W pierwszej rundzie prowadzonej w bardzo szybkim tempie sporo było tarzania i przepychania w parterze. Choć jedno z pierwszych kopnięć Dariusha zakończyło się rozcięciem w okolicach ucha naszego wojownika. „Gamer” niewiele z tego sobie jednak robił, łapał niskie kopnięcia i próbował szukać swojej szansy w trzymaniu rywala na macie. Amerykanin sprytnie uciekał, udowadniając, że w sferze zapaśniczej Polak raczej nie będzie miał łatwego zadania.
Gamrot poczuł krew
Drugie starcie miało najciekawszą końcówkę. Wcześniej lekkie ciosy dochodziły do głowy Gamera, nie robiąc jednak na nim większego wrażenia. W ostatnich sekundach Polak uderzył trafił kolanem i momentalnie poczuł krew, ale Dariush opanował sytuację nie dając się wpędzić w jakąś groźną dla losów pojedynku sytuację.
Na trzecie starcie Gamrot wyszedł zachęcony przez swój narożnik z chęcią wywarcia większej presji i zdobycia kilku oczek więcej od rywala na kartach punktowych. Kontrolował przebieg tej rundy, zyskując przewagę przez przyciskanie rywala do siatki, ale końcówka znów należała do wyżej notowanego w wadze lekkiej rywala. Przed tą walką Dariush okupował szóstą pozycję w rankingu, Polak był nieco niżej, bo na dziewiątym miejscu.
Upadł, jak rażony piorunem
Na minutę i 25 sekund przed końcem ostatniego starcia Gamrot upadł, jak rażony piorunem po silnym ciosie Amerykanina pod swoje prawe ucho. Momentalnie podniósł się jednak i ruszył do kontrofensywy. Znów przycisnął Dariusha do siatki, ale widać było, że to ten ostatni nie da sobie już wydrzeć zwycięstwa. Wkrótce w ringu pojawił się jego team oraz żona z córeczką, by świętować ósmą wygraną z rzędu. Dla Gamrota była to druga porażka w zawodowej karierze. Wcześniej przegrał tylko z Guramem Kutateladze w swoim debiucie w UFC.
Beneil Dariush - Mateusz Gamrot - jednogłośna decyzja - punktacja (30-27, 30-27, 29-28).
