FLESZ - Co zdrożeje w 2021 roku?
Pikieta przed komendą w Tarnowie
We wtorek (5 stycznia) przed komendą policji przy ul. Traugutta zgromadziło się kilka osób, głownie młodych, z flagami: Polski, Unii Europejskiej, Młodej Lewicy i ugrupowania Wiosna. Manifestanci solidaryzowali się z Kamilem Miterą, który o godz. 13 stawił się ze swoim adwokatem na przesłuchanie w charakterze sprawcy wykroczenia.
- Wezwanie policjanci dostarczyli mi tuż przed świętami, 23 grudnia. Zrobili to osobiście, co odbieram ewidentnie jako próbę zastraszenia mnie - twierdzi Kamil MItera.
Jak sam przyznaje, był więcej niż tylko uczestnikiem tarnowskich strajków kobiet. Dbał m.in. o to, aby protesty nabrały odpowiedniej formy.
- Nie robiłem nic złego. Stanąłem tylko w obronie kobiet, których konstytucyjne prawa zostały zagrożone. Zwyczajnie, jak tysiące innych osób, które manifestowały w całym kraju, nie godzę się na takie działania - twierdzi.
Jak dodaje, demonstrowanie swoich poglądów nie jest w Polsce zakazane i powołując się na słowa Rzecznika Praw Obywatelskich twierdzi, że nawet pandemia koronawirusa i rządowe rozporządzenia z nią związane nie miały w tej kwestii znaczenia.
Policja prowadzi postępowanie w sprawie jesiennych marszów w Tarnowie
- Nie uważam, aby wychodzenie na ulicę i spacerowanie po niej w formie pokojowej stanowiło przekroczenie prawa. Przecież my nie wszczynaliśmy burd i nie niszczyliśmy miasta. Nic takiego nie miało miejsca. Chcieliśmy tylko wyrazić swoje zdanie, a to nie jest w Polsce zabronione - przekonuje Kamil Mitera.
Mężczyzna był wielokrotnie legitymowany i spisywany przez policję podczas marszów, ale myślał, że na tym jego kontakty z policją się skończą. Zdziwił się wizytą funkcjonariuszy i wezwaniem na przesłuchanie.
- Wiele osób jest wzywanych na komisariat policji celem złożenia wyjaśnień i nie robią z tego afery. Jeżeli prowadzone jest jakieś postępowanie, to funkcjonariusze potrzebują zapytać o różne kwestie, aby rozwiać swoje wątpliwości, czy dana osoba dopuściła się czynu zabronionego, czy też nie. To nie jest tak, że od razu nakładane są reperkusje. Nikt na nikogo nie wywiera presji, a tym bardziej nie zastrasza – mówi asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Kamil Mitera to prawdopodobnie pierwsza osoba, która w związku ze strajkami kobiet w Tarnowie musiała tłumaczyć się z udziału w protestach na komendzie.
Bądź na bieżąco i obserwuj
