Spis treści
- Jak wygląda snus?
- Jakie działania ma snus? Krakowskie liceum apeluje
- Snusów nie widać. Jak z nimi walczyć?
- A co z tzw. "jednorazówkami"?
- Młodzi, którzy używają snusu mówią: "Ale o co chodzi? Nie palę więc nie będę miał raka płuc"
- Jakie są skutki stosowania snusu?
- Snus nie ma zapachu i nie powoduje przebarwień zębów
- Co rodzice mogą zrobić?
- Kara i awantura to nie jest rozwiązanie problemu
- Jak rodzic powinien się zachować w takiej sytuacji?
Dotychczas wydawało się, że to e-papierosy są prawdziwą plagą wśród młodzieży. "Jednorazówki" o wymyślnych smakach i zapachach skusiły już niejednego. O ich szkodliwym działaniu eksperci powiedzieli już chyba wszystko. Tymczasem okazuje się, że wśród młodzieży coraz bardziej popularną używką stają się "snusy". Zdaniem ich twórców, mają m.in. pomagać w nauce. Tymczasem powodują uzależnienie i poważnie szkodzą zdrowiu. Jedno z krakowskich liceów apeluje do rodziców, by zwrócili większą uwagę na to, czy ten problem nie dotyczy również ich dzieci. Lekarka z 5 Wojskowego Szpitala w Krakowie wyjaśnia jak poważne skutki może nieść ze sobą stosowanie tego typu używek.
Jak wygląda snus?
Snus występuje w postaci woreczków, które mogą mieć różne stężenie nikotyny, od 0 do 50mg/g. Woreczek waży ok. 0,5 g. Jedna sztuka może dostarczyć nawet do 25 mg nikotyny. W przypadku zażycia doustnego ostre zatrucie następuje przy dawce 5 mg na kilogram masy ciała. Szczyt stężenia nikotyny we krwi występuje po ok. 30 min. od zażycia saszetki. Bezpośrednio po umieszczeniu snusu w ustach, można poczuć mrowienie lub pieczenie dziąseł.
Jakie działania ma snus? Krakowskie liceum apeluje
"Szanowni Państwo, ostatnio coraz częściej pojawiają się informacje o nowych używkach wśród młodzieży o nazwie snusy. Są to woreczki nikotynowe nazywane też saszetkami czy poduszkami. To produkty zawierające nikotynę, przeznaczone do zażywania doustnego. Wkłada się je między dziąsło a wargę, co powoduje uwalnianie soli nikotyny i przenikanie jej do krwiobiegu w szybkim tempie. Możliwość łatwego kupienia w Internecie oraz dyskretnego zażycia używki sprawia, iż zainteresowanie wśród młodzieży niepokojąco rośnie. Zachęcamy Państwa do zapoznania się z poniższymi artykułami, które zawierają szczegółowe informacje na temat skutków używania snusów. W załączniku przesyłam również zdjęcia jak mogą wyglądać potencjalne pudełeczka z używką" - wiadomość o takiej treści otrzymali w minionych dniach rodzice uczniów jednego z krakowskich liceów.
Snusów nie widać. Jak z nimi walczyć?
Szerzej o całej sprawie opowiada nam pedagog szkolny w jednym z krakowskich liceów, mgr Ksymena Maciąg, która wyjaśnia: "Przede wszystkim nasza szkoła próbuje zapobiegać tego rodzaju problemom. Do naszej szkoły przychodzi młodzież, która chce się uczyć, są to osoby, które mają wysokie wyniki w nauce jeszcze na poziomie podstawówki, świadectwa z czerwonym paskiem. Nie możemy jednak zakładać, że wśród tych uczniów - tego typu problemów nie ma, czy może za chwilę ich nie będzie. Dlatego nasze działania w ramach profilaktyki mają za zadanie informować o zagrożeniach i im zapobiegać".
Pedagog szkolny z krakowskiego liceum zaznacza również, że używki typu snusy, to bardzo trudna do zauważenia rzecz.
- Rozesłaliśmy do rodziców naszych uczniów taką wiadomość, ponieważ snusy to stosunkowo nowość na polskim rynku, wiele osób nie wie o ich istnieniu i może nie skojarzyć z czymś złym okrągłego pudełka zbliżonego wyglądem do dawnych opakowań na cukierki. Dlatego apelujemy do rodziców, którzy mają większy wgląd w to, co ich dziecko ma w kieszeni czy plecaku, by zwracali uwagę na te charakterystyczne okrągłe pojemniczki.”
Dodatkowo pedagog wyjaśnia: "To nie jest tak, że przyłapaliśmy kilka osób i stąd ta sprawa. Nie. Prowadzimy profilaktykę, bo zdajemy sobie sprawę, że snusy to bardzo duży problem, który niesie ze sobą poważne zdrowotne konsekwencje i który zarazem jest także bardzo trudny do wykrycia. Snusy to saszetki, które wkłada się do ust i których nie widać. Chcemy uzmysłowić rodzicom, że taki problem - nie tylko w Krakowie, ale zapewne w całej Polsce już się pojawia. To, co nas dodatkowo przeraża to fakt, że młodzież może podchodzić do snusów zbyt lekko, tzn. ten produkt jest reklamowany jako wspomagacz aktywności, preparat, który pomoże się skupić. Młodzież sięga po tego typu środki i boimy się, że kolejnym krokiem będą właśnie snusy. Ktoś może zapytać - ale jak to jest z dostępnością snusów. Niestety, ale już pomijając kioski i inne sklepiki, są również internetowe sklepy, które mają tego typu produkty w swojej ofercie i nie weryfikują specjalnie mocno wieku swoich klientów".
A co z tzw. "jednorazówkami"?
Pedagog szkolny jednego z krakowskich liceów w kwestii "jednorazówek" do palenia mówi nam: "U nas jest to problem marginalny. W naszej szkole ani w jej okolicy nie wolno palić, mamy monitoring, na przerwach są dyżury nauczycieli. Jest więc kontrola, a w przypadku papierosów, czy e-papierosów sprawa jest łatwiejsza do zauważenia – możemy zobaczyć dym czy poczuć zapach i zainterweniować. Nie oznacza to jednak, że zupełnie w ciągu roku takie incydenty się nie zdążają. Są pojedyncze epizody. Z kolei na to, co dzieje się po szkole, czy w drodze do domu nie mamy już wpływu".
Młodzi, którzy używają snusu mówią: "Ale o co chodzi? Nie palę więc nie będę miał raka płuc"
- To nie do końca tak jest. Woreczki nikotynowe przybyły do nas ze Skandynawii, z jedynego regionu, gdzie są aprobowane i stały się popularną nowością. Jest wokół nich dużo przekłamań związanych z ich mniejszą szkodliwością dla zdrowia. Tak jak każda nowość, również w środowisku młodzieżowym rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Także dlatego, że używając snusy łatwiej jest ukryć fakt zażywania nikotyny, która w takiej formie jest bezwonna - mówi lek. Karolina Grządziel specjalista psychiatra, ordynator Oddziału Psychiatrycznego Dziennego 5 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie.
Specjalistka z 5 Wojskowego Szpitala w Krakowie dodaje również: "Co do zagrożeń, owszem jest mniejsze ryzyko wystąpienia raka płuc niż w przypadku osób palących papierosy, czego nie można już powiedzieć o innych typach nowotworów nikotynozależnych, zwłaszcza w obrębie głowy: jamy ustnej, krtani, języka, wargi. Badania powoli zaczynają pokazywać, że rośnie ryzyko nowotworów miejscowych, czyli związanych z tym, jak nikotyna wnika do organizmu. Bo sam fakt, że nikotyna, i w ogóle tytoń, a więc także papierosy czy e-papierosy przyczyniają się do powstawania nowotworów jest już dawno potwierdzony".
Jakie są skutki stosowania snusu?
- Co do samych woreczków, nie mamy jeszcze pewności, chociaż są już pewne doniesienia, że mogą być one równie niebezpieczne jak papierosy. Poza tym, z powodu sposobu ich używania – są wkładane pod górna lub dolną wargę – woreczki nikotynowe mogą i najprawdopodobniej powodują choroby jamy ustnej i przyzębia. Z prostego powodu. To co dotyka warg, dziąseł, śluzówki może powodować choroby - mówi lek. Karolina Grządziel.
Snus nie ma zapachu i nie powoduje przebarwień zębów
- Te produkty nikotynowe są reklamowane jako bezwonne i nie powodujące przebarwień zębów. To argumenty, które trafiają do młodych. W wieku nastoletnim jest niezwykle ważny wygląd zewnętrzny, aspekt estetyczny. Snusy, jak chcą reklamy, nie mają na ten wizerunek wpływu: nie zmienią koloru zębów, ubranie nie przesiąknie tytoniem, nie zostanie też poplamione. Nauczyciele nie zauważą, rodzice nie będą się czepiać, więc nie grozi im kłótnia w domu. Cechą młodości jest także pewna niefrasobliwość, która wynika z neurologicznego funkcjonowania mózgu. Stąd niezdolność do planowanie odległej przyszłości i myślenia o długofalowych konsekwencjach. Młode osoby głównie skupiają się na tu i teraz, na tym co bieżące, fajne, popularne w grupie, do której należą. Pewną rolę odgrywa mechanizm odwzorowania. Jeżeli coś jest na czasie, popularne wśród moich znajomych to, będąc nastolatkiem, bardzo prawdopodobne jest, że po coś sięgnę tylko z powodu przynależności do grupy. Ponieważ to coś, co mnie do nich zbliża, stanowi pewien wspólny rytuał - tłumaczy lekarka.
Co rodzice mogą zrobić?
Specjalistka z 5 Wojskowego Szpitala w Krakowie tłumaczy, że rodzice nie są bezradni w walce z tego typu uzależnieniem u swoich dzieci: "Muszę jednak podkreślić, że tak jak w przypadku każdego uzależnienia czy niebezpiecznych zachowań dla życia nastolatka praca nad ewentualnym problemem rozpoczyna się dużo wcześniej zanim on wystąpi. Niezwykle ważna jest profilaktyka. Mówimy tu o programach edukacyjnych w szkołach, może i nawet szkołach podstawowych dotyczących zdrowego trybu życia, uzależnień różnego typu czyli uzależnień zarówno behawioralnych jak i psychologicznych. Niezwykle ważne są także prozdrowotne zachowania rodziców i dorosłych, którzy otaczają młodzież" - wyjaśnia.
- Z młodymi ludźmi trzeba i warto rozmawiać, same zakazy w grupie młodzieżowej zazwyczaj powodują zjawisko odwrotne, czyli ich obchodzenie. Jeżeli jesteśmy bardzo dyrektywni jako dorośli, to możemy się spodziewać, że spotka nas odpowiedź w postaci buntu i kontestacji. To jest naturalne, rozwojowe, psychologiczne zjawisko. Niestety niesie ono ze sobą także zachowania, które bywają niebezpieczne: stosowanie najróżniejszych używek, substancji psychoaktywnych czy poszerzanie spektrum swoich doświadczeń. Takie zachowania od dawna są wpisane w adolescencję, natomiast my dorośli, musimy się też uderzyć w pierś i zastanowić, na ile dla tej młodzieży stanowimy wzorzec prozdrowotnych zachowań. Chodzi o proste przełożenie tego, co się dzieje w domu na życie. Jeżeli młody człowiek od dziecka obserwuje dorosłych sięgających np. po papierosa w odpowiedzi na stres, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zachowa się w taki sam sposób w sytuacji stresowej. Krzykliwe reklamy, które znajdują się w najbliższym otoczeniu dzieci i młodzieży, jako czynnik wzrokowy zachęcający do sięgania po tego typu substancje też nie pomagają. Młodzi rejestrują je także podświadomie, a to oznacza, że w danej sytuacji mogą nawet do końca nie zdawać sobie sprawy dlaczego sięgają po jakąś substancję akurat w momencie, kiedy potrzebują odreagowania. Takie są realia, ale to nie oznacza, że jesteśmy bezradni. Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy wobec tego typu zachowań bezradni - podsumowuje lek. Karolina Grządziel.
Jak dodaje lekarka, bezradność może się pojawić wtedy, kiedy wcześniej przeoczyliśmy wiele sygnałów i kiedy w toku wychowania dziecka nie zadbaliśmy o to, żeby z nim rozmawiać. Kształtowanie prozdrowotnego stylu życia zależy także od dobrej relacji rodzica, nauczyciela, wychowawcy czy babci z nastolatkiem. Chodzi o relację, w której nastolatek może powiedzieć, że czegoś spróbował czy że coś próbuje, czy że jakąś substancję zna. Wtedy powstaje przestrzeń do dyskusji.
Kara i awantura to nie jest rozwiązanie problemu
- Gdy nastolatek przychodzi do domu w kurtce, która jest zadymiona i nikt nie reaguje, albo reakcją jest awantura, kara i kolejne ograniczenia. To może to nie zadziałać. Niebezpieczne może się także okazać przeoczenie takich sytuacji, w których nastolatek zmienia swoje zachowanie czy przypisywanie tych gwałtownych zmian tylko i wyłącznie etapowi rozwojowemu, bez uwzględnienia tego, że mogła zadziałać jakaś substancja psychoaktywna. W tym nikotyna. Rozdrażnienie, niepokój, zmiany nastroju, bezsenność, trudności z koncentracją, pogarszające się oceny, uciekanie z domu czy wychodzenie z domu, łamanie zasad. Na początku takie miękkie, czasami po prostu niedotrzymywanie terminów. Wcale nie musi tu chodzić tylko o zachowanie. Wcześniej sygnałem, który może sugerować, że dziecko przeżywa jakieś problemy może być wycofanie, lęk, izolowanie się od swoich rówieśników lub przebywanie z grupą rówieśników, których rodzina w ogóle nie zna - mówi specjalistka.
Jak rodzic powinien się zachować w takiej sytuacji?
- Wtedy rodzic może zgłosić się do Poradni Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, innych poradni psychologicznych czy poradni monarowskich, skontaktować ze specjalistą leczenia uzależnień lub na początek spróbować porozmawiać z nauczycielem lub wychowawcą dziecka, żeby mieć szerszy ogląd sytuacji. Można też uruchomić kogoś z rodziny czy otoczenia nastolatka, z którym ten dzieciak się dobrze dogaduje. To może być wujek, ciocia, babcia. Z mojej perspektywy prawie nigdy nie jest tak, żeby młodzi ludzie nie chcieli rozmawiać. Oczywiście jest tak, że oni chcą rozmawiać z osobami, które chcą ich wysłuchać. Jeżeli będziemy w swoim stanowisku tacy bardzo osadzający, krytyczni i od razu nastawieni negatywnie do zachowania nastolatka jest wysoce prawdopodobne, że zablokujemy kanał takiej interaktywności i sprawimy, że zamknie się jeszcze bardziej. Wtedy rzeczywiście będziemy na przegranej pozycji, w której zostaje tylko już psycholog dziecięcy lub psychiatra dziecięcy, czyli osoby bardziej neutralne z którymi, trzeba mieć nadzieję, nastolatek porozmawia, bo nie będzie czuł, że go od razu oceniają, czy od razu poddadzą karze, czy ktoś go zacznie dyscyplinować - wyjaśnia lek. Karolina Grządziel.
Polacy nieświadomi zagrożeń związanych z AI
