Aktywny senior nie rozstaje się ze swoim rowerem na krok. Codziennie, nie bacząc na pogodę, przemierza kolejne małopolskie i śląskie drogi. Pod koniec 2020 roku pochwalił się przejechaniem w ciągu czterech lat ponad 100 tys. km i zapowiedział, że nie zamierza na tym poprzestać. Słowa dotrzymał i teraz z dumą ogłosił, że w ciągu ostatnich siedmiu lat przejechał ponad 200 tys. km. Z tej okazji odwiedził Urząd Miejski w Libiążu, gdzie z rąk burmistrza Jacka Latko oraz wiceburmistrza Huberta Szumniaka odebrał gratulacje.
Pan Tadeusz poświęcił się bez reszty jeździe na rowerze, choć wcale tego nie planował. Pewnego dnia wszedł do sklepu rowerowego w Libiążu i tam zobaczył rower, który skradł jego serce. Nie był to wcale nowy pojazd, a używany niemiecki jednoślad. Jego pierwszy właściciel wyjechał zagranicę i postanowił go sprzedać.
Idealnie mi podpasował, nie był wcale drogi. Kupiłem go i tak zaczęła się moja wielka przygoda - wspomina Tadeusz Bzibziak.
Miłość do kolarstwa pochłonęła go bez reszty, a wraz z nią pojawiły się lepsze rowery. W 2020 roku pan Tadeusz kilometry kręci już na nowym, lepszym rowerze, który zastąpił wysłużony pojazd. Był to rower trekkingowy. Kolejnym krokiem okazała się przesiadka na kolarzówkę, która pozwalała mu szybciej pokonywać kolejne kilometry. Pan Tadeusz jeździ przez ok. 340 dni w roku. Nie straszne mu mrozy i deszcze.
Rower towarzyszy mu od dziecka. Już jako mały brzdąc wiele czasu spędzał jeżdżąc na nim. Później oczywiście doszły obowiązki: szkoła, praca i rodzina, więc jednoślad musiał zejść na dalszy plan. Życie zawodowe poświęcił na pracę w kopalni "Janina" w Libiążu.
Pracowałem w przodku. Później obsługiwałem kombajn. To było ciężkie i niebezpieczne zajęcie, ale na szczęście udało się przepracować bez poważniejszego wypadku - wspomina Tadeusz Bzibziak.
29 lat temu przeszedł na emeryturę. W końcu zaczął mieć więcej czasu, by realizować swoje pasje. Na początku jeździł tylko rekreacyjnie. Z czasem to się zmieniło. Pan Tadeusz stracił bliskich. 22-latemu odeszła jego żona, a 10 lat temu zmarł jego syn.
Zostałem sam, to było bardzo trudne. Wielu moich kolegów sięgnęło po alkohol. Dziś już ich nie ma lub wyglądają bardzo źle. Nie chciałem pójść tą drogą - podkreśla.
Senior z werwą chce jak najdłużej kontynuować swoją pasję i liczy, że zdrowie będzie mu dopisywać. Liczy, że uda mu się przekroczyć kolejną granicę, tym razem 300 tys. km.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Dni Trzebini 2024. Zobacz, jak bawili się mieszkańcy podczas święta miasta
- Pierwszy w regionie fablab powstanie w Chrzanowie. To nowoczesny warsztat
- Dni Trzebini 2024. Zespół Piękni i Młodzi oraz Kapela Górole porwali publiczność
- Trzebinia. Rusza letni sezon nad Balatonem i Chechłem. Znamy cennik biletów
- Centrum przesiadkowe za 23 mln zł powstanie w Trzebini. Wkrótce ruszy budowa
- Miasteczko pod Krakowem ma przyciągać mieszkańców. Magnesem nowe bloki i nie tylko
