Na tę ostatnią kwestię szkoleniowiec rzucił więcej światła: - Chcieliśmy trochę głębiej wpuścić przeciwnika i wykorzystać pole, które wtedy się pojawiło. Niestety, za głęboko weszliśmy w swoją połowę, a przy odbiorze piłki graliśmy za wolno, wszerz, a nie do przodu, i z tego wynikał problem.
- Przy czym nie mam pretensji do zawodników - podkreślił od razu Tułacz. - Uważam, ze dali z siebie wszystko, włożyli w mecz dużo serca. Widać już po nas, że jest końcówka rundy. Ale nie może być inaczej. Wszyscy wiedzą, że gramy jeszcze w Pucharze Polski - ile było już meczów, ile dogrywek? Na pewno dużo zdrowia kosztowało to chłopaków. Zrobimy wszystko, by do następnych spotkań przygotować się solidnie, zregenerować jak najlepiej i pozytywnie zakończyć rundę.