Oczywiście zobaczymy w MNK płótna znakomitych malarzy, choć w skromnych proporcjach; tylko Stryjeńskiej mamy kilka prac. Jest sprowadzony z Muzeum Śląskiego świetny autoportret Witkacego, są Strzemiński, Stern, Cybis, Zak, Makowski i wielu innych. Jest też rzeźba: Kobro, Dunikowski i inni. Malarstwo i rzeźba budują obraz epoki - bo jednak kusi aby krótkie 20 lat międzywojnia nazwać epoką. Gdy Polska wybuchła niepodległością, artyści poczuli się nareszcie zwolnieni z obowiązków patriotycznych. Antoni Słonimski deklaruje, że zrzuca „z ramion płaszcz Konrada. A Jan Lechoń w ‘Herostratesie’ tęskni do normalności:
„Czyli to będzie w Sofii, czy też w Waszyngtonie.
Od egipskich piramid do śniegów Tobolska
Na tysiączne się wiorsty rozsiadła nam Polska,
Papuga wszystkich ludów - w cierniowej koronie. […]
Jeżeli gdzieś na Starym pokaże się Mieście
I utkwi w was Kiliński swe oczy zielone,
Zabijcie go! – A trupa zawleczcie na stronę
I tylko wieść mi o tym radosną przynieście.
Ja nie chcę nic innego, niech jeno mi płacze
Jesiennych wiatrów gędźba w półnagich badylach;
A latem niech się słońce przegląda w motylach,
A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę.
Bo w nocy spać nie mogę i we dnie się trudzę
Myślami, co mi w serce wrastają zwątpieniem,
I chciałbym raz zobaczyć, gdy przeszłość wyżeniem,
Czy wszystko w pył rozkruszę, czy... Polskę obudzę.”
Wydawało się, że wreszcie wiosną można zobaczyć wiosnę, że nastała normalność. Wystawa opowiada o tworzeniu normalności w czasach wielkich debat i napięć. Pełne ‘wyzwolenie od Polski’ okazuje się oczywiście niemożliwe, bo Polska ludzi dopada na różne sposoby.
Krytyce źle urządzonego świata towarzyszą frenetyczne próby budowy rzeczywistości sprawiedliwszej i racjonalnej. Powstają wspaniałe meble, które wyglądają jak gdyby w swych najlepszych latach wymyślił je Philippe Starck, zastawy stołowe, szkło artystyczne i szkło domowe, słynny serwis kawowy z Ćmielowa, imponujące projekty architektoniczne, a nawet przepiękny, emaliowany, ze skórzanymi siodełkami ‘jak nowy’, motocykl Sokół.
Są też plakaty z emblematycznym „Polskim Fiatem” Wojciecha Kossaka z roku 1934. Dlaczego emblematyczny? Bo ukazuje radosny wyścig prowadzonego przez młodą damę nowiusieńkiego samochodu z końskim zaprzęgiem góralskim. Tak to miało być: radośnie, razem, w stronę nowoczesności… Piękni zdrowi ludzie mieli nabierać sił w uzdrowiskach, uprawiać sporty i mieszkać w szklanych domach. Euforia zachwytu nową racjonalnością natychmiast znalazła swój drugi biegun w szukaniu stylu narodowego, w zachwycie folklorem, wsią, góralszczyzną i Hucułami.
Pojawiają się też mroczne przeczucia… Zza kurtyny nieposkromionego optymizmu wyglądają napięcia społeczne, degradacja środowiska a przede wszystkim bolszewizm i rodzący się nazizm. Wkrótce artyści, którzy nie zdążyli umrzeć albo wyjechać za granicę, stali się ofiarami hitleryzmu i stalinizmu. Witkacy popełnił samobójstwo 18 września 1939 roku, Dunikowski trafił do Auschwitz, Stern uciekł z obozu zagłady w Bełżcu, a gdy do Krakowa wkroczyli Rosjanie Stryjeńska wyjechała za granicę, gdzie żyła w nędzy, Strzemiński umarł z głodu i biedy odmawiając malowania socrealistycznych propagandówek… Ale gdy podziwiamy sensowność architektury ‘starej’ Nowy Huty pamiętamy, że projektował ją Tadeusz Ptaszycki - architekt ukształtowany w dobie i duchu polskiego modernizmu.
- To oni tworzyli niezwykły koloryt krakowskich ulic i placów. Pamiętacie ich?
- TAK Kraków wyglądał jeszcze 15 lat temu. To rok 2007. Aż trudno uwierzyć!
- Horoskop na wrzesień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Niezwykła wieś z Małopolski znów jest gwiazdą internetu
- 15 objawów, które świadczą o tym, że możesz być zakażony nowym subwariantem Omikronu
