Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gorlickim szpitalu sami gotują posiłki. Tak jest taniej i zdrowiej

Lech Klimek
Lech Klimek
Tutejsza kuchnia nie była remontowana od początku istnienia nowego szpitala w Gorlicach. Kontrole, które są przeprowadzane, nigdy nie były pokłosiem skarg pacjentów na posiłki.

Podobno, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Prawda z tego porzekadła zupełnie nie sprawdza się w gorlickim szpitalu, w którego kuchni zatrudnionych jest właśnie tyle pań do gotowania. A do tego, pomimo ograniczeń finansowych, jedzenie jest znośne.

Pacjenci nie interweniują

Inspekcja Handlowa i Państwowa Inspekcja Sanitarna wspólnie sprawdziły, jakie posiłki są podawane pacjentom w szpitalach. Sanepid sprawdził żywność w 284 szpitalach, które samodzielnie przygotowują pacjentom posiłki.

- W tym roku w Szpitalu Specjalistycznym im. Henryka Klimontowicza w Gorlicach kontrola inspekcji sanitarnej w zakresie żywności i żywienia jeszcze nie była prowadzona - stwierdza Elżbieta Kuras, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie. - Z wcześniejszych kontroli wynika, że działalność kuchni w gorlickim szpitalu nie budziła zastrzeżeń - dodaje.

Jak powiedziała nam również pani rzecznik, kontrole, które wcześniej przeprowadzano w gorlickim szpitalu pod kątem badania jakości wyżywienia, nie wynikały z usterek czy interwencji pacjentów. Były po prostu zgodne z planem kontroli WSSE w Krakowie, pod którego nadzorem znajduje się nasza lecznica.

- Posiłki tu, w szpitalu, są trochę inne niż w domu - mówi Stanisław Sowa, pacjent oddziału internistyczno-endokrynologicznego gorlickiego szpitala. - I nie chodzi mi o ich jakość, ale estetykę. W domu tak ładnie ich nie podajemy. Tu widać, że obsługa się stara, wygląda to tak jak w restauracjach - dodaje z uśmiechem.

Pan Stanisław to jeden z tych pacjentów, dla których kuchnia szpitalna przygotowuje posiłki w jednej z kilkunastu diet. To, co dostaje na talerzu, to tak zwana dieta cukrzycowa. Jej odmienność od tej podstawowej to głównie brak soli.

- W domu trochę tej soli używam, tu nie mogę, ale i tak wszystko jest bardzo smaczne - opowiada Stanisław.

Jabłko nie zawsze

Gorlicki szpital jest pod stałym nadzorem inspektorów sanepidu.

- Nasza kuchnia jest średnio dwa, trzy razy w roku kontrolowana przez sanepid - relacjonuje Danuta Kozioł, dietetyczka pracująca w dziale żywienia szpitala. - Oczywiście są zawsze jakieś uwagi, głównie dotyczą ubogiej w warzywa diety, ale cóż poradzić, musimy się mieścić w ramach kwoty, jaką dysponujemy. Nie zawsze uda się zoptymalizować ten jadłospis - tłumaczy.

Danuta Kozioł nie pamięta, by kiedykolwiek były jakieś uwagi na temat czystości w kuchni.

Każdego dnia personel szpitalnej kuchni przygotowuje średnio 400 posiłków. Tak zwany wkład do kotła to również średnio od początku tego roku kwota niespełna czterech złotych dziennie na osobę. Reszta to koszty produkcji.

- Mniej niż połowa posiłków dziennie to tak zwana dieta podstawowa - mówi dietetyczka. - Pozostałe to różnego rodzaju diety, które czasem wymagają sporo dodatkowej pracy.

W środę kuchnia wydała 408 całodziennych porcji wyżywienia. Jedynie 146 to dieta podstawowa, 89 porcji stanowiły posiłki określane jako lekkostrawne, a 73 to diety cukrzycowe. Reszta to różnego rodzaju kombinacje dietetyczne. W szpitalnej kuchni przygotowywane są również dla wymagających tego pacjentów płynne papki i sondy. Wartość energetyczna posiłków, jakie dostają pacjenci, waha się pomiędzy 1800 a 2000 kalorii.

Desery tylko dla dzieci

- Diety to jedno, ale przecież przygotowujemy również kanapki dla stacji dializ i centrum uzależnień. Również u nas powstają drugie śniadania dla ZOL i desery dla oddziału dziecięcego - relacjonuje Danuta Kozioł.

Do dietetyczki szpitala czasem docierają oczywiście uwagi pacjentów dotyczące jakości serwowanych im potraw.

- To chyba nic dziwnego - opowiada. - Przecież pacjenci mają własne gusty kulinarne, a w szpitalu niestety nie możemy się do nich dostosować. Ja sama, muszę to przyznać, miałabym problem z niektórymi posiłkami. Choćby z kawą zbożową, która jest często na kolację. Ja takiej nie lubię, więc narzekałabym - dodaje z uśmiechem.

Na oddziale internistycznym spotykamy też Filipa Barczyka. Jak mówi, jest stałym gościem szpitala, a poza tym mieszka w DPS przy ul. Sienkiewicza w Gorlicach.

- Jedzenie tu i w DPS trochę się różni - opowiada. - Tam, gdzie mieszkam na stałe, zrzekłem się prawa do diety, więc dostaję takie posiłki jak wszyscy, w szpitalu przestrzegają diety rygorystycznie, więc się nie mogę od niej wykręcić - dodaje.

Pan Filip nie chciał porównywać jakości tego, co dostaje w DPS, z menu szpitalnym.

- Mogę jednak powiedzieć, że w szpitalu najadam się naprawdę do syta - mówi z przekonaniem. - Jestem sporej wielkości mężczyzną, a porcje są takie, że nie szukam dokładek - stwierdza.

Sąsiedzi na szpitalnych łóżkach, kiwając głowami, potwierdzają jego słowa.

Konieczny remont kuchni

Nie wszystko jest jednak tak kolorowe, jak w relacjach pacjentów. Kuchnia w szpitalu ma już swoje lata. Od czasu otwarcia szpitala w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku nie robiono w niej większego remontu.

- Remont, i to generalny, to dla nas bardzo ważna sprawa - dodaje Danuta Kozioł. - Oczywiście pod względem choćby narzucanych norm żywieniowych nadal spełniamy wszystkie kryteria, ale dla pracowników sporym ułatwieniem byłoby unowocześnienie kuchni.

Wniej pracuje sześć kucharek i osiem pomocy kuchennych, wśród nich jest również jeden stażysta. - Pracujemy na dwie zmiany - mówi dietetyczka. - Pierwsza zaczyna się o szóstej rano, a druga o 10. Kończymy po godzinie 18.

Jeśli jest komplet pracowników, to wszystko przebiega sprawnie. Ale gdy tak jak teraz mamy sezon grypowy, to czasem zdarza się, że do pomocy przy blatach stają zarówno kierowniczka kuchni, jak i dietetyczka. Pacjenci codziennie muszą dostać swoje posiłki, niezależnie od tego, jaka jest obsada - dodaje.

Rozmowa

Wszystko robimy sami, tak jest taniej - wyjaśnia dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Gorlicach Marian Świerz

Bardzo popularne jest teraz zlecanie przez szpitale dostaw jedzenia przez firmy zewnętrzne, jak to jest w Gorlicach?

Szpital nie zlecił usług żywieniowych na zewnątrz w formie cateringu, lecz prowadzi je we własnym zakresie. Mamy kuchnię, która przygotowuje posiłki średnio dla 400 pacjentów dziennie. Takie rozwiązanie jest optymalne dla szpitala z wielu względów. Po pierwsze mamy bezpośredni wpływ na zawartość i jakość posiłków, potrawy są ciepłe i świeże.

Czy tylko o to chodzi?

Oczywiście nie, zapewniamy pacjentom kilkanaście specjalistycznych diet, co w przypadku korzystania z usług firmy zewnętrznej byłoby praktycznie niemożliwe.

A finanse, czy one też mają tu jakieś znaczenie?

To jest bardzo ważny aspekt wyżywienia w szpitalu. Dzięki własnej kuchni mamy wpływ na koszty żywienia, sami przeprowadzamy przetargi na artykuły spożywcze, starając się znaleźć złoty środek pomiędzy ceną a jakością. Poza tym, mając własną kuchnię, unikamy podatku VAT. W przypadku zakupu posiłków od firmy zewnętrznej musielibyśmy dodatkowo odprowadzać ten właśnie podatek.

Ile dziennie kosztuje gorlicki szpital wyżywienie pacjenta?

Dzienny koszt żywienia pacjenta to 10 zł. Z tego 40 procent to tak zwany wsad, a reszta to koszty wyprodukowania posiłków.

Rozmawiał: Lech Klimek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska