FLESZ - Jak się uchronić przed cyberpandemią
W poniedziałek, 8 marca rano policja otrzymała zgłoszenie o samochodzie porzuconym nieopodal lasu w miejscowości Lasek (pow. nowotarski). Chwilę później do tej samej komendy zadzwonił mieszkaniec sąsiedniej wsi Klikuszowa, który podczas spaceru odnalazł wychłodzonego i rozdygotanego człowieka błąkającego się po lesie. Mężczyzna ten miał komunikować się w języku czeskim bądź słowackim.
- Szybko ustaliliśmy, że to właściciel porzuconego pojazdu - mówi Dorota Garbacz, rzecznik prasowy policji w Nowym Targu. - Mężczyzna nie potrafił nam powiedzieć, jak znalazł się w Klikuszowej ani co robił w lesie. Był trzeźwy, ale mocno wyziębiony. Trafił więc do szpitala.
W tej sytuacji policjanci sami ustalili, że znaleziony to faktycznie obywatel Czech, który w ostatnim czasie przebywał na Podhalu. Dalej jednak nie wiadomo, po co pojechał do lasu i dlaczego ma zaniki pamięci.
Przypomnijmy. Opisywana wcześniej historia mężczyzny określonego przez media jako "tańczący z wilkami" wydarzyła się w lutym 2012 roku. Wówczas został on znaleziony przez pracowników TPN w jednym z tatrzańskich szałasów. Był na skraju zamarznięcia. Po kilku dniach okazało się, że to Włodzimierz N. - były żołnierz, który brał udział w misjach w Iraku i Jemenie. W szpitalu w Zakopanem udało się z nim złapać kontakt, ale w języku angielskim i arabskim. Gdy wyszło na jaw, kim jest, zajął się nim resort obrony. Niedługo później okazało się, że Włodzimierz N. był chory na raka, a także na cierpiał na zespół stresu bojowego. Zmarł w czerwcu 2013 roku.
