Z wszystkich sondaży, dotyczących kwestii aborcji w Polsce wynika, że ponad połowa Polaków jest za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, zakazujący "ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu", naruszył obowiązujący od 27 lat kompromis i spowodował protesty w całym kraju.
Z ostatnich sondaży wynika, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości spadło, choć nie tak wyraźnie, jak spodziewali się krytycy rządu. Ale - co zaskakujące - opozycja zyskała bardzo niewiele. Większość wyborców PiS, którzy nie zaakceptowali wyroku TK twierdzi, że nie wie na kogo oddałaby swój głos w następnych wyborach parlamentarnych.
Dlaczego największe partie opozycyjne nie potrafią wykorzystać w pełni momentu kryzysu Prawa i Sprawiedliwości?
Podział w Koalicji Obywatelskiej
Powodów jest wiele, choć kilka z nich na pewno ma spory wpływ na obecną sytuację. Wydawać by się mogło, że na protestach poparcie zyskiwać powinna Lewica, a tak się nie dzieje. Dlaczego? Jedną z przyczyn jest postawa organizatorów protestów, którzy od początku wytykali politykom Lewicy bierność w sprawie aborcji i zarzucali im podłączanie się pod protesty, zorganizowane przez inne środowiska.
W przypadku Koalicji Obywatelskiej problem jest dużo bardziej złożony. Okazuje się bowiem, że w samej koalicji wyraźnie wykrystalizowały się trzy stronnictwa, mające zupełnie odmienne spojrzenie na kwestię aborcji w Polsce.
Najbardziej liczne są dwie grupy - zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego oraz ci, którzy uważają, że najlepszym rozwiązaniem jest kompromis aborcyjny. Wśród polityków, chcących liberalizacji, są m.in. Zieloni oraz Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej. Z kolei za kompromisem opowiedział się kilka dni temu m.in. Grzegorz Schetyna.
Trzecim stronnictwem, najmniej licznym, ale wciąż istniejącym, są posłowie PO, którym nie do końca podoba się kompromis aborcyjny i uważają, że zaostrzenie prawa aborcyjnego byłoby rozsądne.
Podział w samej Platformie
Ale podział w KO nie polega na zajęciu różnych miejsc przez różne partie. W samej Platformie Obywatelskiej doszło do wyraźnego zgrzytu i różnicy zdań.
- Uważam, że należy porozmawiać o tym, jak móc wrócić do kompromisu aborcyjnego, w jaki sposób go unowocześnić i dać mu nowe życie po blisko 28 latach, bo on uchronił nas od wojny domowej w sprawie aborcji - powiedział Grzegorz Schetyna w rozmowie z Polsatem. Były przewodniczący PO dodał, że jest przeciwnikiem aborcji na życzenie.
Z kolei w środę były przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann stwierdził, że nie ma powrotu do kompromisu.
- Nie ma powrotu do kompromisu, który był, bo został wysadzony w powietrze - mówił Neumann w RMF FM.
- Nie wiem, co będzie proponować PO, bo jesteśmy na początku dyskusji - dodał.
- Nowoczesna zawsze była za liberalizacją prawa aborcyjnego. Jednocześnie szanujemy poglądy Platformy, w której też są w tej sprawie różne opinie. To co nas jednak łączy w całej Koalicji Obywatelskiej to brak zgody na zaostrzanie stanu prawnego z 1993 roku, do czego doprowadził wyrok TK na zamówienie PiS - powiedziała Katarzyna Lubnauer, cytowana przez "Dziennik.pl".
Na całym zamieszaniu i braku jedności traci więc Koalicja Obywatelska, PO i przewodniczący Borys Budka. Protestujący zarzucają mu, że nie zajął do tej pory jednoznacznego stanowiska i nie wykorzystał sytuacji, kiedy należało atakować osłabiony PiS.
