Pożar schroniska na Hali Kondratowej
Pożar został zauważony ok. godz. 16.30. Wtedy to Państwowej Straż Pożarna w Zakopanem dostała zgłoszenie o ogniu.
- Schodziliśmy akurat z Giewontu. Gdy dochodziliśmy na polanę, widzieliśmy duże zadymienie. Z grupą kilku panów rozwinęliśmy węże, podłączyliśmy do hydrantu i gasiliśmy czym się da. Weszliśmy po drabinie na dach i laliśmy wodę na te kłęby dymu. Było wtedy widać ogień. Siedzieliśmy na tych drabinach do momentu aż przyjechała straż pożarna – mówi Maciej Strzelecki, turysta z Gdańska. I dodaje, że sporo osób rzuciło się do pomocy. - Dzięki Bogu, bo to pomogło ocalić schronisko - mówi.
Turyści przed przyjazdem strażaków wyłączyli także prąd w schronisku. Dodają, że straż dość szybko się pojawiła na miejscu.
St. kpt. Rafał Bańka, dowódca jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Zakopanem mówi, że gdyby nie interwencja turystów, pożar mógłby objąć całe schronisko. - Gdy pierwszy zastęp dojechał na miejsce, jego dowódca ocenił, że pożarem jest objęte ok. 20 metrów kwadratowych dachu. Palił się dach z gontu, czyli z substancji łatwopalnej – mówi kapitan.
Strażacy o dotarciu na miejsce rozebrali część dachu i sprawdzili, czy ogień nie tli się gdzieś pod poszyciem dachu. Następnie zabezpieczyli dach folią. - Straty są na tyle poważne, że przy opadach deszczu mogłoby dojść do większych zniszczeń wnętrza schroniska – mówi Rafał Bańka.
W trakcie akcji gaśniczej obsługa, turyści, a także strażacy wynosili ze schroniska materace, koce i pościel – by nie uległy spaleniu i nie zostały zalane. Po zakończeniu akcji wyposażenie zostało schowane do środka.
W chwili pożaru w budynku było 21 osób. Wszystkie bezpiecznie ewakuowano, nie ma poszkodowanych.
Na razie nie wiadomo co mogło być bezpośrednią przyczyną pożaru. Turyści, którzy przed pożarem stołowali się w schronisku, mówią, że widzieli sadze wydobywające się z komina. - Myśmy byli przy schronisku ok. godz. 15. Siedzieliśmy na werandzie. I z góry na głowy leciał nam czarny pył. To były sadze. Nikt jednak nie zwrócił na to szczególnej uwagi, że to może coś złego oznaczać. Poszliśmy dalej. Gdy doszliśmy na Kalatówki usłyszeliśmy w hotelu górskim, że pali się schronisko na Kondratowej – mówi turystka z Warszawy.
Akcja gaśnicza była dużym wyzwaniem z uwagi na trudny dojazd. Na górę dotarły dwa wozy gaśnicze, a część strażaków przepakowała sprzęt z większych jednostek i jechała samochodami terenowymi oraz quadami.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
