https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińskie Karpaty, bliżej nam tu niż do Warszawy

Ireneusz Dańko
Huculskie gospodarstwo w górach Gorganach (wieś Polanica) niewiele zmieniło się od początku minionego wieku. Kilka kilometrów dalej powstał kurort Bukovel, w którym chętnie wypoczywają bogaci Ukraińcy
Huculskie gospodarstwo w górach Gorganach (wieś Polanica) niewiele zmieniło się od początku minionego wieku. Kilka kilometrów dalej powstał kurort Bukovel, w którym chętnie wypoczywają bogaci Ukraińcy Ireneusz Dańko
Zakarpacie, Huculszczyzna, Czarnohora, Gorgany - te nazwy brzmią znajomo dla wielu Polaków. Malowniczy górski region leży na południowo-zachodnim skraju Ukrainy, niespełna 300 km od Małopolski. To bliżej niż z Krakowa do Warszawy. Wystarczy wyrobić sobie "zieloną kartę" u naszego ubezpieczyciela, a następnie 4-5 godzin jadąc samochodem przez Słowację dotrzeć do przejścia granicznego w Użhorodzie. Jeśli nie ma akurat dużej kolejki aut, to po półgodzinie czekania jesteśmy po ukraińskiej stronie granicy.

Podróżowanie autem po Ukrainie to z pewnością zadanie dla doświadczonego kierowcy. I nie chodzi tylko o miejscowych, którzy nie lubią zawracać sobie głowy przepisami ruchu drogowego. Największy problem to liczne dziury w jezdni, czyhające na głównych trasach przecinających Zakarpacie. Bez terenówki nie dojedziemy np. nad "Ukraińskie Morskie Oko", czyli jezioro Synewyr w parku narodowym o tej samej nazwie. Aby zobaczyć kryształową wodę otoczoną leśnymi wzgórzami, najlepiej zostawić samochód kilkanaście kilometrów wcześniej i wybrać się piechotą górskim szlakiem.

Zanim pójdziemy w góry, warto jednak odwiedzić po drodze niektóre miasta i wioski. Niemal w każdym znajdziemy ślady skomplikowanej historii tego regionu. Ukraińcy, Huculi, Rusini, Węgrzy, Rumuni, Słowacy, Polacy, Żydzi mieszkają tutaj do dziś. W 28-tysięcznym Chuście zobaczymy XVIII-wieczną cerkiew prawosławną i kościół katolicki, zabytkowy zbór protestancki i synagogę. Na wzgórzu zachowały się ruiny średniowiecznego zamku królów węgierskich.

Kilka kilometrów dalej leży wioska-uzdrowisko Szajan, słynąca z bogatych w minerały wód leczniczych. Wybudowane w ostatnich latach hotele i pensjonaty kuszą gości wysokim standardem i cenami - 2-3 razy niższymi niż w Polsce. Za dobę w dwuosobowym apartamencie zapłacimy w sezonie letnim 300-400 hrywien, czyli 50-70 złotych. Spadający od ponad roku kurs ukraińskiej waluty sprawił, że wypoczynek na Zakarpaciu jest dużo tańszy niż w naszym kraju. Dotyczy to m.in. cen paliwa: litr benzyny 95 kosztuje 20-22 hrywny (ok. 3,5 zł). W sklepach można kupić dobre miejscowe wina po 40 hrywien za butelkę (ok. 7 zł).

Największy zakarpacki kurort Bukovel wyrósł w ostatnich latach około 30 km od miasteczka Jaremcze. Nie ustępuje infrastrukturą alpejskim ośrodkom narciarskim. Stoki wokół doliny z jeziorem oplata gęsta sieć kolejek i wyciągów narciarskich. Miłośnicy górskich wędrówek mają do wyboru liczne szlaki turystyczne. Na miejscu bez problemu wypożyczymy rowery.

Samo Jaremcze słynie z wodospadów i wielkiego mostu kolejowego (28 m wysokości) nad rzeką Prut, zaprojektowanego pod koniec XIX w. przez inżyniera Stanisława Kosińskiego. Do 1939 r. miasteczko leżało w Polsce. Popularnością nie ustępowało wtedy Zakopanemu i Krynicy. Dziś nie brakuje pamiątek z "polskich czasów", które można kupić na wielkim jarmarku.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gniewko_syn_ryba
Przekroczenie granicy słowacko-ukraińskiej zajęło 2 godziny (bez żadnej kolejki - byliśmy jedyni !), w drogach więcej dziur niż asfaltu, a policja w Chocimiu usiłowała wcisnąć mi, że jestem pijany i wyłudzić łapówkę - najpierw 800 euro, potem zeszli do 400, a w końcu "ile macie", na szczęście bezskutecznie. Krajobrazy, owszem, ładne ale podobnie jak w Polsce "usrane" brzydkimi chałupami (szkoda, że nie da się do komentarzy dołączać zdjęć bo wrzuciłbym fotę takiego "tradycyjnego" huculskiego domu obitego w całości blachą od dachu po ziemię). Nawet serow owczych, z których kiedyś ten rejon słynął, już nie uświadczy... Innymi słowy, nic ciekawego i lepiej wybrać się do północnej Rumunii (Maramures, Bukowina) gdzie krajobrazy ładniejsze, architektura ludowa bez porównania ciekawsza, a tradycje ludowe wciąż żywe i nie na pokaz jak na Huculszczyźnie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska