Towarnickiemu drogę do meczu numer jeden na zapleczu ekstraklasy przybliżyła kontuzja Macieja Budki. Młody golkiper rzucony został na głęboką wodę. Musiał stawić czoło liderowi I ligi ŁKS Łódź. Wychodził na boisko lekko zdenerwowany.
- Nie czułem się pewnie podczas tego spotkania. Nie wszystkie moje interwencje były dobre. Czułem tremę, choć ona jednak mnie mobilizowała - mówił po meczu bramkarz.
Debiut Towarnickiego popsuł napastnik Marcin Mięciel, zdobywca dwóch bramek dla łodzian.
Zobacz takżePiotr Giza trenuje z Cracovią
- Zawaliłem przy pierwszym golu. Na treningach dużo czasu poświęcamy na zachowanie się przy stałych fragmentach gry. Z ŁKS nie wyglądało to tak, jak powinno. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - przyznaje golkiper z Niecieczy.
Debiut nie związał nóg ani też języka golkiperowi beniaminka I ligi. Podczas meczu z ŁKS-em śmiało pokrzykiwał na kolegów. - Jestem takim bramkarzem, który lubi dyrygować i ustawiać zespół - twierdzi zawodnik.
Towarnicki wskoczył do bramki niecieczan. Na jak długo? Niewykluczone, że trener Mirosław Hajdo ponownie da mu szansę. Wciąż niezdolny do gry jest bowiem Maciej Budka.
- Będę robił wszystko, żeby być numerem jeden między słupkami - zapewnia Towarnicki.
Wybierz prezydenta Tarnowa.**Oddaj głos już dziś**
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **