Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już nie ta jesień, to nie ta wieś

Biskup Tadeusz Pieronek
fot. Andrzej Banaś
Każda pora roku ma swój niepowtarzalny urok nie tylko ze względu na charakterystyczny dla niej układ klimatyczny, ale także dzięki związanym z każdym z tych okresów pracom i obyczajom. W miejsce złotych i srebrnych jeszcze do niedawna łanów zboża pojawiły się ścierniska, a niektóre z nich zostały już przykryte grubą skibą zaoranej ziemi. Trawa, przynajmniej ta, która przeżyła tegoroczną suszę, traci swą świeżość i postarzała kładzie się leniwo do zimowego snu. Wysuszone łodygi wykopanych ziemniaków, kopy kapusty i buraków nieuchronnie zapowiadają szarość, której jednak często potrafi się przeciwstawić babie lato, przyjmowane z wdzięcznością przez wszystkich amatorów złotej jesieni. Myśląc o wymarzonej jesieni wyobrażamy ją sobie jak wielobarwny dywan tworzony przez przypieczoną słońcem zieleń mieszanych lasów.

Józef Chełmoński, jeden z najbardziej znanych malarzy polskich XIX wieku, wrażliwy na czar biednej polskiej wsi, tej wiosennej i zimowej, wtopionej w bujną naturę, dostrzegł i po mistrzowsku przeniósł na płótno jej realistyczny urok. Zżyte z ludźmi konie, dzikie ptactwo, kolorowe pejzaże, lasy i jeziora, na których uchwycił charakterystyczne elementy, zwłaszcza jesiennej aury. Jego „Bociany”, „Orka”, „Babie lato”, „Odlot żurawi” są urzekające, pełne zadumy, właściwej jesieni melancholii. Jego twórczość przenosi nas w odległy świat, dziś trudno dostępny.

Dzisiejszy Chełmoński, chcąc oddać jesienną atmosferę polskiej wsi, stanie przed nie lada dylematem, bo albo wróci do socrealizmu i pokaże całą gamę wielkich jak domy maszyn rolniczych, obsługiwanych przez rolników-mechaników, z dumą pokazujących swoje potężne maszyny, albo dostrzeże coś pięknego, trudno uchwytnego na pierwszy rzut oka, co mimo wszechobecnej mechanizacji i automatyzacji, pozwala wsi być sobą i mieć swój niezbywalny urok.

To niewątpliwie trudne zadanie, ponieważ te maszyny, kombajny wyjeżdżają w pole, by orać, siać, sadzić i całkowicie zmieniają zewnętrzny obraz polskiej jesiennej wsi, której pola niegdyś zaludniały się pracownikami od wczesnego rana do zachodu słońca, a strudzeni pracą wieśniacy gromadzili się przy ognisku, w którym pieczono ziemniaki, a dym spalanych suchych łodyg po wykopkach niósł się z miłym zapachem na całą okolicę. Trzeba mieć szczęście, by jeszcze spotkać gdzieś na małym skrawku ziemi siewcę, rozrzucającego zasiewne ziarno wprawnym, zdecydowanym i regularnym ruchem ręki, albo pojedynczych ludzi, którzy w przydomowych ogródkach lub gdzieś w polu zasiali marchew, buraki czy seler i wykopują to ręcznie.

W sumie musimy się pożegnać z urokiem dawnej, polskiej wsi. To jest już w Europie standard, ale staje przed nami, zwłaszcza przed mieszkańcami wsi poważne zadanie. Wieś i dziś może być piękna i będzie taka, bo to już widać, że coraz lepiej jest uporządkowana, zadbana, ukwiecona. Ale mamy w tej dziedzinie jeszcze dużo do zrobienia. Wymaga to mądrych decyzji lokalnych władz, dobrych pomysłów i pieniędzy. Tam jednak, gdzie ludzie chcą podnieść poziom swojego życia, w dużej mierze potrafią to zrobić sami. Warto chcieć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska