https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Skrzyszowie. Zginął, kiedy sprzątał jezdnię

Robert Gąsiorek
Kondukt żałobny wyruszył wczoraj po południu z kościoła w parafii Najświętszej Marii Panny Szkaplerznej na cmentarz. W ostatniej drodze towarzyszyła Romanowi P. garstka znajomych.
Kondukt żałobny wyruszył wczoraj po południu z kościoła w parafii Najświętszej Marii Panny Szkaplerznej na cmentarz. W ostatniej drodze towarzyszyła Romanowi P. garstka znajomych. Fot. Robert Gąsiorek
To trwało ułamki sekund. Rozpędzona mazda tuż przed godz. 17 na prostym odcinku drogi staranowała 62-letniego mężczyznę. Wpadł na maskę, uderzył głową o przednią szybę, po czym bezwładnie upadł kilkanaście metrów dalej nie dając oznak życia. Reanimacja, którą natychmiast podjęli ratownicy pogotowia, okazała się bezskuteczna. Obrażenia były tak rozległe, że mężczyzna zmarł na miejscu. Miał skręcony kark.

Kierowca to 33-letni mieszkaniec Skrzyszowa. W chwili zdarzenia był trzeźwy. - Biegłym z zakresu ruchu drogowego zlecono sporządzenie ekspertyzy w sprawie wypadku. Mają określić przede wszystkim, z jaką prędkością poruszał się samochód w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. - mówi st. asp. Olga Żabińska, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.

Wiadomo, że Roman P. miał na sobie kamizelkę odblaskową. Był więc widoczny. Jak ustaliła prokuratura, 62-latek prowadził prace porządkowe przy drodze, niewykluczone, że czyścił także nawierzchnię jezdni z gliny. Na czyje zlecenie? To starają się ustalić teraz śledczy. Mówi się o tym, że mężczyzna był zatrudniony na czarno w jednej z firm budowlanych.

Wczoraj w parafii w Szynwałdzie, gdzie mieszkał Roman P., odbył się jego pogrzeb.

***

Znajomi i sąsiedzi pożegnali wczoraj w trakcie mszy żałobnej w kościele parafialnym w Szynwałdzie tragicznie zmarłego 62-letniego Romana P. Wszyscy zadają sobie to samo pytanie - jak mogło dojść do tego wypadku? Mężczyzna był widoczny, bo miał na sobie kamizelkę odblaskową, to był prosty odcinek drogi, teren zabudowany. Sprawę bada już prokuratura.

Droga powiatowa w Skrzyszowie. Dochodzi godzina 17. Zabłoconą z kół ciężarówek jezdnię uprząta 62-letni Roman P. Mijają go kolejne samochody. Kamizelka, którą ma na sobie, odbija światła reflektorów. W pewnym momencie nadjeżdża osobowa mazda.

Samochód wpada na mężczyznę, ten uderza o maskę i przednią szybę, po czym bezwładnie upada na ziemię, odrzucony kilkanaście metrów dalej. Na miejscu po kilku minutach pojawia się karetka. 62-latek nie daje oznak życia. Ratownicy przystępują pospiesznie do reanimacji. Kończy się niepowodzeniem. Późniejsza sekcja zwłok dowodzi, że nie było szans ocalić mu życia.

- Mężczyzna zmarł wskutek skręcenia kręgosłupa w części szyjnej oraz obrażeń głowy - mówi prok. Marcin Stępień, szef Prokuratury Rejonowej w Tarnowie.

Za kierownicą auta siedział 33-latek, mieszkaniec Skrzyszowa. - Został przebadany na zawartość alkoholu, był trzeźwy - mówi st. asp. Olga Żabińska, rzeczniczka prasowa tarnowskiej policji. Biegłym z zakresu ruchu drogowego zlecono sporządzenie ekspertyzy w sprawie wypadku. Mają określić przede wszystkim, z jaką prędkością poruszał się samochód w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h.

Roman P. nie był mieszkańcem Skrzyszowa. Pochodził z sąsiedniego Szynwałdu. Śledczy mają już pewność, że sprzątał jezdnię. Na czyje zlecenie, tego jeszcze nie wiadomo. Jak udało nam się ustalić, Roman P. był kawalerem, imał się prac dorywczych.

Niewykluczone, że feralnego dnia został zatrudniony na czarno przez którąś z firm budowlanych. Ten wątek bada prokuratura.

Pan Roman mieszkał w rozpadającym się starym, drewnianym domu. Sąsiedzi mówią o nim, że to złota rączka. Podkreślają, że nie miał łatwego życia. - Gdy miał 9 miesięcy, zmarła mu matka - mówi jedna z mieszkanek Skrzyszowa, która znała pana Romana. - Wychowywała go babcia, bo ojciec od nich odszedł - dodaje.

Kierowca mazdy na razie nie usłyszał żadnego zarzutu. To może się jednak zmienić, jeśli okaże się, że jechał z nadmierną prędkością. Wówczas będzie odpowiadał za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

Śledczy apelują do ewentualnych świadków zdarzenia w Skrzyszowie, a także osób, które mogą mieć wiedzę na temat tego, czy Roman P. był zatrudniony w ostatnim czasie w którejś z lokalnych firm, o wszelkie informacje na jego temat.

Komentarze 14

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
as
chłopie, czy babo. widzisz jak padasz ofiarą kłamstwa dziennikarskiego PRL-owskiego szmatławca, diecezja najbardziej katolicka miała na tym pogrzebie na Mszy św. pełny kościół, bo dziennikarzyna nawet nie wszedł do świątyni, aby zobaczyć, że przez pół godziny od wprowadzenia ciała przed Mszą św. ludzie odmawiają za zmarłego cząstkę różańca św. tylko zrobił fotkę i pojechał siląc się na mierny artykulik, byle kasa była! Nie czytajcie ani nie kupujcie takich gazet.
a
as
nie douczonemu redaktorowi tego artykułu co na garstki przeliczył uczestników ceremonii pogrzebowej życzę aby w chwili gdy jego poniosą szła chociaż taka garstka za nim.
Z
Znajomy
Zgadzam się również z komentarzami poniźej, na pogrzebie było bardzo dużo ludzia, a jego dom wcale się nie rozpada. Musze również dodać że była to osoba niezwykle uczciwa, honorowa i niesamowicie pracowita o czym wiedzą wszyscy którzy go znali. W dodatku codziennie pokonywał wiele kilometrów na rowerze i w różnych warunkach zachowując wielką ostrożność na drodze, szkoda że kierowca mazdy tej ostrożności nie zachował
W
Wzburzona
Co za kłamstwa!
Po pierwsze - karetka przyjechała dopiero po około 25 minutach - na rowerze przeciętny człowiek z Tarnowa przyjechałby szybciej. Po drugie - co Pan redaktor tego artykułu rozumie pod słowem "garstka"? Bo moim skromnym zdaniem na pogrzebie było znacznie więcej ludzi, niż "garstka". Po trzecie - zajmijcie się konkretnymi tematami, a nie wyciąganiem czyjegoś życia prywatnego, tym bardziej, że jest to osoba, która z tego świata już odeszła
R
Rodzina
Przykro jest czytać reportaż, który dotyczny najbliższej rodziny. Niestety jeszcze gorzej, kiedy jest napisany stek bzdur!
-wypadek był po 17,
-nie miał 9 miesięcy, kiedy zmarła jego mama,
-i najważniejsze: jaka garstka znajomych? trzeba było zostać na pogrzeb i zobaczyć że cały Kościół ludzi uczestniczył w pogrzebie.
e
ed
Szkoda ze czlowiek ginie i zegna go tylko garstka znajomych, przynajmniej jakby mial z 90 lat i wszyscy znajomi jego juz umarli.A przeciez to taka najbardziej katolicka diecezja.
N
Neli
Byl trzezwy a inne narkotyki to juz nic,PO co komu gdzie pracowal.
J
JA
Wystarczy popatrzeć. Przed miejscem wypadku naprzeciwko wulkanizatora jest regularnie nawożona ziemia systematycznie po jednym aucie i systematycznie równana nawet po ciemku ( dlaczego ?? bo nie wolno ) jak też po drugiej stronie ulicy gdzie doszło do tego wypadku też przybywa gruzu, ziemi przecież to widać. Działki te mają właścicieli, a że glina jest na jezdni to każdy widzi tylko po fakcie jak się coś stanie.
y
yaro5000
R.I.P.
Z
ZR
Z racji tego, że potrącił człowieka ze skutkiem śmiertelnym.
n
nie bedzie zarzutu,
bo z jakiej racji?
m
m
Jazda przez Szkrzyszów z szalenczą prędkością to normalka i ten też pewnie miał więcej niż przepisowe 50km/h
..........
..............
Z
ZR
"Kierowca mazdy na razie nie usłyszał żadnego zarzutu. To może się jednak zmienić, jeśli okaże się, że jechał z nadmierną prędkością."

A jeśli się okaże, że jechał 50km/h to co? Nie będzie zarzutu?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska