- Praca sądu zostanie praktycznie sparaliżowana - zapowiadała w środę Urszula Dubiel, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości w Tarnowie.
W dwóch sądach tarnowskich pracuje łącznie około trzystu urzędników. W zdecydowanej większości przyłączają się do protestu. - U nas ludzie są najbardziej zdeterminowani - podkreśla Ewa Modlińska-Wolak, wiceszefowa związku w Tarnowie. - Akcją chcemy zwrócić uwagę, iż jesteśmy najbardziej dyskryminowaną grupą zawodową w sferze budżetowej. Nasze pensje pozostają na poziomie wynagrodzeń z lat 2008-09. Wielu z nas zarabia mniej niż średnia krajowa.
Przykład? Protokolant z niewielkim stażem zarabia w tarnowskim sądzie - według działaczy związkowych - ledwie 1464 zł na rękę. Pracownikom sądów w walce o podwyżki nie przysługuje jednak prawo do strajku. Dlatego skorzystają z jednodniowych urlopów. Dodatkowo zorganizują w czwartek akcję honorowego krwiodawstwa. Za udział w niej również przysługuje wolny od pracy dzień. Sędziowie w proteście nie biorą udziału, ale Kolegium Sądu Okręgowego w Tarnowie jest przychylne akcji pracowników administracji.
- Uznało, iż w aktualnej sytuacji zarobkowej tej grupy, protesty są słuszne - mówi sędzia Kozioł. Akcja różnie wyglądała będzie w innych miastach regionu. - Nie odwoływaliśmy wokand wyznaczonych wcześniej, sąd będzie pracował normalnie - informuje Zbigniew Lis, prezes Sądu Rejonowego w Dąbrowie Tarnowskiej.
Nie ma tam informacji o masowych absencjach związanych z ogólnopolską akcją. W Bochni do skutku dojdzie część rozpraw, bo nie wszyscy pracownicy administracji złożyli wnioski urlopowe. Mogą pojawić się problemy z pracą kasy lub wydziału ksiąg wieczystych.