W wypadku zginęły cztery osoby: 42-letni pilot (wybrany dwa tygodnie wcześniej na szefa Aeroklubu Krakowskiego) i trzy czternastoletnie dziewczynki. Spłonęły również dwa domy przy ulicy Podstawie, a ich mieszkańcy cudem uniknęli śmierci.
Przyczyną wypadku - zdaniem ekspertów z komisji - było wykonywanie gwałtownych manewrów na małej wysokości, przy małej prędkości lotu. Czynnikami, które także zaważyły o tragicznym finale, było wykonywanie lotu po zachodzie słońca i bardzo małe doświadczenie pilota w lotach nocnych.
- Nasze zadanie nie polegało na wskazywaniu winnego, ale na dotarciu do przyczyn katastrofy - zaznacza Andrzej Pussak, przewodniczący zespołu badawczego PKBWL.
Specjaliści do spraw lotnictwa, którzy już zapoznali się z raportem, zwracają uwagę na brawurę pilota i złamanie przez niego przepisów. Prezes Aeroklubu Krakowskiego Jacek Turczyński nie chciał komentować sprawy, dopóki nie zapozna się z opinią PKBWL.
Tragiczny lot odbył się w związku z uświetnieniem dożynek w Sieciechowicach przez Aeroklub Krakowski. Jak ustaliła komisja, pilot zasiadł za sterami samolotu sześć razy, a nie dwa (jak utrzymywali świadkowie). Decyzja o locie zapadła już po zachodzie słońca.
Przelatując nad lotniskiem, samolot mrugał reflektorem, pilot "machał" skrzydłami. Cessna schodziła jednak zbyt nisko. W końcowej fazie lotu była widziana na wysokości koron drzew. W ostatnich minutach wpadła w korkociąg i zderzyła się z ziemią, uderzając skrzydłem w wiatrołap domu. Cessna, która uległa zniszczeniu w katastrofie, miała już wypadek trzy lata wcześniej (nie było w nim ofiar) . Podczas lotu w 2011 r. była jednak w pełni sprawna. Jej pilot dwa lata wcześniej uszkodził poważnie samolot typu M-20 Mewa podczas lądowania.
Śmiertelny wypadek w Bydlinie. Dwie osoby roztrzaskały się na drzewie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!