- Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować ani w domu, ani na podwórku. Nieraz się zdarzało, że odgłosy z myjni zrywały nas ze snu - mówi Piotr.
Mieszkaniec Łapanowa drży także o zdrowie swoich dwóch synów. Młodszy z chłopców przeszedł chorobę onkologiczną i jest alergikiem. Starszy choruje na astmę oskrzelową, cierpi też na przewlekłe zapalenie zatok. Ma kategoryczny zakaz zbliżania się do produktów chemicznych. - A przecież w myjni używana jest bardzo silna chemia. Ponieważ nie ma ekranów, które by nas odgradzały od tego obiektu, nasze życie i zdrowie jest wciąż zagrożone - podkreśla mieszkaniec Łapanowa.
Osiem metrów ochrony
Na kłopotliwe sąsiedztwo narzekają również inni mieszkańcy wioski. Jednym głosem dopominają się budowy wysokich na osiem metrów ekranów.
- Tylko w taki sposób można zminimalizować uciążliwości, na które jesteśmy narażeni przez całą dobę - podkreśla Twaróg.
Zdeterminowani mieszkańcy próbowali rozmawiać z właścicielem obiektu, tłumacząc jak bardzo jego inwestycja daje im się we znaki. Dyskusje nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. Sąsiedzi myjni po pomoc zwrócili się więc do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Instytucja zainteresowała się problemem myjni w lutym tego roku. Obiekt został skontrolowany.
Normy przekroczone
Wyniki wizyty w terenie potwierdziły zastrzeżenia grupki mieszkańców. Podczas pomiaru hałasu, wykonanego w ciągu dnia, norma jego emisji okazała się przekroczona o ponad dwa decybele (zamiast dopuszczalnych 55 dB, pomiar wykazał 57,2 dB). Jeszcze gorzej wypadły pomiary wykonane w porze nocnej - odnotowano przekroczenie hałasu o 8,6 dB (norma - 45 dB, wynik - 53,6 dB).
Na tym nie koniec zastrzeżeń, bowiem kontrola wykazała dodatkowo, iż podczas mycia samochodów powstaje mgła, która przenosi się także poza obszar myjni.
- Zawiera ona środki, które mogą powodować choroby nowotworowe, poważne oparzenia i uszkodzenia skóry, a także są szkodliwe dla wód, w tym dla wody pitnej - wylicza Krystyna Gołębiowska, szefowa tarnowskiej delegatury WIOŚ.
Kontrolerzy zobligowali na piśmie właściciela myjni do podjęcia takich działań, które zabezpieczą sąsiedztwo przed wskazanymi w raporcie uciążliwościami.
Zgodnie z prawem?
Ustalenia WIOŚ i narzekania mieszkańców nie robią jednak większego wrażenia na właścicielu myjni. Tadeusz Patalita nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia. - Działam zgodnie z prawem. Mam podejrzenia co do tych badań, dlatego zamierzam sam zlecić takie opracowanie zewnętrznej firmie - zapowiada.
Ekranów chroniących przed hałasem i środkami chemicznymi nie zamierza budować. Twierdzi, że inwestycja i tak sporo go już kosztowała.
WIOŚ planuje we wrześniu powtórną kontrolę. Mieszkańcy liczą, że właściciel myjni zostanie ukarany. Sami zapowiadają wytoczenie cięższych dział i nie wykluczają, iż konflikt znajdzie swój finał na sądowej sali.