Awans do finału zapewniła pani sobie już w pierwszej próbie. Jak ocenia pani ten rzut?
Nie wiem. (śmiech) Trafiłam, poleciało za linię 65. metra, wystarczyło do kwalifikacji. Nie będę rozkminiać tego rzutu, bo w tym momencie nie ma to już absolutnie żadnego znaczenia. Wyszło dobrze, daleko, jestem w finale. To już będzie zupełnie inna bajka, ale oczywiście powalczę w nim z całych sił.
Przed kwalifikacjami trochę padało. Pierwszy rzut był przez to w miarę bezpieczny, czy chciała pani szybko załatwić sprawę?
Warunki bardzo mi odpowiadają, czuję się luźno. Ale w ogóle nie interesowało mnie, czy będzie Słońce, deszcz, wichura czy tornado. Wszystkie mamy takie same warunki. Chciałam pokazać pazur. Jestem doskonale przygotowana na te igrzyska, w każdych warunkach stać mnie na dalekie rzuty. Czuję się super, trafiliśmy z trenerem z formą.
ZOBACZ TEŻ:
Kibice martwili się o pani kontuzjowany bark.
Na szczęście wyrobiłam się na igrzyska. Do ostatniej chwili była gonitwa i walka o to, żeby bark był w porządku. Nadal boli, najgorzej jest po nocy. Dziś wstałam przed 5 rano, żeby pójść do fizjoterapeutki. Przed kwalifikacjami pracowałyśmy nad nim po raz drugi. Ale to dobry rytm, który działa, więc będę to robić dalej.
Jak obecnie wygląda sytuacja?
Już boli mnie mięsień nadgrzebieniowy. On i tak jest w dużej mierze naderwany, ale rzucam mimo tego. Nie poradzę nic na to, że jestem waleczna.
To, że na kwalifikacje nie obkleiła pani barku, jest dobrym znakiem?
Nawet gdyby z barkiem było naprawdę źle, i tak bym go nie obkleiła. To mnie niesamowicie ogranicza ruchowo.
Jakie ma pani plany przed piątkowym finałem?
Szybko wracam do wioski olimpijskiej. Mam trzy dni na to, żeby się spokojnie zregenerować i skupić na finale. Do tej pory wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Teraz czas na trochę odpoczynku. Muszę zadbać o bark, bo czuję, że mnie boli.
ZOBACZ TEŻ:
Najważniejszy będzie odpoczynek czy zabiegi kontuzjowanego barku?
Skupię się na zajęciach z fizjoterapeutą. Przywiozłam nawet ze sobą sprzęt do fizykoterapii, którego Polski Związek Lekkiej Atletyki niestety nie posiada. Nawet nasi fizjoterapeuci nie wiedzieli, co to za metoda. Ale nic dziwnego, to nowość, jednak udało mi się wynająć aparat. Cały czas go wykorzystuję, robię zabiegi. Tylko to mi pomaga.
Co to za sprzęt?
Nazywa się to TECAR. Pobudza krążenie krwi, dzięki czemu regeneracja jest znacznie lepsza. Po raz pierwszy skorzystałam z tego sprzętu przed Diamentową Ligą w Monako. Tak naprawdę to mnie uratowało, inaczej bym nie wystartowała. Przed zawodami na treningach byłam w stanie rzucić maksymalnie 25 metrów. Cały czas tak mam. Ale na zawodach chyba kable zmieniają mi się w głowie, bo wszystko jest już dobrze.
Rozmawiał i notował w Tokio Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Najseksowniejsze lekkoatletki świata. Kibice je uwielbiają! [ZDJĘCIA]
- Dobek: Mam oczekiwania na finał, ale nie są wygórowane
- Karol Zalewski po ceremonii medalowej: Mamy za sobą nieprzespaną noc
- Anita Włodarczyk: Atmosfera była grobowa, sukces sztafety motywuje [ROZMOWA]
- Japoński łącznik #1: Olimpijskie paradoksy [KOMENTARZ Z TOKIO]
- Małachowski: Mój czas już minął. Chcę odpocząć od sportu [ROZMOWA]
ZOBACZ TEŻ:
- Urocza kolarka podbija serca kibiców [ZDJĘCIA]
- Najseksowniejsze lekkoatletki świata. Kibice je uwielbiają! [ZDJĘCIA]
- Małachowski: Mój czas już minął. Chcę odpocząć od sportu [ROZMOWA]
- Tokio 2020. Zero tolerancji dla dopingu, ale kara dla Rosjan nie jest zbyt dotkliwa
- Minister sportu: 12 medali w Tokio będzie umiarkowanym sukcesem [WYWIAD]
- Igrzyska tuż-tuż, a Japończycy chcą je odwołać. To realne?
Seksowna dziennikarka sportowa Erika Fernandez rozebrała się...
