- To jest ogromne osiągnięcie. Standardy Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego mówią, że ośrodek jest na niezłym poziomie, jeżeli wykonuje się w nim pięćdziesiąt ablacji w ciągu roku. Tutaj ilość ablacji znacznie przekracza tę wartość. Mało tego, jesteśmy w stanie wykonywać zdecydowanie więcej zabiegów, ale ogranicza nas limit z NFZ. Szkoda, bo kolejki są długie - mówi dr Jacek Bednarek, pracownik Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II i "Łukasza".
Pierwszą ablację w tarnowskim szpitalu wykonano 15 grudnia 2008 r. Pacjent nr 300 jest młodym człowiekiem, u którego co piąty skurcz serca jest patologiczny.
- Pacjent nie został uśpiony, zabiegu dokonuje się przy znieczuleniu miejscowym. Ablacja nie jest bolesna, ale czasochłonna. Trwa od 1,5 do nawet 3 godzin - mówi dr Marek Skura, ordynator oddziału kardiologii w Szpitalu Wojewódzkim. Wczorajszy zabieg przebiegł szybko i sprawnie. Pacjent w środę opuści placówkę.
- Skuteczność w zabiegach, które wykonujemy, jest w granicach 85-90 procent. Dzięki temu pacjent znów może cieszyć się komfortowym i bezpiecznym życiem - dodaje dr Marek Skura.
Personel pracowni elektroterapii podkreśla, że powikłania, do jakich czasami dochodzi podczas ablacji, w tej placówce są eliminowane i nie spowodowały u nikogo trwałych efektów ubocznych. - Jeżeli ktoś podejmuje ablację bez poczucia bojaźni, to lepiej żeby tego nie robił. Ten zabieg wymaga doświadczenia - kończy dr Bednarek.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+