W chrzanowskim szpitalu powiatowym wprowadzono zakaz odwiedzin na oddziałach. Na drzwiach wejściowych wywieszono kartki z informacją, że "w związku z obecną sytuacją epidemiologiczną" oddziały są zamknięte dla odwiedzających. Zakaz ten obowiązuje aż do odwołania.
- Niezadowolonych z tego powodu jest mnóstwo - mówi jeden z ochroniarzy stojących przy wejściu głównym do lecznicy.
Wszystkiemu winna szalejąca grypa. Nie tylko zaatakowała pacjentów leżących w szpitalnych łóżkach, ale i zdziesiątkowała zatrudniony w placówce personel medyczny. Na 950 zatrudnionych w szpitalu osób na zwolnieniu przebywa w tej chwili ponad 150 osób.
- Chodziło nam o to, żeby nie zarażać kolejnych pacjentów, którzy u nas leżą. Często przychodzili do nich w odwiedziny chorzy, i to całymi rodzinami - tłumaczy zachrypniętym głosem dyrektorka szpitala Ewa Potocka w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Sama też pokasłuje. Niedawno musiała wziąć kilka dni zwolnienia, bo i ją choroba dopadła. Na jej biurku leży przykry skutek panoszenia się grypy - kilkustronicowa lista pracowników przebywających
w tej chwili na zwolnieniu. Potocka zaznacza jednak, że wśród nich są zarówno chorzy, jak i ci, którzy np. wzięli opiekę nad chorym dzieckiem.
W tej chwili o wejściu na szpitalny oddział i odwiedzinach zdecydować może ordynator i lekarz dyżurny.
Do osób obłożnie chorych dopuszcza się pojedynczo członków rodziny. Pacjenci poruszający się o własnych siłach korzystają ze świetlic i pomieszczeń przeznaczonych na wizyty. Na oddziale dziecięcym przy łóżku chorego maleństwa - tak jak dotąd - może czuwać któreś z rodziców.
Potocka zapewnia, że decyzja o zamknięciu oddziałów i ograniczeniu wizyt zapadła po konsultacjach
z sanepidem.Powiatowy inspektor sanitarny w Chrzanowie Wojciech Heitzman przyznaje, że liczba zachorowań jest dość duża - tylko w zeszłym tygodniu odnotowano około 780 przypadków grypy.
Od początku roku choroba dopadła parę tysięcy mieszkańców powiatu chrzanowskiego.
Heitzman uspokaja jednak, że to zjawisko normalne o tej porze roku i że luty i marzec to miesiące,
w których odnotowuje się zwiększoną liczbę zachorowań na grypę. Podobnie przecież było również
w zeszłym roku.
- O epidemii na razie nie ma mowy - zaznacza.
Wskazuje, że odnotowane ponad dwa tysiące chorych to zaledwie znikomy procent wobec 130 tysięcy mieszkańców powiatu.
- O epidemii moglibyśmy mówić w momencie, gdyby chorowała co druga osoba - wyjaśnia Heitzman. Na szczęście do takiego wyniku jeszcze daleko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?