Na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie trzeba było ustawić blisko 30 tysięcy znaków, które wprowadzały tymczasową organizację ruchu, wytyczały buspasy lub informowały pielgrzymów, w którym kierunku mają się udać lub gdzie jest najbliższy punkt z wodą czy toalety. W sumie za oznakowanie miasto zapłaciło czterem firmom blisko 5 mln zł. Te po zakończeniu ŚDM były zobowiązane do demontażu znaków do 8 sierpnia.
Tymczasem jeszcze wczoraj po południu można było znaleźć sporo nieaktualnych drogowskazów, w tym poziomych wyznaczających buspasy. Takie oznakowanie na asfalcie jest bardzo mylące - część kierowców myśli, że nadal obowiązuje i zjeżdża z prawego pasa na lewy. Opisana sytuacja zdarzała się chociażby na ulicach Tischnera i Brożka.
- Nie wiem, czemu te znaki wciąż są na drodze i wprowadzają ludzi w błąd - dziwi się pan Andrzej, mieszkaniec Łagiewnik.
- Od dzisiaj znaków ma nie być - zapewnia Piotr Hamarnik, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. A jeśli pozostaną? Wtedy ZIKiT będzie przypominał wykonawcom, że mają je usunąć. Zacznie też naliczać opłaty karne, zgodnie z zapisami w umowie. - Jeśli ktoś zauważy pozostawione znaki, to może to zgłosić do naszej dyspozytorni (tel. 12 616 7555) - dodaje Hamarnik.
Dekoracje ŚDM mają zniknąć do końca sierpnia. Za ich wystawienie miasto zapłaciło ponad 700 tys. zł.