Sprawa słów Roberta Biedronia nabrała teraz ogólnopolskiego charakteru. TVP Info zrobiło z niej sensację. Chodzi o to, że prezydent Słupska dla portalu wp.pl na pytanie, czy w jego mieście kobiety z powodu 500+ rezygnują z pracy, odpowiedział twierdząco. „- Tak, także u mnie w ratuszu. Rezygnują przede wszystkim kobiety, które mało zarabiały. One dzisiaj, jeżeli mają trójkę czy więcej dzieci, obliczają to sobie i im się po prostu nie opłaca pracować...” - powiedział R. Biedroń dziennikarzom wp.pl.
To spowodowało, że radny Wojciech Lewenstam z PiS złożył interpelację z pytaniem: „Czy ma Pan problem w związku z programem 500+ i rezygnacjami z pracy? Chciałbym odpowiedź na piśmie, jaka jest skala tego problemu i których wydziałów to dotyczy”. Ratusz długo zwlekał z odpowiedzią, była nawet prolongata terminu odpowiedzi. W końcu odpowiedziała Iwona Wójcik, sekretarz miasta, przyznając, że... „ze względu na wprowadzenie programu 500+ w Urzędzie Miejskim w Słupsku nie stwierdzono rezygnacji z pracy”. Jej zdaniem udzielając wywiadu, prezydent Słupska miał na myśli ogólne zjawisko na lokalnym i krajowym rynku pracy.
Tymczasem w Słupsku pozytywne skutki programu 500 plus są widoczne i powinny być doskonale znane włodarzom miasta. Poprawiła się np. sytuacja z płatnościami za mieszkania komunalne. Pieniądze, które przekazuje rząd na 500+ (w 2017 roku to będzie 36 mln zł), wpływają do miasta, poprawiając mu też wskaźniki finansowe. Natomiast władze miasta mają obecnie problem z odejściami z pracy urzędników ratusza i kłopoty z naborem nowych. Ale to nie wynik 500 plus, a skutek podjętych przez nie działań, w tym restrukturyzacyjnych.
Oglądaj także: Sonda GP24. Kilka pytań związanych ze Słupskiem. Jak odpowiadali mieszkańcy?