https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unia się zgodziła: polskie wędzone wędliny zostają. Ale pod warunkiem

Maria Mazurek
Wędzone, tradycyjne kiełbasy nie znikną z polskich sklepów. Urzędnicy unijni dopuścili je jako wyjątek od nowego prawa, które wejdzie w życie 1 września.

Prawo to obniża dopuszczalną zawartość benzopirenu (rakotwórczej substancji) w wędlinie z pięciu do dwóch mikrogramów. Większość małopolskich producentów wędlin (a jest ich u nas ok. 300) miało problem ze spełnieniem tych norm.

- Ministerstwo Rolnictwa od kilku lat mogło składać poprawki do tego przepisu, ale długo tego nie robiło - mówi Bogusław Sonik, do niedawna europoseł i członek unijnej komisji ds. środowiska i zdrowia.

O sprawie zrobiło się głośno dopiero pod koniec zeszłego roku, kiedy o pomysłach Brukseli media zaalarmowali producenci wędlin. - Początkowo wypowiedzi ministra rolnictwa były bagatelizujące - wspomina Sonik. - Wtedy zacząłem się starać, by jednak te wędliny uratować, znajdując zaczepienie w fakcie, że to element polskiej tradycji - dodaje poseł.

Ministerstwo Rolnictwa, pod naciskiem mediów, producentów żywności i niektórych polityków, w końcu zwróciło się do unijnych urzędników o zrobienie wyjątku dla tradycyjnie wędzonych wędlin. We wtorek, na posiedzeniu tzw. Stałego Komitetu ds. Łańcucha Żywnościowego (składającego się z unijnych ekspertów) ten wniosek został przegłosowany. Producentów tradycyjnych wędlin wciąż będą obowiązywały stare normy.

Ale są pewne warunki. Po pierwsze, takie wędliny mogłą być sprzedawane wyłącznie w Polsce. Po drugie, mają być wpisane na ministerialną listę produktów tradycyjnych (taki wymóg zaproponowało nasze Ministerstwo Rolnictwa).

- Procedura wpisania na tę listę trwa nawet rok, teraz więc producenci wędlin masowo o to występują - mówi Fryderyk Kapinos, przewodniczący Stowarzyszenia Obrony Wędlin Wędzonych. - Sukces nie jest więc pełny, ale i tak możemy być dumni. Ciężko walczyliśmy o te wędliny, wywołaliśmy społeczną dyskusję, a nasz problem został zauważony w Unii. To już coś - mówi Kapinos.

Mniej zadowolony jest Stanisław Mądry, masarz z podkrakowskiej gminy Czernichów. - Ja na takiej liście mam tylko kiełbasę lisiecką. A co z pozostałymi wędlinami? Co z setkami producentów, którzy nie mają na niej żadnego produktu? Co z tymi, którzy wędliny eksportują? Jak ktoś mi mówi, że się udało, mówię: nic się nie udało!

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kaczorek
Moim zdaniem Unia dobrze wie, czym smakują polskie snacki, dlatego uważają polski przemysł mięsny za dużą konkurencję. Sprzymierzenie, które w swojej podstawie miało być tylko partnerstwem gospodarczym teraz staje się odgórną władzą... nie wiem co gorsze dla nas - Rosja czy Unia.
m
mojsza
może spróbowali wędzonych kabanosów z biedronki hehe
j
ja
i teraz nie chce nikt ich wyrobów kupować. Taki sposób eliminowania konkurencji.
h
henry
W UE widocznie nie jedli naszych wspaniałych polskich wyrobów wędliniarskich i stąd bierze się ich negatywne podejście do zagadnienia , a nasi ministrowie siedzą na d....i przytakują tym w UE.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska