Mężczyzna został aresztowany w sierpniu 2014 r., w areszcie przebywał do maja 2015 r.
Z ustaleń prokuratury wynikało, że pokrzywdzona kobieta piła alkohol z Rafałem G. i Krzysztofem K., a potem poszła z nimi do mieszkania. Według jej relacji panowie zmusili ją do seksu, byli brutalni i pijani. W pewnej chwili uciekła przez okno na parterze. Oni tłumaczyli później, że znajoma pierwsza zaproponowała im seks za pieniądze u siebie, bo „chata jest wolna, a partner w pracy”. Ostatecznie znaleźli się u Krzysztofa K.
Krakowski sąd uwierzył oskarżonym mężczyznom. Uznał, że tamtego dnia doszło do zbliżenia kobiety i mężczyzn, ale nie można można jednoznacznie stwierdzić, czy za jej zgodą czy wbrew z przełamaniem fizycznego i werbalnego oporu. Zresztą, gdyby, jak mówiła, wzywała pomocy, to usłyszałby ją z pewnością syn jednego z oskarżonych, który był z narzeczoną w pokoju obok, a żadnych krzyków nie było.
Zdaniem sądu zeznania kobiety były niespójne, częściowo nielogiczne i nie znajdujące oparcia w materiale dowodowym. Pojawiło się za to podejrzenie, że celowo zeznała nieprawdę w odniesieniu zgody na zbliżenie dążąc do osiągnięcia osobistych korzyści, czyli by uniknąć zerwania związku z aktualnym partnerem, który dowiedział się, że uprawiała seks z dwoma innymi mężczyznami.
Oczyszczony z zarzutów Krzysztof K. domagał się 200 tys. odszkodowania i 500 tys. zadośćuczynienia za krzywdę
spowodowaną tymczasowym aresztowaniem.
Przekonywał, że żył w strachu 8 miesięcy, by inni więźniowie nie dowiedzieli się, za co przebywa w celi.
Sąd zgodził się, że faktycznie pogorszyło się jego samopoczucie, odczuwał wyobcowanie i stres. Zostały też zerwane więzi rodzinne z ojcem, dziećmi i wnukami. Oprócz córki nikt nie odwiedzał go w więzieniu. Po wyjściu znowu zaczął pić alkohol, zmienił miejsce zamieszkania, a jego bliscy byli narażeni na uwagi i ostracyzm sąsiadów.
Sąd nie przyjął by, mężczyźnie należało się odszkodowanie. Sędzia Paweł Anczykowski zauważył, że Krzysztof K. rentę z ZUS w wysokości 3 tys. zł otrzymywał nawet wtedy, gdy był aresztowany, więc nie poniósł żadnej straty. Komornik z Oświęcimia wszedł na mienie mężczyzny, ale okazało się, że dlatego, że on pożyczki nie spłacał jeszcze przed aresztowaniem. Nie były też prawdziwe jego twierdzenia, że na skutek pobytu w izolacji musiał pozbyć się domu i przekazał go dzieciom w darowiźnie. Sędzia Anczykowski mówił, że o darowiźnie zdecydował ojciec Krzysztofa K., by syn zwyczajnie nie przepił tej nieruchomości.
- Tak oszukują mechanicy. Kierowcy – miejcie się na baczności!
- Nowy odcinek ekspresowej zakopianki gotowy! Zobacz jak wygląda!
- Parkowanie w Krakowie. Nowe zasady, większa strefa
- Najbardziej ekskluzywne osiedla w Krakowie [TOP 10]
- Cracovia. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]
- Wisła Kraków. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]
