- Jaki cel przyświeca Puszczy Niepołomice, która jest beniaminkiem I ligi?
- Naszym celem jest, aby Puszcza na dłuższej niż sezon zagościła w pierwszej lidze. Beniaminek zawsze musi w pierwszej kolejności martwić się o utrzymanie. Swoje miejsce w szeregu znamy. Niemniej nie jesteśmy minimalistami, chcemy się pokazać. Mamy dobrze w pamięci, ile zyskała drużyna i miasto, gdy byliśmy rewelacją rozgrywek Pucharu Polski. Byli tacy, którzy zaczęli spoglądać na mapę, gdzie te Niepołomice są, dzwonili do mnie z pytaniem „Tomek, jak ci tam idzie?”. Teraz dla klubu priorytetem jest pierwsza liga, z Pucharu Polski już odpadliśmy, choć po walce, z GKS Tychy. Mamy nadzieję, że będzie o nas głośno, a do tego prowadzą jedynie zwycięstwa.
- Kilkunastoosobowa grupa zawodników opuściła Niepołomice. Przyszło kilku graczy. Nie obawia się Pan, że kadra jest zbyt wąska?
- Sporo zawodników od nas odeszło, ale to głównie młodzi piłkarze, którzy mieliby ogromne kłopoty z grą w Puszczy. Lepiej dla nich, jeśli znajdą sobie nowych pracodawców i będą regularnie występować w meczach ligowych. Poddaliśmy testom sporą grupę zawodników, ale szukaliśmy takich, którzy dadzą naszej drużynie jakość. Przykładem jest Dawid Nowak. To gracz z reprezentacyjną przeszłością i obyciem w ekstraklasie. Z konieczności uwaga rywali będzie się skupiać na nim, nasi mniej doświadczeni zawodnicy będą się mieli od kogo uczyć. Liczymy też, że Dawid strzeli dla nas trochę bramek i zrobi różnicę na boisku. Prowadzimy negocjacje z kilkoma zawodnikami i liczę, że ktoś nas jeszcze wzmocni. Skromniejsza kadra wiąże się też z faktem, że w pierwszej lidze koszty utrzymania zespołu wzrastają. A my działamy na określonym poziome finansowym.
- Jaki jest więc wasz budżet w porównaniu z innymi pierwszoligowymi ekipami?
- Mamy w klubie strategię, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy i jej się trzymamy. Nie stać nas na bajeczne kontrakty, ale na solidne pensje i premie. Co ważne, w Puszczy wypłaty są zawsze na czas. To zdrowa sytuacja, wydajemy tyle, ile zarobimy. Na pewno krezusami w lidze nie jesteśmy. Graliśmy ostatnio w Pucharze Polski z GKS-em Tychy, ten klub na pewno jest na wyższym pułapie finansowym niż my. To samo dotyczy innych śląskich klubów oraz Miedzi Legnica, czy choćby naszego najbliższego rywala, Chojniczanki.
- Te zespoły są faworytami rozgrywek?
- Pierwsza liga rządzi się swoimi prawami. Na pewno jest na lepszym poziomie niż jeszcze kilka lat temu. Jednak wciąż możliwe są niespodzianki. Kto przed rokiem typowałby do awansu Sandecję Nowy Sącz? Okazało się, że drużyna ta wyraźnie zdystansowała konkurencję, choć do ligowych krezusów się nie zaliczała. Niemniej takie drużyny jak Podbeskidzie Bielsko-Biała, Miedź Legnica, GKS Katowice oraz spadkowicze z ekstraklasy, czyli Górnik Łęczna i Ruch Chorzów, na obecną chwilę są najpoważniejszymi kandydatami do walki o awans do ekstraklasy.
- Na co stać Puszczę w sobotnim meczu z Chojniczanką?
- Chcemy udanie wejść w nowy sezon. Pierwszy mecz jest bardzo ważny, wygrana dodałaby nam pewności siebie. Wierzę w swój zespół i na pewno przystąpimy do meczu z wiarą w zwycięstwo. Niemniej musimy bardzo uważać, bo Chojniczanka ma w składzie takich graczy jak Emil Drozdowicz, Rafał Grzelak czy Jakub Biskup, a oni przez wiele sezonów występowali w ekstraklasie i są zawodnikami na wysokim poziomie sportowym. My przystąpimy do gry w optymalnym składzie, wszyscy są zdrowi i głodni pierwszej ligi.