https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Tarnów. Ślepe kamery do wymiany

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Tarnów w końcu zdecydował się na poprawę monitoringu, który często bywał bezużyteczny. Kilka miesięcy temu udowodniliśmy, że stary sprzęt nie pozwalał zidentyfikować przestępców.

Zdjęcia: J. Gąsiorek

Jak zawodny jest tarnowski monitoring, reporterzy „Gazety Krakowskiej” pokazali dobitnie już kilka miesięcy temu. Upozorowaliśmy wówczas w biały dzień, praktycznie pod okiem jednej z kamer, próbę włamania do samochodu.

Przez 20 minut przy pomocy drewnianego kołka i drutu majstrowaliśmy przy drzwiach auta zaparkowanego w rejonie skrzyżowania ul. Krakowskiej, Nowy Świat i Urszulańskiej. Żadnej reakcji służb się nie doczekaliśmy. Co więcej, choć kamera uchwyciła „sprawcę”, to nagranie było tak fatalnej jakości, że na jego podstawie nie sposób było nikogo zidentyfikować.

Od tamtej pory niewiele się zmieniło, a o niskiej użyteczności monitoringu świadczą jeszcze świeższe przypadki. Obraz z kamer nie pozwolił ostatnio ustalić choćby kierowcy, który zniszczył reprezentacyjny klomb przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Na nagraniu widać co prawda, jak samochód wjeżdża w kwiaty tuż obok pomnika, ale i tak jego właściciel żadnych konsekwencji nie poniósł.

- Nie można było odczytać jednej z cyfr na tablicy rejestracyjnej - rozkłada ręce Krzysztof Tomasik, komendant Straży Miejskiej w Tarnowie.

- W wielu przypadkach przez słabą jakość obrazu sąd miał wątpliwości co do winy sprawców różnych wykroczeń - przyznaje Jerzy Pysyk, zastępca szefa miejskiej formacji mundurowej.

Po tych wpadkach miasto zdecydowało się wreszcie wysupłać pieniądze na poprawę systemu. Wymiana przestarzałych analogowych kamer na nowoczesne urządzenia cyfrowe pracujące w technologii Full HD właśnie się rozpoczęła. Na początek do lamusa trafiły 4 z 38 urządzeń zainstalowanych w Tarnowie. Nowe zerkają już na ul. Goldhammera, Lwowskiej (przy placu Ofiar Stalinizmu) i Krakowskiej: w rejonie CH Świt i na skrzyżowaniu z ul. Urszulańską. Obraz z nich wreszcie jest jest ostry i przejrzysty. 30-krotny zoom optyczny pozwala z daleka odczytać tablice rejestracyjne aut albo uwiecznić twarz każdego, kto łamie prawo.

Wymiana pierwszych kamer kosztowała 73 tys. zł. To jednak kropla w morzu potrzeb. Stary sprzęt na niewiele się zdaje, bowiem pierwsze z kamer montowano jeszcze w 2001 r. Za prezydentury Mieczysława Bienia (2002-2006) monitoring rozbudowano o 25 urządzeń. Czyżby oszczędzano na jakości? - Kupowaliśmy najlepszy sprzęt, jaki był dostępny na rynku. Tak to już jest, że z czasem pojawiają się na rynku urządzenia nowszej generacji - zapewnia były prezydent.

Wkrótce mają zostać wymienione kolejne dwie kamery. W przyszłym roku kilkanaście - za 100 tys. zł.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska