FLESZ - Koronawirus. Jak się przed nim uchronić
Aneta Klara z Tarnowa samotnie wychowuje 2-letnią córeczkę i 15-letniego syna. Stara się robić wszystko, by jej dzieciom niczego nie brakowało. - Staramy się spędzać sporo czasu razem, chodzimy na spacery, a jeśli uda nam się odłożyć parę groszy to nawet czasem zabieram dzieci na coś pysznego do jedzenia – opowiada. Ulubionym zajęciem całej trójki jest przygotowywanie kolacji. Przynajmniej jeden posiłek w ciągu dnia jedzą razem. Wprost przepadają za pizzą, którą wspólnie przyrządzają.
Do tej pory utrzymanie gromadki nie sprawiało pani Anecie większego problemu. Chodziła do pracy, więc racjonalnie zarządzając domowym budżetem, pieniędzy wystarczało. Wszystko zmieniło się gdy Nadia zachorowała w styczniu na ostre zapalenie płuc i dróg moczowych, po czym wylądowała w szpitalu. - To wszystko działo się bardzo szybko. Zaczęło się od zwykłego kataru, później doszła wysoka gorączka, której nie dało się zbić – opowiada tarnowianka.
Mama czuwała przy córce w szpitalu 24 godziny na dobę, więc chodzenie do pracy nie wchodziło w grę. – Zdrowie Nadii było dla mnie najważniejsze – opowiada. Pobyt w szpitalu się przeciągał, a pieniądze się kończą. - Jestem zatrudniona na umowę zlecenie, więc gdy nie pracuję, po prostu nie dostaję wynagrodzenia – tłumaczy.
Mimo, że w tym tygodniu jej córka wyszła ze szpitala, nadal zażywa lekarstwa i na razie nie może wrócić do żłobka, do którego uczęszcza, gdy mama jest w pracy. - Lekarz powiedział nam, że będzie to trwało jeszcze minimum dwa tygodnie więc, ja również muszę z nią zostać w domu – podkreśla pani Aneta.
Rodzinie potrzebne są pieniądze, by opłacić mieszkanie i rachunki. Znajomi namówili zrozpaczoną kobietę, by założyła na portalu zrzutka.pl zbiórkę „Pomoc dla moich dzieci”.
- Długo się nad tym zastanawiałam, ale stwierdziłam, że jest to moja ostatnia deska ratunku – załamuje głos. - Nie miałam innego wyjścia. Gdybym pracowała, to nie przyszłoby mi nawet do głowy proszenie o pomoc – dodaje.
Pierwsze wpłaty na zbiórkę już wpłynęły. - Dla mnie liczy się każda złotówka. Potrzebuję około trzech tysięcy złotych, żeby opłacić zaległe i te bieżące rachunki – podkreśla kobieta.
Ma wsparcie znajomych, którzy udostępniają link do zbiórki. - Anetka jest naprawdę dzielną mamą i moim zdaniem zasługuje na pomoc – podkreśla Barbara Świnionoga, koleżanka tarnowianki.
- Do tej pory zawsze spotykałam na swojej drodze naprawdę życzliwych ludzi. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie – podkreśla samotna mama.
Kliknij tutaj aby pomóc mamie i dzieciom.
