Dużo działo się na trasie. Pierwszy kilometr poprowadziła Polka, ale potem uznała, że… to nie jest jej dzień.
- Od początku wiedziałem, że będzie trudno. Chociaż wydolnościowo czułam się w porządku, to jednak moje ciało nie czuło się dobrze. Nie mogłam się rozluźnić, nie szło mi się komfortowo. Zaczęłam się chować – opowiadała zmęczona na mecie.
Największym problemem był jednak ból kręgosłupa w górnym odcinku, który pojawił się trzy dni temu. - Przedwczoraj był większy. Myślałam, że wczoraj osiągnął apogeum, ale dzisiaj jest jeszcze gorzej. Trudno mi nawet coś mówić, bo klatka piersiowa mnie boli. Nie mogłam wyciągnąć ręki. Szukałam na trasie pozycji, w której będzie trochę lepiej. Jak byłam zgarbiona, to pojawiła się ulga, ale jeszcze nigdy nie szłam z takim bólem – zwierzyła się. Nic więc dziwnego, że zaraz za finiszem poprosiła polską ekipę o środki przeciwbólowe. Zresztą zażyła je także przed startem.
Na pierwszych kilometrach zaatakowała Hiszpanka Maria Perez, ale potem dostała trzy ostrzeżenia i musiała zejść na regulaminową karę. Zdziebło trzymała się w 10-osobowej grupie. Na 4km przed metą wydawało się nawet, że zacznie zdobywać przewagę, ale do przodu ruszyła Greczynka Antigoni Ntrismpioti. Zyskała kilka sekund przewagi i to ona pierwsza przekroczył końcową linię. Polak straciła do niej ostatecznie 17 sekund. Brązowy medal zdobyła Niemka Saskia Feige (+22 sek.).
- Bardzo dużo działo się na trasie. Wyścig był wymagający taktycznie. Kilometry jednak umykały mi wolno. Dużo było szarpania, przepychanek, potykania się. Nie kontrolowałam tempa. Szłam na samopoczucie. Skupiałam się na tym, aby się rozluźnić – powiedziała nasza reprezentantka, która w ciągu miesiąca wywalczyła dwa srebrne medale mistrzostw świata i srebro mistrzostw Europy.
38-letnia Greczynka zaprezentowała się w Monachium bardzo dobrze. Kilka dni temu zdobyła złoto na 35km, a teraz dość łatwo na finiszu oderwała się rywalkom. - Widziałam, że czuje się dobrze i idzie luźno. Ja jestem szczęśliwa, że dotarłam do mety i mam medal, bo na trasie wątpiłam, jak to będzie – stwierdziła Zdziebło.
Zawodniczki kończyły rywalizację w ulewnym deszczu, ale Polska stwierdziła, że „nawet go nie zauważyła”.
- To jest dla mnie miesiąc życia. Po mistrzostwach świata powiedziałam, że do żadnego Monachium nie jadę (uśmiech). Nie spodziewałam się tych medali. Bardzo się cieszę, że chód się odradza. Mam nadzieję, że ludzie zaczną dostrzegać chód sportowy i go trenować, bo to fajna forma ruchu – przyznała.
Katarzynie Zdziebło kibicował przemoknięty do suchej nitki nasz czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski.
Jakub Guder, Monachium
Korespondencje z mistrzostw Europy 2022
- Ennaoui: Z Adą Sułek mamy podobne, zawzięte charaktery
- Fajdek ostro: Nie interesują mnie mistrzostwa Europy
- Nowicki na koncert Bocellego poleci ze złotem na szyi
- Terminatorka Adrianna Sułek: Zimą pobiję rekord świata! [ROZMOWA]
- Polskie Monachium. Rządzimy na lekkoatletycznych ME! Najlepsze zdjęcia [17.06.2022]
- PZLA spóźnił się z protestem! Czykier bez finału
- Siłaczka z Łęczycy - kim jest Ewa Różańska
- Kiełbasińska: Po 300 metrach była panika!
- Natalia Kaczmarek: Wciąż przesuwam granice! [ROZMOWA]
- Nowicki w drodze na koncert Bocellego wpadł na mistrzostwa Europy
- Szykuje się polsko-holenderski pojedynek w finale 400m kobiet
- ME w lekkoatletyce. Kulomioci poza podium
