MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W gorlickich dworach był przepych, bale, ale także powstańcze narady

Andrzej Ćmiech
Z pięciu takich obiektów, które odnotowała historia, do dziś przetrwał Dwór Karwacjanów. Dwory były kilkakrotnie podpalane, grabione, w końcu rozbierane. Wcześniej tętniło tam życie.

Rozpustne bale, wystawne przyjęcia, zabawy do białego rana, ale i miejsce spotkań, gdzie zapadały ważne dla regionu decyzje. Takie były nasze dwory. Niegdyś wizytówki miasta czy wsi, teraz zazwyczaj prywatne posesje, siedziby galerii albo urzędów. Choć było ich wiele, pięć odcisnęło swoje piętno w historii miasta.

Dwór Karwacjanów jako skład wina oraz forteca

Najstarszy - zbudowany z kamienia za czasów Dersława (początek XV wieku) - Dwór Karwacjanów, u swego zarania był siedzibą szlachty i rycerzy. Nie bez przyczyny. O charakterze stanowił bowiem sam sposób budowy. Jak twierdzi Józef Barut, architekt miejski, autor publikacji dotyczących Gorlic, tenże dwór był początkowo parterowy z niewielką piętrową nadbudówką i z długą piwnicą służącą za skład wina.

W latach 1425-1462 w północnej części dobudowano kolejny segment, który z pierwotną budowlą łączył się korytarzem. We właściwym budynku, na parterze były czworoboczne strzelnice, nad całością zaś od południa i zachodu górowała wieża otoczona fosą.

W takiej formie Dwór Karwacjanów był użytkowany przez właścicieli Gorlic niemal dwa wieki. I tu ciekawostka. Mimo iż dwór fizycznie istniał od początku XV wieku, w dokumentach pojawia się dopiero w 1542 roku. Wtedy to bowiem Jan Strasz, ówczesny właścicel miasta, spisał w nim dokument potwierdzający przywileje nadane mieszkańcom jeszcze przez poprzednich właścicieli.

Pierwotny dwór służył najprawdopodobniej gospodarzom do końca XVI w., kiedy został zamieniony w lamus, czyli w ówczesny skład zbroi, uprzęży i innych rycerskich przedmiotów. Jako swoista graciarnia dotrwał do czasów I wojny światowej. Trafiony bombą dach został doszczętnie zniszczony, pożar zaś strawił wnętrze budynku. Gdy przez miasto przeszedł front, dwór był ruiną służącą jako kamieniołom do odbudowy okolicznych domostw.

Gdyby nie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Powiatu Gorlickiego i Upiększania Miasta, które w 1931 roku wykupiło ruinę z prywatnych rąk, dzisiaj po Dworze Karwacjanów nie byłoby śladu.

Zdobione w grona i róże pałacowe sufity

Gdy siedziba pierwszych właścicieli Gorlic przestała spełniać swoje funkcje, trzeba było się zastanowić nad budową nowej. Tak, pięćdziesiąt metrów na północ od Karwacjanów, wybudowany został dwór Pieniążków i Stadnickich. Inicjatorem przedsięwzięcia był Przecław Pieniążek, który do Gorlic sprowadził się z Grybowa, po tym, jak zmarła jego matka, Zofia Pieniążkowa. Był koniec XVI wieku. Trudno to sobie wyobrazić, ale na miejscu, gdzie dzisiaj jest szkoła muzyczna, stał pałac. Musiał być bogaty, bo z inwentarza sporządzonego w 1695 roku przez Jana Pieniążka, prawnuka Przecława, dowiadujemy się m.in, że pałacowa sień wyłożona była dekoracyjną posadzką z sześciokątnych płytek.

Wewnątrz jednego z wielu pokoi były rzeźbione balustrady, sufit zdobiło 31 rzeźbionych róż, okraszonych dodatkowo gronami. Były też błękitne piece, malowane w takież kwiaty. Dwór ten przetrwał dwieście lat. W 1657 roku podzielił los miasta, pod które Szwedzi podłożyli ogień. Pałac został wprawdzie odbudowany, w latach 1808-1810 Jan Stadnicki przebudował go, dodając doryckie kolumnady, przez co dwór stał się najpiękniejszym w okolicy, ale ostatecznie posiadłość nie przetrwała pierwszej wojny światowej. Została doszczętnie zniszczona, a następnie rozebrana. Dzisiaj nie ma po niej śladu.

Podpalali go Szwedzi, podpalali też sąsiedzi

W 1625 r. Mikołaj Zbożny Pieniążek sprzedał połowę miasta. Wszystkie zabudowania, w tym Dwór Karwacjanów i pałac Stadnickich, pozostały przy rodzinie Pieniążków. Zupełnie naturalny był więc pomysł budowy kolejnego dworu przez nowych współwłaścicieli miasta, Rylskich herbu Ostoja. Z dostępnych dokumentów wiemy, że powstał on w północnej części Gorlic, na niewielkim wzgórzu - okolice dzisiejszej ulicy Łukasiewicza, nad dawnymi stawami leżącymi przy potoku Stróżowianka.

Historia dworu jest krótka, ale za to burzliwa. Wybudowany po 1625 roku, pięć lat później został podpalony, najpierw przez Szwedów, a później z zemsty przez sąsiada Jana Pieniążka, dla którego pretekstem było to, że we dworze swoją siedzibę miał zbór kalwiński.

Po powrocie z Węgier Marianna Rylska odbudowała dwór, ale w 1694 roku znów został zniszczony przez ogień, który objął miasto. W archiwalnym opisie tego pożaru czytamy: „Wszystek dwór, gdzie rezydencja była Jaśnie Wielmożnego Pana Kasztelana Rylskiego, cały zgorzał i nie oszacowane szkody ogniem poczynił”.

Na tej wiadomości urywa się spisana historia dworu Rylskich. Reszta to domysły. Najpewniej mieszkała tam rodzina Łętowskich. Po ich przeprowadzce do dworu Pieniążka, siedziba Rylskich została rozebrana. W okresie międzywojennym przypadkowo zostały odkopane części fundamentów oraz szczątki kamiennych drzwi dworu Rylskich. Trafiły do gorlickiego muzeum PTTK, gdzie do dzisiaj można je oglądać.

Bijatyki i strzelaniny w dworze glinickim

Urzędował w nim Andrzej Pieniążek. Był 1608 rok. Glinicki dwór otrzymał podczas podziału spadku po ojcu. Pieniążek zastrzegł sobie w intercyzie od brata Mikołaja Zbożnego 300 zł na rozbudowę wspomnianego dworu, płatne w ciągu roku. Mimo iż pieniądze dostał, dwór nigdy nie został rozbudowany. W inwentarzu z 1695 roku jest opisany jako skromny budynek drewniany „z gankiem na froncie, wkoło deszczkami okładany, z sernikiem (pomieszczenie do obsuszania serów - przyp. red.) nad gankiem”.

Dwór ten zapisał się w historii Gorlic jako miejsce skandalicznego zajazdu mieszczan gorlickich na Glinik 4 lipca 1739 r., którzy „dwór glinicki o północy najechali, ze dwieście razy ognia dali, furty, wrota i okna powyłamywali”. Z opisu, który znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, wiemy, że napastnicy rozdzielili się na dwie grupy.

Drzwiami i oknami siłą wdarli się do środka. Od razu zastrzelili Michała Rojewskiego, jednego z obrońców dworu, po czym wpadli do pokoju Łętowskiego. Zastawszy go w samym żupanie, bez broni, samego, natychmiast związali i pobili. Jak ocenili potomni, „zajazd ten swą zaciekłością, zajadłością i ilością zabitych przewyższał inne zajazdy w województwie krakowskim i kompromitował rodzinę Łętowskich w oczach braci szlacheckiej”. Dwór w rodzinie Łętowskich był do 1856 roku, a ostatnim jego rezydentem był Teofil Łętowski, major wojsk polskich w powstaniu listopadowym.

Dworskie spotkania powstańców

Mieliśmy jeszcze w Gorlicach dwór Płockich. W historii miasta zasłynął tym, iż w 1863 roku gromadzili się w nim ochotnicy chcący dołączyć do tych, którzy walczyli o wolną Polskę. Pośród nich byli m.in.: Jan Sośniak - ogrodnik z Ropicy Polskiej, Feliks Geranik i Andrzej Kujawski - powroźnicy, Franciszek Olszowski - grabarz, Edward Adamowski - krawiec, trzej bracia Kollerowie - synowie gorlickiego lekarza miejskiego, Jan Pabis - krawiec z Kobylanki, kuśnierz Białobok, student teologii z Uścia Ruskiego.

Wszyscy wyruszyli 23 czerwca 1863 roku do walki w powstaniu. Sam dwór dotrwał do czasów I wojny światowej. W grudniu 1914 roku został podpalony przez wojska rosyjskie, a dzieła zniszczenia dopełniły walki w 1915 r.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska