Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Pieronek. Biskup na lambretcie

Redakcja
Ks. Tadeusz Pieronek na lambretcie w Monte Carlo.  Lata  sześćdziesiąte
Ks. Tadeusz Pieronek na lambretcie w Monte Carlo. Lata sześćdziesiąte fot. archiwum rodzinne
Księża też jeżdżą na wakacje. Biskupi również: Tadeusz Pieronek dwukrotnie objechał całe Stany Zjednoczone. Najbardziej fascynującą wyprawę przeżył na Alasce, gdzie spotkał wspaniałą, nieskazitelną przyrodę - pisze Marek Bartosik

Czytaj także: Rozmawiamy z bp Pieronkiem o zawiłych drogach polskiego Kościoła

Kiedy z głupia frant zadać biskupowi Tadeuszowi Pieronkowi pytanie ile krajów świata zostało mu jeszcze do odwiedzenia, najpierw obrusza się. "No, nie przesadzajmy, wszędzie przecież jeszcze nie byłem"... Ale potem zaczyna wyliczać, gdzie zaledwie zdążył dojechać: Nowa Zelandia, Australia, Fidżi, Afryka Południowa, USA, z Alaską, Kanada, Bliski Wschód, cała Europa i... długo by jeszcze wymieniać.
Biskup dzieli swoje podróże na te służbowe, czyli na konferencje naukowe, uroczystości religijne oraz na wyjazdy wakacyjne. W tym drugim przypadku przeżył kilka wielotygodniowych wypraw.

Z watykańską wizą
Przyznaje, że dzięki możliwościom, jakie daje stan duchowny, jeszcze w latach 60. mógł dosiąść popularnego wśród młodych ludzi skutera lambretty i wyruszyć z Rzymu do Paryża, a potem, z księdzem Malińskim, doskonałym kierowcą skutera, do Madrytu. Nie musiał się martwić wizami.
- Za komuny Stolica Apostolska, wiedząc że księżom-studentom z krajów zza "żelaznej kurtyny" bardzo trudno jest podróżować po świecie, bo muszą starać się o wizy, wykazywać posiadaniem dewiz, zaproszeń, wydawała im paszporty watykańskie. Te pozwalały podróżować bez przeszkód, a potem po powrocie do Polski nie trzeba się było tłumaczyć z paszportowych pieczątek. Jeden taki watykański paszport mam do dzisiaj. Zachowałem go na pamiątkę - opowiada bp Pieronek.

Lambretta...
W oczach biskupa widać uśmiech, gdy wypowiada to słowo. Miała silnik 175 ccm, smukłą sylwetkę, nigdy się nie psuła. Kupił ją w czasie studiów w Rzymie. - Kojarzy mi się do dzisiaj z wolnością, swobodą - opowiada nam biskup o uczuciach, które wtedy docierały do niego specjalnie wyraźnie, bo on pędził skuterem po zachodniej Europie, a w Polsce rządził Władysław Gomułka.
Najwięcej odległych podróży odbył w gronie kilku kolegów księży. Wśród nich byli księża Stanisław Dziwisz i Bronisław Fidelus.

Wspólne wakacyjne wyjazdy z nimi też mają dwa warianty. Pierwszy - biskup określa skrótem LB, za którym kryje się podstawowy cel takiego wyjazdu, czyli leżenie bykiem. Razem jeżdżą w tym celu do pewnej miejscowości koło Splitu. - Tam niby nie ma nic ciekawego, ale do LB jest wszystko: ciepła woda, wygodny dom, mało ludzi, swojskie jedzenie i mnóstwo słońca - opowiada. W tym gronie podróżują już od niemal 40 lat. Zaczęło się od nart.

Pierwsze narty pojawiły się w jego życiu zaraz po wojnie. Parę poniemieckich, wojskowych białych desek okazyjnie kupił "za psie pieniądze" jego brat. Poprosił Tadeusza by ten jadąc z Żywca, gdzie obaj chodzili do gimnazjum, zawiózł je do rodzinnej wsi Radziechowy. Jednak przyszłemu biskupowi ktoś podczas jazdy zaproponował za narty sumę 10 razy większą niż ta, jaką zapłacił za deski brat - i przyszły biskup uległ tej pokusie.

Przygoda na Kasprowym
Przez lata uczył się więc jeździć na przypadkowych deskach przywiązanych do zwykłych butów. Prawdziwy sprzęt kupił dopiero w latach sześćdziesiątych. Wtedy też wyruszył pierwszy raz na Kasprowy jako opiekun grupy kleryków z krakowskiego seminarium.

Kiedy stanął na szczycie, lekko zwątpił w swe umiejętności. Powiedział więc klerykom, że będzie jechał na końcu, by mieć ich wszystkich na oku. Jechał prostą choć bolesną metodą: kawałek na krechę, potem gwałtowne hamowanie przez upadek, dalej wygrzebywanie się ze śniegu i znowu na krechę..
Od tamtego czasu razem z młodszymi od niego o parę lat księżmi Dziwiszem i Fidelusem systematycznie jeździli po polskich górach, a w watykańskich czasach tego pierwszego także po włoskich. Wybierali np. miejsca, gdzie potem na narty przyjeżdżał Jan Paweł II. Razem czuli się dobrze, więc zaczęli jeździć również w wakacje.

Biskup Pieronek pamięta z lat siedemdziesiątych wyprawę, która miała wieść z Polski do Włoch, potem przez Sycylię do Tunezji i przez Algierię, Maroko, Gibraltar, Półwysep Iberyjski i Francję, Niemcy do Polski. Podróżowali dużym fiatem. Niestety, nie był nowy. Kiedy wyruszyli na południe, auto zepsuło się na Słowacji, potem pękł w nim resor, zawieszenie silnika...

- Książkę mógłbym pisać o tych wszystkich defektach - śmieje się biskup. Mimo pomocy np. żonatego z Polką Araba w Tunisie, wyprawę trzeba było skrócić i przeprawić się przez Morze Śródziemne już z Algieru.

Potem przyszedł czas podróży wygodniejszymi środkami lokomocji. Biskup Pieronek najbardziej lubi długie wyprawy wielkim amerykańskim kamperem. W taki sposób dwukrotnie objechał dookoła USA.
Raz podróżowali od Nowego Jorku do San Francisco, a potem na północ wybrzeżem Pacyfiku i na wschód wzdłuż kanadyjskiej granicy. Innym razem pojechali znad rzeki Hudson do Vancouver i z powrotem. Organizatorem tych wypraw był jeden z polskich księży pracujących w Stanach. Od dowodził wyprawą, a wśród jej uczestników oprócz biskupa Pieronka i infułata Fidelusa było jeszcze kilku polskich księży.

- Kamper jest niesamowicie wygodny, a jeżeli się podzieli koszty na wiele osób, to wcale nie taki drogi, zwłaszcza że gotowaliśmy sami - tłumaczy biskup. Role były podzielone. Każdy z uczestników miał jakieś obowiązki. Jedni prowadzili samochód, inni przygotowywali posiłki, ktoś odpowiadał za dokumentację fotograficzną. Ksiądz Fidelus lubi gotować. A co robił biskup Pieronek?

- Byłem, przeżywałem, fotografowałem i uprzykrzałem życie kolegom - śmieje się. Podróżowali szlakiem amerykańskich parków narodowych. Dwukrotnie byli też na Alasce. To przeżycie biskup uważa za chyba najbardziej fascynujące. - Oglądanie zabytków, muzeów zostawiam sobie na wyjazdy w ciągu roku. Podczas wyjazdów wakacyjnych szukam przede wszystkim okazji do poznania natury. Tam na Alasce jest niesamowita - tłumaczy. Pamięta więc strumienie pełne łososi, czy wyprawę na Ocean Spokojny. Po kilku godzinach żeglugi szybkim statkiem od wybrzeża łowili tam halibuty, które mogą ważyć nawet 200 kilogramów.

Halibut księdza Fidelusa
- Aż tak wielkich nie spotkaliśmy, ale ks. Bronisław Fidelus złowił tam halibuta czterdziestokilowego - wspomina biskup. Za drugim razem na Alasce zauważył jednak, że nawet w odległym, dokupionym od carskiej Rosji stanie USA turystyka błyskawicznie komercjalizuje się.

Na ten rok zaplanowali, w innym gronie przyjaciół, zwiedzać Syrię, jej wczesnochrześcijańskie zabytki, Damaszek. Pieszczone od lat plany popsuły walki, które od miesięcy toczą się w państwie Asadów.
Tylko od lipca biskup ze swego wawelskiego mieszkania wyruszał już do Niemiec, do Chorwacji.
We wrześniu jedzie znowu do Niemiec i do Jerozolimy, a teraz wybiera się na chorwacką wyspę Krk. Tymczasem oprowadza po swoim salonie, gdzie na półkach można odnaleźć pamiątki z niemal każdej wyprawy. To przeważnie wiele znaczący, a czasem również cenny drobiazg - jak ten bumerang z Australii.

Możliwość podróżowania to jedna z wielkich zalet mojego powołania i biskupiego stanu - uśmiecha się na koniec.

Tadeusz Pieronek

W 1992 r. otrzymał w Rzymie sakrę biskupią z rąk papieża Jana Pawła II. W latach 1992-1998 biskup pomocniczy diecezji sosnowieckiej. W latach 1993-1998 sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. W latach 1998-2004 rektor Papieskiej Akademii Teologicznej. Przewodniczył pomocniczemu trybunałowi ds. beatyfikacji Jana Pawła II.

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska