Artur Asztabski domagał się ponad 47 tys. zł. odszkodowania za - jego zdaniem - niezgodne z prawem zwolnienie z funkcji dyrektora Zespołu Przychodni Specjalistycznych w Tarnowie. W grudniu ubiegłego roku dodatkowo zwiększył swoje żądania o kolejne 2 tys. zł. To drugie roszczenie stanowiło część kwoty z tytułu odprawy, na którą Asztabski liczył jako członek zarządu spółki.
Konflikt na linii magistrat - Artur Asztabski rozpoczął się w lutym 2017 roku. Wówczas władze miasta postanowiły zmienić zasady wynagradzania szefów spółek miejskich.
Umowy o pracę były wówczas zastępowane kontraktami menadżerskimi. Ponieważ Artur Asztabski nie zgodził się na nowe warunki zatrudnienia, rozwiązano z nim umowę o pracę za wypowiedzeniem. Były dyrektor największej przychodni w Tarnowie uznał, że zostały naruszone jego prawa pracownicze i złamane przepisy Kodeksu Pracy dotyczące odprawy. W rezultacie złożył pozew do sądu. Sprawa trafiła na wokandę w sierpniu zeszłego roku.
Sąd uznał wczoraj, że przyczyna zwolnienia dyrektora leżała po stronie pracodawcy. Zasądził jednak na rzecz Asztabskiego kwotę symboliczną w stosunku do jego roszczeń. Radca prawny Ewa Ślusarczyk, która reprezentowała ZPS, nie wyklucza apelacji.
- Być może będziemy kwestionowali konieczność wypłaty tysiąca złotych z tytułu odprawy za zasiadanie powoda w radzie nadzorczej - mówi.
Artur Asztabski tuż po rozprawie w pośpiechu opuścił sąd. Nie chciał komentować wyroku. - Poczekam na uzasadnienie. Jeśli druga strona chce składać apelację, to jedno jest pewne. Wszystko będzie się jeszcze długo ślimaczyło - stwierdził.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU