W tarnowskim pogotowiu zatrudnionych jest ponad stu ratowników. Pracują na 11 karetkach, które wyjeżdżają na sygnale do wzywających pomocy średnio 60 razy dziennie.
- To nie jest prosta praca. Wielokrotnie jesteśmy bowiem świadkami ludzkich tragedii - przyznaje Witold Duda, który w pogotowiu pracuje już od 22 lat. Poza Tarnowem spieszy na ratunek również mieszkańcom Mielca i Krakowa. Umożliwia mu to kontraktowy system zatrudnienia.
Jego koledzy ze zwycięskiej drużyny mają w zawodzie ratownika wprawdzie nieco mniejszy staż, ale o swojej pracy mówią z równie wielką pasją. Paweł Kukla poza Tarnowem pracuje także w pogotowiu bocheńskim, natomiast placówką macierzystą Mateusz Wszóła jest Dąbrowa Tarnowska.
Ratownicy wrócili do Tarnowa nie tylko z pucharami i dyplomami. - Już podpowiadamy kolegom czego się nauczyliśmy na mistrzostwach - jak należy zachowywać się w ekstremalnych sytuacjach, z którymi musieliśmy się tam zmierzyć. Jak wsiadamy do karetki, to nigdy nie wiemy co nas spotka na miejscu wypadku i jakie umiejętności będą w danej chwili przydatne - przyznaje Duda.
We Wrocławiu mieli za zadanie m.in. pomóc osobie, która topiła się w miejskiej fontannie, prowadzić akcję ratunkową na dachu 50-piętrowego wieżowca oraz resuscytację w trakcie jazdy karetki, co jest szczególnie trudnym zadaniem.
Do szybkiego spieszenia na ratunek osobom wzywającym pomocy potrzebne są nie tylko umiejętności, ale także sprawny sprzęt. W tarnowskim pogotowiu kupiono właśnie dwie nowe karetki. Volkswagen crafter z oznaczeniem "S" na masce będzie jeździł po Tarnowie, natomiast volkswagen t-5 w wersji podstawowej będzie stacjonował w Gromniku.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+