Przypomnijmy: 8 kwietnia 2024 r., tuż po pierwszej turze wyborów na prezydenta Krakowa, lider stowarzyszenia Lepszy Kraków prof. Stanisław Mazur - który w efekcie zawartego porozumienia wycofał się z kandydowania i poparł przyszłego zwycięzcę Aleksandra Miszalskiego - ogłaszał:
- Najwyższy czas, by przestrzenie takie jak te w okolicach Biprostalu wreszcie stały się miejscami publicznymi, miejscami spotkań mieszkańców. Mówiliśmy o tym wielokrotnie w kampanii, a dziś deklarujemy realne działania po zwycięskich wyborach - pora, by między kwartałem ulic Królewskiej, Nowowiejskiej i Kijowskiej powstał wreszcie wyczekiwany od pokoleń Rynek Krowoderski - wskazywał prof. Mazur, który dziś jest I zastępcą prezydenta Krakowa.
Aleksander Miszalski również obiecywał wtedy, że Rynek Krowoderski wreszcie powstanie. Jak mówił, "Rynek Krowoderski to obietnica wielu polityków, ale to we współpracy z wybitnymi ekspertami planowania przestrzennego ze środowiska Lepszego Krakowa, uda się go stworzyć w najbliższej kadencji".
Miasto analizuje
Pół roku temu pytaliśmy krakowski magistrat, co już dzieje się w tej sprawie. W odpowiedzi nie padły wtedy żadne konkrety. Urzędnicy przekazali, że kluczowe jest "włączenie mieszkańców w proces przemiany tej przestrzeni, dlatego zanim powstanie jakikolwiek projekt, przeprowadzone zostaną konsultacje społeczne". Ani wtedy, ani dzisiaj nie jest jednak znany ich termin.
A co wiadomo o działaniach miasta po 10 miesiącach od solennych obietnic przyszłych włodarzy?
- Miasto podejmuje starania mające na celu uporządkowanie sytuacji prawnej tego obszaru oraz dąży do jego docelowego zagospodarowania w sposób odpowiadający potrzebom lokalnej społeczności. Trwają analizy prawne oraz działania zmierzające do uzyskania pełnej kontroli nad terenem, co pozwoliłoby na rozpoczęcie procesu planistycznego oraz konsultacji społecznych - przekazała nam Patrycja Piekoszewska z biura prasowego krakowskiego magistratu.
Obecnie teren jest bowiem własnością miasta, ale w użytkowaniu wieczystym spółdzielni "Piast" - która ma swoje plany.
- Składaliśmy wcześniej ofertę porozumienia się i nadal uważamy, że porozumienie jest możliwe. Ale ze strony miasta nic się nie dzieje, nikt w tym zakresie nie kierował żadnych zapytań - mówi nam teraz Przemysław Miłoń, prezes Zjednoczonej Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej "Piast.
Potrzebne "pełne przejęcie kontroli nad terenem"
Urzędnicy miejscy tłumaczą, że użytkowanie wieczyste daje użytkownikowi szerokie uprawnienia do korzystania z nieruchomości - jest on niemal jak właściciel. Dlatego gmina, jako formalny właściciel, nie może swobodnie decydować o przeznaczeniu terenu ani podejmować działań zmieniających jego funkcję bez zgody użytkownika wieczystego. Dopóki trwa użytkowanie wieczyste, wszelkie zmiany dotyczące zagospodarowania terenu wymagają uwzględnienia interesów i zgody użytkownika.
Spółdzielnia "Piast" - przypomnijmy - zamierzała wybudować na tym terenie pawilon handlowy. Tłumaczyła, że chce zwiększyć dochody, a dzięki temu obniżyć czynsze mieszkańców. Ale też deklarowała, że odda gminie plac w zamian np. za inną nieruchomość. Zamiast tego miasto dążyło do rozwiązania wieczystego użytkowania, co odbywa się poprzez wyrok sądu. Jednak gmina przegrała.
Następnie uchwalono - w 2016 r. - plan miejscowy, który zabezpiecza ten teren jako przestrzeń publiczną, lecz można go użytkować jak dotychczas do momentu docelowego zagospodarowania. Odpowiedzią spółdzielni był pozew, który dostała gmina - o zapłatę ok. 3 mln złotych. Spółdzielnia "Piast" domagała się odszkodowania za obniżenie wartości nieruchomości oraz wartości poczynionych i utraconych przez spółdzielnię nakładów związanych z przygotowaniem na tej działce inwestycji - budowy pawilonu z garażem podziemnym. Uchwalony plan miejscowy przekreśla bowiem te plany. Prezes "Piasta" podkreślał wtedy, że spółdzielnia uzyskała decyzję o warunkach zabudowy, wystąpiła o pozwolenie na budowę, a gmina - poprzez uchwalenie planu i niewydanie pozwolenia na budowę - uniemożliwiła wzniesienie pawilonu.
Ta sprawa jeszcze nie ma finału, nadal toczy się proces sądowy dotyczący odszkodowania. Sąd Okręgowy w Krakowie wyrokiem z października 2023 r. oddalił w całości powództwo spółdzielni, podzielając stanowisko gminy Kraków o braku podstaw do roszczeń odszkodowawczych. Jednak wyrok ten nie jest prawomocny, spółdzielnia wniosła apelację. Postępowanie sądowe w drugiej instancji nadal trwa.
Rynek Krowoderski w 2066?
"Miasto jest świadome znaczenia tego miejsca i potrzeby jego odpowiedniego zagospodarowania. Po zakończeniu użytkowania wieczystego - czy to w wyniku jego rozwiązania, czy przekształcenia własnościowego - możliwe będzie pełne przejęcie kontroli nad tym terenem. Wówczas gmina będzie mogła podjąć działania planistyczne oraz przeprowadzić szerokie konsultacje społeczne, aby wspólnie z mieszkańcami wypracować najlepsze rozwiązania dla tej przestrzeni" - poinformował krakowski magistrat w odpowiedzi na nasze pytania o Rynek Krowoderski.
Dopytywaliśmy, jak długo jeszcze ma obowiązywać prawo użytkowania wieczystego dla tego terenu. Jak się okazuje, zgodnie z treścią księgi wieczystej, jest ono ustanowione do 30 czerwca 2066 roku. Czy to do tego czasu przyjdzie czekać na obiecany dzielnicowy plac, lokalne miejsce spotkań i integracji?
"Nic nie drgnęło"
Przemysław Miłoń podkreśla, że spółdzielnia od dawna sygnalizowała chęć współpracy i dogadania się z gminą.
- Składaliśmy jeszcze za prezydenta Majchrowskiego propozycję wykupu terenu, zamiany terenu na inną nieruchomość gruntową lub lokale użytkowe, albo oddania za kompensatę zobowiązań podatkowych spółdzielni. Nasza inicjatywa była - powiedziałbym dosadniej - olewana przez miasto - kwituje prezes Miłoń. I zaraz dodaje, że po zmianie w fotelu prezydenta nie nastąpił zwrot w tej sprawie. - Nie ma żadnego ruchu ze strony urzędu, nic nie drgnęło, zero. Jeżeli ktoś mówi inaczej, to kłamie - mówi.
Co do przejęcia przez gminę kontroli nad terenem, przedstawiciel spółdzielni zwraca uwagę, że nawet za te 40 lat nie jest to przesądzone.
- To nie jest tak, że ta umowa dotycząca wieczystego użytkowania sama wtedy wygaśnie. Zwyczajowo gmina Kraków będzie musiała wskazać powody wyższego rzędu, żeby ona nie została przedłużona. Dotychczas umowy, które wcześniej wygasały, były przedłużane z automatu - tłumaczy.
Spółdzielnia wciąż planuje pawilon, tylko mniejszy
Spółdzielnia "Piast" swoje pomysły na wykorzystanie terenu naprzeciwko Biprostalu teraz musi dostosować do zapisów planu miejscowego. Pierwotny pawilon miał zajmować około połowy działki, mieścić na dole drobny handel i usługi, a na drugiej kondygnacji sklep wielkopowierzchniowy. Natomiast obecnie "Piast" mógłby wybudować obiekt mniejszy, zajmujący 10 procent jej powierzchni - tyle teraz, zgodnie z planem miejscowym, można zabudować.
- Jak zakończy się postepowanie o odszkodowanie, to zaczniemy myśleć nad możliwością budowy. Dziesięć procent to jest 400 metrów. Pawilon byłby jednokondygnacyjny z częściowymi antresolami - ze względu na wysokość obiektu (6 metrów), jaką dopuszcza plan miejscowy. Więc stosunkowo niewielki budynek. Wprowadzilibyśmy tam handel i usługi, które nie utrudniałyby życia członkom spółdzielni - mówi prezes "Piasta" Przemysław Miłoń. Jego zdaniem w pawilonie mogłaby też np. mieć siedzibę Rada Dzielnicy V Krowodrza.
Prezes dodaje, że jeżeli sąd przyzna spółdzielni odszkodowanie, to z tych pieniędzy na pewno będzie prowadzona taka inwestycja - kwota jest taka sama, jak oszacowane potrzebne nakłady na budowę. Lokale użytkowe w planowanym pawilonie byłyby lokatą kapitału, ich posiadanie pozwalałoby spółdzielni obniżyć czynsze mieszkańcom.
Prezes "Piasta" dorzuca, że mieszkańcy z budynków bezpośrednio przyległych do terenu, który ma się zamieniać w Rynek Krowoderski, stanowczo sprzeciwiali się prezentowanym wcześniej pomysłom magistratu, by pojawiła się tam m.in. muszla koncertowa.
- Osobiście uważam, że to, co jest w planie miejscowym, jest bardzo dobrym pomysłem: zdecydowanie większa część jako teren ogólnodostępny, do tego możliwość budowy podziemnych parkingów oraz część "gospodarcza", która może utrzymać resztę - dorzuca prezes. - Bo patrząc chociażby przez pryzmat obiektu Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego pod Wawelem, o którym ostatnio na nowo jest głośno, miasto za gigantyczne pieniądze je wybudowało, a stoją, niszczeją, nic się od wielu lat w nim nie dzieje, a my jako mieszkańcy tego miasta i płacący w nim podatki utrzymujemy indolencję urzędniczą. Na pewno spółdzielnia nie chciałaby do takiej sytuacji dopuścić i nasz pawilon rekompensowałby koszty utrzymania pozostałej części terenu.
