30-latek z Wieliczki i jego 44-letni kompan bez stałego miejsca zamieszkania, zostali ujęci przez ochroniarzy firmy dopiero teraz, gdy znów zakradli się w to samo miejsce. - Podejrzani zostali zatrzymani i przekazani policji - mówi Małgorzata Jurecka, z komendy policji w Oświęcimiu.
Czytaj także: Splądrował torebkę i bankomat
Jak ustaliła "Gazeta Krakowska" dwoje pokrzywdzonych pracowników firmy "Synthos" o utracie kart bankomatowych dowiedziało się telefonicznie. Mężczyzna podający się za dyżurnego inspektora banku poinformował, że ktoś próbuje dokonać transakcji i poprosił o podanie numeru lub kodu PIN, by móc ją zablokować.
- Jedna z osób pokrzywdzonych podała kod - informuje Jurecka. - Potem odkryła, że z jej konta zniknęło 1500 złotych. Drugi z pokrzywdzonych w porę zorientował się, że coś jest nie tak, sam skontaktował się z infolinią banku, osobiście zastrzegł kartę i dzięki temu ocalił swoje pieniądze - dodaje Jurecka.
To kolejna próba wyłudzenia pieniędzy w ten właśnie sposób.
Policja przypomina, że skradzioną kartę należy zastrzec, a żaden bank nie żąda od swoich klientów numeru PIN. Bardzo istotne jest również to, aby nie trzymać w jednym miejscu numeru PIN i karty bankomatowej. W razie jej utraty, konto może szybko opustoszeć.
/63129,Blog_Wpis,Tarnow_rodzice_zabili_noworodka__Cialo_wozili_w_bagazniku.html;Tarnów: rodzice zabili noworodka. Ciało wozili w bagażniku[/a][/b]