Oczywiście wyciąganie zbyt daleko idących wniosków po zaledwie trzech kolejkach jest przedwczesne. Jednak kibiców z pewnością cieszy, że zespół naszpikowany młodymi zawodnikami potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Dobrze jest regularnym punktowaniem wejść w sezon, bo to buduje morale zespołu, a w przypadku młodych zawodników jest ono bardzo ważne. Oświęcimianie w premierze sezonu pokonali na własnym boisku Rabę Dobczyce 3:1, potem bezbramkowo zremisowali w Zabierzowie, by znów, na własnym boisku, pokonać Skawę Wadowice 4:1.
- Na pewno pocieszające jest to, że – im dalej w mecz – chłopcy nie mają kłopotów z wytrzymałością. Młodzież potrafi dzielnie walczyć. Owszem, gdzieś w trakcie meczu może się trafić mały przestój, ale – jak pokazał mecz przeciwko Skawie – chłopcy potrafili zachować chłodne głowy, by w końcówce pogrążyć rywali – zwrócił uwagę Adrian Pietraszko, trener oświęcimian.

Kadrowy kłopot bogactwa w Unii Oświęcim
W przypadku Unii Oświęcim trener ma komfort wyboru zawodników. Można mówić nawet o... kłopocie bogactwa. Sezon jest jednak długi, więc - długa ławka – jak mawiają w światku piłkarskim – w dalszej perspektywie sezonu można się okazać dodatkowym atutem.
- Szeroka kadra pozwala mi rotować składem – podkreśla szkoleniowiec oświęcimian. - Wyjściowa „jedenastka” na mecz przeciwko Skawie różniła się od tej z wcześniejszych dwóch spotkań. Staram się tak ustalać skład, żeby wszyscy łapali swoje minuty na murawie. Każdy dostanie swoją szansę, więc nie ma powodów do niepokoju.
Oświęcimianie wciąż pozostają na placu boju rozgrywek o Puchar Polski w oświęcimskim podokręgu. W półfinale zmierzą się na własnym boisku z czwartoligowym LKS Jawiszowice, z którym jeszcze w poprzednim sezonie walczyli w małopolskiej elicie. W klubie z ulicy Legionów chcieliby, aby pucharowa przygoda trwała jak najdłużej, bo wtedy zawodnicy zyskują dodatkowe minuty do pokazania się na boisku.
Wiadomo, że w meczu pucharowym, a zaplanowanym na 4 września 2024, faworytem będą jawiszowiczanie, ale w pucharach o przejściu do następnej rundy decyduje jeden mecz, a w nim wszystko przecież może się zdarzyć.
Na razie Unii Oświęcim udaje się przepychać mecze
Wracając jednak do ligi, oświęcimianie cieszą się z regularnego punktowania, ale mocno stoją na ziemi.
- Przecież w poprzednim sezonie, występując w czwartej lidze, nie zbieraliśmy jakichś „batów” od rywali. Stykowe mecze to przeciwnicy przepychali – przypomina Marcin Barciak, prezes oświęcimian. - Teraz to nam udaje się ta sztuka. Pewnie, że poziom rozgrywkowy w piątej lidze jest niższy niż na szczeblu wojewódzkim, ale wypada się cieszyć, że zaczyna procentować zebrane tam doświadczenie.

Kibice żałują wiosny, bo – jak pokazała rzeczywistość i letnie wycofania drużyn z rozgrywek – wystarczyło kilka tygodni temu wygrać w Trzebini i okręgowa centrala to oświęcimianom zaproponowałaby powrót w szeregi czwartoligowców zamiast drużynie z powiatu chrzanowskiego.
- Widocznie tak musiało być i niczego nie zmienimy. Czasem trzeba być może zrobić krok w tył, żeby się odbudować – analizuje prezes Marcin Barciak. - Naszej młodzieży serducha do walki nie brakuje, ale ustępuje nieco warunkami fizycznymi. Załóżmy taki scenariusz, że to do nas przyszłoby zaproszenie powrotu w szeregi czwartoligowców i byśmy z niego skorzystali. W czwartej lidze jest wielu zawodników z doświadczeniem na szczeblu centralnym. Wielu jest mocniejszych fizycznie do naszych chłopców. Mogliby nas znowu ogrywać detalami. Jak pogramy sezon w piątej lidze, to młodzież bardziej okrzepnie piłkarsko, mentalnie i fizycznie.
W Oświęcimiu mają drużynę rezerwową, występującą w oświęcimskiej klasie A. Ona z kolei oparta jest na zawodnikach będących jeszcze w wieku juniora. Jednak ci zawodnicy widzą, że w klubie jest „zielone światło” do gry w pierwszej drużynie i bardzo się starają. Nową postacią otrzymującą szansę gry w seniorach jest Mikołaj Paluch.
- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszymi założeniami, za dwa, może trzy lata, zespół w całości będzie oparty na wychowankach – Marcin Barciak snuje plany na przyszłość. - Nie ma innej drogi. Zawodnicy, którzy pograli wcześniej gdzieś wyżej, żądają sobie takich stawek, których nie jesteśmy w stanie spełnić, a z nikim licytować się nie będziemy.
Na razie oświęcimska młodzież nad poziomy wzlatuje. Czy uda się jej utrzymać dobry kurs? Wszystko zweryfikuje boisko.



Bądź na bieżąco i obserwuj
- Oświęcim się bawi. Koncerty z gwiazdami i wiele innych atrakcji
- Nowy most nad Sołą. Cała konstrukcja będzie mieć ponad 460 metrów!
- Zabytkowa kopalnia Jawiszowice ma szansę być hitem turystycznym regionu
- Na Rynku w Oświęcimiu stanęły drzewa... w skrzyniach. WIDEO
- Kiedyś żyli tutaj Wiślanie. Niezwykłe znaleziska. Pierwsze takie na południu Polski
- Turyści paraliżują życie mieszkańców osiedla Pileckiego w Oświęcimiu
