Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. „Foch” prezydenta i śmieciowy problem miasta

Paweł Chwał
Paweł Chwał
W ub. roku miasto do wywozu odpadów dopłaciło ponad 5 mln zł. W 2019 r.  prognozowany deficyt  szacuje się na blisko 11,5 mln zł. W ciągu 5 lat ilość produkowanych odpadów wzrosła o 5 tysięcy ton
W ub. roku miasto do wywozu odpadów dopłaciło ponad 5 mln zł. W 2019 r. prognozowany deficyt szacuje się na blisko 11,5 mln zł. W ciągu 5 lat ilość produkowanych odpadów wzrosła o 5 tysięcy ton Paweł Chwał
Służby miejskie nie będą odbierać od tarnowian odpadów zielonych i wielkogabarytowych. Taką decyzję ogłosił prezydent Roman Ciepiela po tym, jak radni odrzucili jego propozycje podwyżki opłat za wywóz nieczystości. Jeżeli nie uda się znaleźć wyjścia z impasu, mieszkańców czekają kolejne ograniczenia.

Podczas czwartkowej sesji radni odrzucili najpierw forsowaną przez Romana Ciepielę propozycję wyliczania odpłatności za śmieci na podstawie ilości zużywanej wody. Przygotowany na tę okoliczność prezydencki „plan B”, czyli blisko 100-procentową podwyżkę stawek za wywóz śmieci spotkał ten sam los.

Poparcia większości rady nie zyskały także zgłoszone przez radnych Józefa Gancarza (PiS) oraz Grażynę Barwacz (Nasze Miasto Tarnów) polubowne propozycje, które zakłady wzrost opłaty śmieciowej do 10 lub 12 zł dla odpadów segregowanych oraz 21 i 25 zł dla osób, które nie prowadzą selektywnej zbiórki.

Emocje prezydenta

W efekcie stawki pozostały na dotychczasowym poziomie (8,50 i 15 zł), a wysokość opłaty naliczana jest nadal od osoby.

Niezadowolony obrotem sprawy Ciepiela opuścił sesję. Wieczorem na stronie internetowej magistratu i na jego profilu społecznościowym pojawiła się informacja, że od 1 marca odpady wielkogabarytowe i zielone nie będą odbierane z posesji tarnowian. Kto będzie chciał się ich pozbyć, powinien dostarczyć je do punktów selektywnej zbiórki.

Lata na marne?

- To fatalna decyzja. Spodziewam się, że niebawem stare meble, sprzęt rtv i inne rupiecie znowu będą lądować w Białej, Wątoku i w zaroślach, a wieloletnia edukacja mieszkańców w tym zakresie pójdzie na marne - ubolewa Tadeusz Mazur, przewodniczący Rady Osiedla Koszyce, który przed laty inicjował zbiórkę gabarytów w mieście. Dziwi się, że magistrat lekką ręką rezygnuje z przyjmowania rzeczy, na których po recyklingu mogło zarobić. Podobnie, jak na odpadach zielonych.

- Były przetwarzane na humus, który świetnie nadawał się na skwery czy do urządzania trawników obok nowych chodników. Teraz trzeba będzie kupować ziemię, a to dodatkowe wydatki - komentuje.

Nie można karać mieszkańców

Decyzję prezydenta krytykują radni nie tylko opozycyjnego PiS, ale też Naszego Miasta Tarnów. - Jestem zdegustowany zachowaniem prezydenta, który - zamiast podjąć działania, by wyjść z trudnej sytuacji - zastosował wobec nas szantaż emocjonalny. Nie można postępować w ten sposób i karać mieszkańców za to, że miastu brakuje pieniędzy w budżecie - twierdzi Tomasz Olszówka.

Zdaniem Józefa Gancarza (PiS) prezydent zdecydowanie zagalopował się w kwestii podwyżek i gdy jego starania zakończyły się fiaskiem, obraził się na radnych. - Wyliczenia ekonomiczne nijak mają się do tego, aby skala podwyżki była aż tak duża. W zupełności wystarczyłoby podnieść stawki do 10, góra 12 złotych za odpady segregowane i odpowiednio więcej za zmieszane - twierdzi Gancarz.

Z inicjatywy radnych PiS i NMT w najbliższy czwartek odbędzie się sesja nadzwyczajna, w całości poświęcona znalezieniu wyjścia z impasu śmieciowego, w którym znalazło się miasto.

Produkcja śmieci wzrasta

Szacuje się, że bez zmiany cen w miejskiej kasie zabraknie 11 mln zł na gospodarkę komunalną.

Co gorsza, kilkanaście tysięcy mieszkańców nie wypełniło tzw. deklaracji śmieciowych, na podstawie których pobierana jest opłata za wywóz odpadów. Jednocześnie w ciągu czterech ostatnich lat ilość „produkowanych” w Tarnowie śmieci wzrosła o 5 tys. ton, a cena za zagospodarowanie jednej tony „gabarytów” podskoczyła z 278 do 694 złotych, a odpadów zielonych - o blisko 90 procent.

- W obecnej sytuacji liczy się każda złotówka. Rezygnacja z odbioru odpadów zielonych i wielkogabarytowych to też oszczędność - twierdzi prezydent. W ubiegłym roku kosztowało to miasto ok. 850 tysięcy zł. Kolejnym ograniczeniem może być opróżnianie kontenerów przy blokach z mniejszą częstotliwością.

ZOBACZ KONIECZNIE

FLESZ: Świat tonie w śmieciach - jak temu zaradzić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska