiewicz, małopolski poseł PiS, członek sejmowej komisji obrony narodowej, nie dziwi się pogarszającej się sytuacji w szpitalu przy Wrocławskiej.
- Wojskowa służba zdrowia powinna być finansowana na najwyższym poziomie - zaznacza.- Tymczasem MON nie interesuje się swoimi jednostkami. Dyrektorzy sami borykają się z długami, a ministerstwo nie ma planu ratowania szpitali. Na najbliższej komisji podniosę ten temat - zapowiada poseł.
Jacek Sońta, rzecznik MON, przekonuje, że resort zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. O losie szpitala zdecyduje specjalna komisja. Do końca roku ma dokonać analizy wszystkich takich jednostek w Polsce i dla każdej wypracować nowy model. Są dwie opcje: albo szpital zostanie przekazany samorządowi, albo utrzyma dotychczasowy status. Pod jednym warunkiem.
- Status wojskowego utrzymają tylko te szpitale, które nie są zadłużone - wyjaśnia. - Przychody nie są obowiązkowe, ale długi w nowym modelu są niedopuszczalne. Jedno jest pewne: MON nie będzie partycypował w likwidacji długów. Nie stać nas na to - kwituje Sońta.
Zadłużone szpitale będą przekazywane samorządom, jeśli oczywiście te będą zainteresowane. Tyle że to Wojskowemu i tak nie pomoże - w myśl nowej ustawy o działalności lecznicze (zacznie obowiązywać za rok), jeżeli szpital będzie zadłużony, to samorząd albo przekształci go w spółkę, i wtedy szpital będzie sobie musiał radzić sam, albo zostanie zlikwidowany.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!