Policyjne naklejki na drzwiach do piwnicy, w której doszło do zbrodni, są jedynym widocznym śladem tragedii, która we wtorek rozegrała się w Krakowie, w bloku w dzielnicy Krowodrza.
- Już około 8 rano przyjechały dwa radiowozy, później dojechały karetki. Byli też policjanci z psami. Dwa dni wcześniej usłyszałem, że zaginęła jakaś kobieta - opowiada nam jeden z mieszkańców bloku.
Policjanci, którzy weszli do piwnicy budynku przy ul. Krowoderskich Zuchów 26 około godz. 10, znaleźli w niej dwa ciała: 35-letniej kobiety i dwutygodniowego noworodka. Oba z ranami kłutymi. Obok był kuchenny nóż. - We wtorek rano otrzymaliśmy zgłoszenie o zaginięciu matki i dziecka. Od razu zaczęliśmy poszukiwania - opowiada Elżbieta Znachowska z biura prasowego małopolskiej policji. Informację o zaginięciu zgłosił mąż zmarłej kobiety, ale to, że jej nie ma w domu, pierwsza zauważyła mieszkająca z nimi matka zmarłej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kraków. Tragedia na Krowoderskich Zuchów. Noworodek i jego matka odnalezieni martwi w piwnicy
Mężczyzna prawdopodobnie mieszkał w bloku od 15 lat, kobieta wprowadziła się do niego niedawno.
Na miejscu zaraz po ujawnieniu zwłok pojawili się śledczy z prokuratury. Służby przesłuchiwały też mieszkańców bloku.
Na razie nie wiadomo, co doprowadziło do dramatu. Wśród różnych domysłów na czoło wysuwa się hipoteza dotycząca szoku poporodowego. Możliwe, że zły stan psychiczny doprowadził kobietę do rozszerzonego samobójstwa: najpierw miała zabić dziecko, a później siebie. Śledczy podkreślają jednak, że jeszcze za wcześnie na jasne stwierdzenie, co się stało z dwójką mieszkańców Krowodrzy.
- Nie możemy wykluczyć żadnej wersji zdarzeń. Nawet takiej, że dziecko mogło umrzeć samoistnie - komentuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prokurator Janusz Hnatko. Tajemnicę powinna wyjaśnić sekcja zwłok, której dokonano wczoraj w Zakładzie Medycyny Sądowej.
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska